Cisza

0
631
- reklama -

„Podstawę naszego istnienia stanowi codzienność”, Jolanta Brach-Czajna, „Szczeliny istnienia”

Niezbędna jak powietrze, choć nie umierasz, gdy jej brakuje. Nie jest, jak by się wydawało, jedynie brakiem dźwięków. Paradoksalnie, im jej więcej, tym więcej słyszysz. Najpierw rytm sekund odmierzany małą wskazówką w ściennym zegarze, nadjeżdżający w dali pociąg, gruchanie sierpówek, które nieopodal założyły gniazdo, szum wiatru.

Pamiętam dobrze zawód, jaki przeżyłam, gdy pierwszy raz spałam w Błogocicach. Zaskoczyły mnie brak ciszy i nieobecność ciemności. Myślałam, że zamieszkamy w tzw. wiejskiej głuszy, a tu w nocy zaraz przy płocie świecą dwie miejskie latarnie. Nocną ciszę przerywa stukot pociągów jadących z Pragi do Koszyc (00.09) i z Popradu do Pragi (3.23)*. Drogi wprawdzie nie widać, bo jest ukryta za lasem i za rzeką, ale praktycznie nie ustaje szum tirów i osobówek. Z czasem polubiłam odgłosy pociągów (zwłaszcza – tak tak – ich „trąbienie”) i przywykłam do nieustannego szumu samochodów. Na wiosnę jednak wyczekuję zmiany – innych poranków i innych dźwięków, które przyjmuję z dziecięcą radością. Uchylam okno, żeby trafić w ten wyjątkowy moment, gdy budzą się ptaki i po nocy mają tyle do oznajmienia. Cisza?! Toż to prawdziwy harmider. Ptaki przekrzykują się jeden przez drugiego. Nie mam szans, żeby je rozróżnić, zrozumieć, kto i co gada. Są ukryte za zasłonami liści, wysoko przy koronach drzew, można je poznać tylko po głosie. Nie jestem fanką technologii, ale ciekawość zwycięża, pobieram aplikację i ćwiczę refleks, by jak najszybciej uruchomić nagrywanie. Uzbrojone ucho usłyszy i nazwie charakterystyczne odgłosy dzięcioła (nie stukot, tylko kik kiut kiut), poranne popisy drozda śpiewaka, rudzika, pierwiosnka, strzyżyka i pokrzewki czarnogardłej (jej szczebiot jest dźwięczniejszy i przyjemniejszy niż u pokrzewki aksamitnej, tłumaczy Przewodnik Collinsa). Swojskie kukanie kukułki, gruchanie gołębi, brzęczenie owadów przynosi falę szczęścia i wspomnienia z dzieciństwa. W dali, zza Olzy rytmicznie sunie pociąg, te czeskie składy są dużo dłuższe… Picture Bird nagrywa, sztuczna inteligencja wybiera spośród 30 000 gatunków. To cietrzew, odpowiada bez wątpliwości. 
Ptaki trudno usłyszeć popołudniami i w sobotni poranek, wtedy obowiązkowe jest koszenie. W naszej części Cieszyna przeważają kosiarki spalinowe, które nie tylko zanieczyszczają powietrze, ale jeszcze piekielnie hałasują. Zgodnie z europejskimi normami dla zabudowy jednorodzinnej hałas nie powinien przekraczać w dzień 61 dB, a w nocy 56 dB. Kosiarki i kosy spalinowe emitują od 100 do nawet 180 dB. Lekarze alarmują, bo hałas nie tylko może uszkodzić słuch, ale trwale uszkodzić zdrowie. Jak czytam w artykule „Pozasłuchowe skutki działania hałasu”** zaburza funkcjonowanie układu krążenia, pokarmowego, hormonalnego i nerwowego, wpływa też na psychikę, jakość snu i jakby tego było mało – powoduje wcześniejsze starzenie się organizmu. W dodatku nie można się do niego przyzwyczaić… Niestety, w Polsce wciąż brakuje świadomości i badań na ten temat. W 2022 roku we wszystkich miastach powyżej 100 000 mieszkańców powinny powstać mapy akustyczne, ułatwiające analizy, w tym np. zapadalności na niedokrwienną chorobę serca. Póki co, ochronę przed hałasem ogranicza się do ekranów akustycznych wzdłuż głównych dróg bądź wymiany stolarki okiennej. Zapomina się o mądrym planowaniu przestrzennym, wydzielaniu obszarów cichych, akustycznym projektowaniu publicznych przestrzeni. I to mimo że, według Światowej Organizacji Zdrowia, hałas jest drugą po smogu, najważniejszą przyczyną środowiskową złego stanu zdrowia. Na długoterminowy hałas komunikacyjny narażonych jest aż 20% Europejczyków (Enviromental noise  in Europe 2020).