O tym, że polityka dzieli ludzi wiemy nie od dzisiaj. Jednak gdy nasze miejskie „podwórka” stają się miejscem podziałów znaczy tylko tyle, że podążamy w niebezpiecznym kierunku.
Coraz głośniej w Cieszynie mówi się o kłopotach: przedsiębiorców, szpitala, szkół podstawowych, klubów sportowych, seniorów, działkowców itp. Problemy, z którymi mierzą się mieszkańcy to nie tylko efekt rządów obecnej władzy, ale to przede wszystkim skutek wielu lat zaniedbań, braku decyzyjności czy wpychania spraw trudnych pod dywan. Od wielu lat ekipa rządząca to wciąż Ci sami ludzie. I jedyne co się zmienia to stanowiska. Zrzucanie więc odpowiedzialności na poprzedników niczego nie załatwia, a z pewnością niczego nie naprawi.
Być może sytuacja różni się od poprzednich lat tylko tym, że mieszkańcy zmęczeni sytuacją zaczynają głośniej niż zwykle krzyczeć. Czy można to nazwać histerią i szantażem? Raczej nie. Ludzie przede wszystkim chcą być wysłuchani i oczekują pomocy. Kiedyś mądry człowiek, wieloletni samorządowiec powiedział mi, że każdego należy wysłuchać i starać się pomóc, bo skoro już ktoś zdecydował się przyjść ze swoją sprawą, to jest ona dla niego najważniejsza na świecie.
W sumie na tym zdaniu można by ten wywód zakończyć licząc, że jego przekaz dotrze tam gdzie powinien, jednak pozwolę sobie go dokończyć a raczej zadać kilka pytań.
Spokojny początek roku zaburzyła informacja o likwidacji Szkoły Podstawowej nr.4 w Cieszynie. Być może pomysł nie do końca przemyślany, choć pewnie jak to ma się w zwyczaju podyktowany dobrymi intencjami. Przysłów jak widać nikt od dawna nie słucha choć ostrzeżenie płynie z nich jasne, że „dobrymi intencjami piekiełko jest brukowane”. Decyzja o zamknięciu szkoły z medialnym rozmachem obiegła nie tylko Cieszyn ale i cały powiat. Pewnie sprawę można było rozwiązać za zamkniętymi drzwiami ale wieść dotarła do rodziców, a tu na reakcję nie trzeba było długo czekać. Bunt i sprzeciw płynął z każdej strony a emocje górowały nad konstruktywnymi rozwiązaniami. Zagrożone poczuły się przede wszystkim dzieci. Trochę wymknęło się to spod kontroli, a nawet bardziej niż trochę. Okazało się, że nie potrafimy ze sobą ani rozmawiać, ani siebie wzajemnie słuchać, a z pewnością żadna ze stron nie dała uczniom dobrej lekcji. Przez Cieszyn przetoczyła się fala hejtu i nienawiści. Nawet światełko do nieba puszczone po wydarzeniach w Gdańsku nie było w stanie tego zatrzymać.
Ratusz swoją decyzję oparł przede wszystkim na trudnej kondycji finansowej miasta oraz zainteresowaniem na przejęcie budynku przez Starostwo Powiatowe. Z managerską precyzją szukano oszczędności, a przecież spora ilość placówek oświatowych w mieście generuje koszty. Szkoła to nie tylko utrzymanie budynków, etatów nauczycielskich, ale również etatów około szkolnych czy remontów. Do tego niż demograficzny, który raczej rysuje się jak równia pochyła. Być może w przyszłości konieczna będzie likwidacja jednaj ze szkół ale czy na pewno SP4?
Trzy lata temu decyzją burmistrza oraz rady miasta w miejscu likwidowanego w wyniku reformy gimnazjum powstała Szkoła Podstawowa nr.5. Zmieniono wówczas rejonizację tworząc listę dzieci obwodowych. Powstała więc w Cieszynie kolejna duża placówka wymagająca ogromnych nakładów finansowych w celu dostosowania budynku do małych dzieci. Już wtedy z łatwością można było wykonać kalkulacje nie tylko kosztów remontu, ale przede wszystkim środków potrzebnych do utrzymania kolejnej szkoły w następnych latach. A to nie wszystko. Według zestawienia przygotowanego przez CUW przewidywane koszty remontu na najbliższe 3 lata w SP 5 wynoszą 453 000zł, za to na remonty w SP4 przeznaczono na trzy najbliższe lata 63 000zł, a remont w SP1 to aż, 493 000 zł. Porównując te kwoty pytanie nasuwa się jedno, dlaczego do likwidacji przeznaczono szkołę, która jest w pełni wyremontowana i nie wymaga tak dużych nakładów finansowych?
Z materiałów będących podstawą podjęcia przez Burmistrz Miasta Cieszyna decyzji o przystąpieniu do procesu likwidacji SP4 w Cieszynie poddano analizie funkcjonowanie szkół podstawowych. Wynika z niej, że w 2019r na funkcjonowanie publicznych szkół podstawowych wydamy 32 245 867, 43 zł. Otrzymana subwencja oświatowa pokrywa koszty prowadzenia publicznych placówek szkolnych tylko w około 50%. Tu należy zadać pytanie co znaczy, około 50%? Dlaczego nie podano dokładnej kwoty? Przecież to może być 52% albo 54% a w tym przypadku 4% to różnica 1 289 834, 70 zł.
Z dokumentu wynika również, że szacunkowy koszt w przeliczeniu na jednego ucznia różni się w zależności od placówki : w SP1 to 11 232, 25 zł, SP4 to 12 544, 58 zł, ale SP 5 to już kwota 14 920, 40zł. Jak się okazało wyliczenia dokonane przez księgowość SP 4 znacznie różnią się od tych podanych przez CUW a średni koszt w przeliczeniu na jednego ucznia wynosi 10 459, 01 zł.
Dokument ten wskazał również środki, które miasto przekazuje do niepublicznych szkół podstawowych w tym część subwencji państwowej, jednak dokładnej kwoty owych subwencji nie wymienia. Z Urzędu Miasta do Katolickiej Szkoły Podstawowej im. Świętej Rodziny w roku 2019 wpłynie 1 094 800 zł. Alternatywna Szkoła Podstawowa otrzyma 761 400 zł. Szkoła Podstawowa Towarzystwa Ewangelickiego uzyska w tym roku 2 038 300 zł. Decyzja o likwidacji SP4 była szybka i jak widać łatwa, jednak czy można mieć pewność, że dotowanie niepublicznych placówek nie odbywa się kosztem szkół państwowych? Z dokumentu przedstawionego przez urzędników ratusza wynika jasno, że radni zostali wprowadzeni w błąd. Podobnych pomyłek w całym dokumencie jest więcej. Obecnie w SP 5 nie ma klasy 3 i 6, jednak w kolejnym roku szkolnym w tabelce widnieje klasa 4 z ilością uczniów 20, a klasa 7 ma już uczniów 25. Skąd się bierze te 20 i 25 , jeśli nie ubywa uczniów w klasach równoległych w sąsiednich szkołach ?
Biorąc pod uwagę, że zestawienie zrobiono 7 marca br. przed rozpoczętym naborem do tych klas, szacunek ten był nieprawdziwy. Ponadto, gdy powstawała SP 5 mieliśmy wszyscy wrażenie, że jednak burmistrz, urzędnicy i radni patrzyli na oświatę z wielkim optymizmem, chcąc podnosić jakość edukacji w naszym mieście. Jednak po trzech latach dochodzi do pomysłu likwidacji innej szkoły w celach oszczędności?
Od stycznia całe miasto śledziło każdy ruch, który wokół zagrożonej szkoły się odbywał. Pokątnie z ratusza płynęły informacje, że większość radnych jest przeciwna likwidacji szkoły, a Pani burmistrz z tej decyzji powoli się wycofuje. Jednak oficjalnie nie zostało to nigdzie ogłoszone. Za to ogłoszono nabór do klas pierwszych, do SP 4 również. Pomimo, że rodziców chętnych, by właśnie do tej szkoły zapisać swoje pociechy było sporo, urzędnicy podjęli decyzję o utworzeniu tylko jednego oddziału. Niż demograficzny jasno pokazuje ilość dzieci i raczej nie zanosi się, by w kolejnych latach miało się to zmienić. Szkoły walczą więc o każdego ucznia, kurczowo trzymając się rejonizacji, licząc na większe dopłaty z subwencji. Tu również urzędnicy decydują o ilości oddziałów w danej szkole. Nasuwa się więc kolejne pytanie o to, dlaczego rodzic sam nie może zdecydować do jakiej szkoły pośle swoją latorośl? Dlaczego ilość oddziałów nie jest decyzją podejmowaną dopiero w momencie otrzymania wszystkich zgłoszeń do szkół? Żyjąc w demokratycznym kraju chcielibyśmy mieć wybór, ale i wpływ na tak ważne decyzje jak wybór szkoły dla dziecka. A jeśli decyduje o tym rejonizacja, to po co organizuje się w szkołach dni otwarte dając rodzicom złudną możliwość wyboru?