*** Pozwolę sobie na oczywistość: współczesne miasta są bardzo hałaśliwe, wśród nich te, które uważamy za bardzo atrakcyjne, jak Rzym, Madryt czy Wrocław. Nie dziwi mnie, że do najcichszych należy Sztokholm, bo dobrze pamiętam unikalne szwedzkie Visby (wyspa Gotland). W 2015 roku w miasteczku żyło nieco ponad 20 000 mieszkańców. Kiedy rano dotarłam do historycznego centrum, wszędzie było… cicho. Nic nie grało, ani w sklepach, ani w kawiarniach. Doświadczenie na tyle niezwykłe, że musiałam spytać, dlaczego jest tak cicho. Zdumiona młoda ekspedientka odpowiedziała krótko: bo to jest historyczne miasto. Na „Almedalen week” przybyło wtedy 35 000 gości, w tym 800 dziennikarzy. Było cicho, bo musiało być cicho, żebyśmy się wzajemnie słyszeli, rozumieli. I szanowali. 
Trzeba słuchać, żeby usłyszeć, przypomina Teresa Olearczyk we wstępie swej pionierskiej książki „Między hałasem a ciszą. Wartość ciszy we współczesnej edukacji wczesnoszkolnej” ****. Poziom hałasu na szkolnej przerwie potrafi wyskoczyć poza 100 dB, sam dzwonek to 90 dB. Zresztą hałas potrafi też być cichy, ten wirtualny jest nie mniej szkodliwy. Pozaszkolne skutki hałasu i chaosu (bo te idą w parze) są znaczące: stres, rozdrażnienie, zmęczenie, dekoncentracja, a nawet depresja i agresja. Cytowana przez Olearczyk prof. Krystyna Pawlas, audiolog, specjalista higieny pracy i higieny środowiska wyjaśnia: „Hałas na początku męczy, potem zaczyna irytować, a w końcu prowadzi do wybuchu złości. Są badania, z których wynika, że w głośnych szkołach jest więcej agresji. Dzieci w takich placówkach gorzej się uczą, mają uboższe słownictwo, bo hałas zaburza komunikację”. Nawet jeśli rok szkolny właśnie się kończy, nie warto o tych faktach zapominać, szybko przyjdzie kolejny. 
Szczęśliwie, mamy w zasięgu ręki lekarstwa, nie trzeba zaraz się wyprowadzać czy zmieniać szkołę. Cieszynianka Wiola Matusiak wymyśliła „Mobilne strefy ciszy”, filcowe kokony dla dzieci potrzebujących wyciszenia. Dzięki projektowi Dobre Innowacje (Delta Partner razem z Zamkiem Cieszyn) projekty udostępniane są bezpłatnie szkołom i bibliotekom w całej Polsce. A co mają robić ci, którzy do filcowej „fasolki” ani nawet „dyni” po prostu się nie zmieszczą? Pamiętać, że nawet 2 minuty przebywania w ciszy przyczynia się do spadku poziomu adrenaliny i kortyzolu we krwi, zmniejszenia ciśnienia i tętna, czyli do odstresowania i relaksu. Cisza jest zdrowsza dla naszego serca, niż muzyka relaksacyjna. Możemy również wykorzystać proste ćwiczenie, zwane Jogą uszu. Trzeba tylko usiąść wygodnie z zamkniętymi oczami. Włożyć delikatnie wskazujące palce do uszu, a następnie wziąć głęboki wdech. Powietrze po kilku sekundach należy wypuścić ustami, wydając przy tym dźwięk „szumienia”. Im głośniejszy wydasz dźwięk, tym osiągniesz lepsze rezultaty. Sprawdziłam, działa :).
 
Mobilne strefy ciszy – autorkami projektu są cieszynianki Wioletta Matusiak i Dobrochna Borsa. 
 
• wg aktualnego rozkładu jazdy
** „Pozasłuchowe skutki działania hałasu ze szczególnym uwzględnieniem układu krążenia”, Alicja Bortkiewicz, Norman Czaja 
*** „Ochrona obszarów cichych”, Sebastian Bernat, prof. UMCS
****„Między hałasem a ciszą. Wartość ciszy we współczesnej edukacji wczesnoszkolnej”, Teresa Olearczyk
 
 
- reklama -