23 maja na konferencji prasowej dziennikarze cieszyńscy zostali poinformowani przez Panią burmistrz o tym, że Szkoła Podstawowa nr 4 nie podlega już likwidacji.
Co w takim razie wydarzyło się w ciągu tych kilku miesięcy, że zrezygnowano z tej decyzji? Gdzie w takim razie miasto znalazło oszczędności, by poradzić sobie z utrzymaniem tylu placówek szkolnych?
Pani burmistrz na konferencji przedstawiła również plany wobec publicznych szkół podstawowych na rok 2019 i w następnych latach.
1. Wykonanie audytu od roku szkolnego 2019/2020 po reformie oświaty.
2. Wykonanie strategii rozwoju oświaty w Cieszynie.
3. Rozszerzenie zadań CUW (Centrum Usług Wspólnych) poprzez obsługę publicznych szkół podstawowych.
4. Analiza możliwości zasad tworzenia klas sportowych w następnych latach.
5. Optymalizacja wykorzystania wolnych pomieszczeń.
Dowiedzieliśmy się również o nowym pomyśle wynajęcia 2 sal lekcyjnych sąsiadującemu Liceum Ogólnokształcącemu im. M. Kopernika. Nadchodzący rok szkolny będzie trudny szczególnie dla szkół ponadpodstawowych ze względu na przyjecie podwójnego rocznika, czyli 3 klas gimnazjum i absolwentów klas ósmych. Jednak przez długi czas dyrekcja liceum i przedstawiciele Starostwa Powiatowego zapewniali, że nie potrzebują dodatkowych klas. Co zmieniło się od tej pory, że te sale nagle stały się palącą potrzebą? Według podanych informacji wynajem będzie obowiązywał na okres trzech lat. Tylko czy po tym czasie jest realna możliwość ich odzyskania? Jak to mówią jeśli raz coś oddasz, to oddajesz to na zawsze. Ponad to w związku z zamianą liceum 3 letniego na 4 letnie, ilość uczniów w budynku za kilka lat nie ulegnie radykalnie zmniejszeniu, mimo „wyjścia„ z liceum podwójnego rocznika. Szkołę opuści tylko połowa uczniów, druga pozostanie i stworzy klasy czwarte. I tak już będzie do następnej reformy szkolnictwa w Polsce.
Nieufność rodziców budzi kolejne obawy o powolne wygaszanie SP 4. Boją się czy takie ruchy nie są kierowane po to, by i tak szkołę zamknąć, ale proces ten rozłożyć w czasie.
Czy to są słuszne obawy? Nie wiem. Przez brak transparentności przedstawionych analiz oraz brak konkretnych działań czy konstruktywnych rozmów obawy rodziców są uzasadnione, a raz stracone zaufanie trzeba odbudowywać latami.
Podczas rozmów o likwidacji szkoły jedna z mam przypomniała mi przedwyborcze obietnice złożone 14 września przez kandydującą wtedy Panią burmistrz: „Jako burmistrz miasta Cieszyna będę słuchała mieszkańców. To mieszkańcy mają głos. Będę zachęcać ich do dialogu i szukania wspólnie rozwiązań dobrych dla wszystkich.”
Nadal mieszkańcy na taki dialog liczą a przede wszystkim liczą na wspólne działanie.
Na temat tej niezrozumiałej decyzji o likwidacji szkoły rozmowy będą toczyły się jeszcze długo i jeszcze dłużej rodzice będą żyć w obawie, czy do takich rozwiązań samorządowcy nie powrócą za jakiś czas. Być może ta sytuacja, choć trudna dla wszystkich, będzie lekcją na przyszłość, by nie podejmować pochopnych decyzji.