Dotknąć teatru

0
1375
- reklama -

„Z życiem, jak ze sztuką w teatrze: ważne, nie jak długo trwa, ale jak jest zagrana.”  Seneka Młodszy

Teatr bliski jest mi od zawsze i bliski pewnie pozostanie. Zdarza mi się odwiedzać więc teatry w całej Polsce. Otrzymałam ostatnio zaproszenie na premierę w stolicy. Teatr choć prywatny robi co może by utrzymać się na powierzchni. Czasy dla kultury kiepskie więc teatry ratują się grając milion komedii. W teatrach państwowych można jeszcze zobaczyć nawet dramat. Grafik się postarał, zaproszenie całkiem ładne. Mój wzrok przyciągnął złoty napis: „Swoją obecność potwierdzili m.in. tacy goście jak…”. Oj, długa to była lista celebrytów.

Początkowo nie zorientowałam się, w czym rzecz. Myślałam, że może na scenie pojawią się właśnie te osoby i że to jest taki zamysł artystyczny. Ale nie, dopiero po chwili odkryłam, że podano ludzi, którzy zjawią się na premierze jako goście na widowni. Rzecz jasna informacja o widzach prywatnego teatru jest chwytem obrotnego działu PR, który w ten sposób przyciąga fotografów i innych tzw. media workers, by z premiery zrobić event towarzyski. My się tu kłócimy o słuszność teatru impresaryjnego albo dlaczego polski widz tak mało bywa na spektaklach Sceny Polskiej w Cieszyńskim Teatrze. Sprzeczamy się o teatr krytyczny czy metafizyczny, a tymczasem tam o nic innego nie chodzi, tylko o to, kto przychodzi. Choć kusił mnie wyjazd na premierowy spektakl nie byłam w stanie wymazać z myśli wdzięczących się pań przed obiektywami aparatów. Zastanawiam się czy w ogóle wiedzą na jaki spektakl w ogóle przyszli. 

Tymczasem u nas, po drugiej stronie Olzy w ciszy bez tzw. „ścianki” dla celebrytów odbył się 17 Festiwal Teatrów Moraw i Śląska. Przez pięć dni można było obejrzeć 10 przedstawień teatrów z Republiki Czeskiej, Słowacji i Polski. Od 17 lat na deskach cieszyńskiego teatru prezentowane jest to, co najlepsze i najciekawsze w teatrach ościennych. Każda festiwalowa edycja skierowana jest zarówno do dorosłych jak i dzieci. Festiwal przyciąga oprócz czeskiej także polską publiczność. Nie zabrakło więc grup z Wisły, Ustronia czy Katowic. W tegorocznych propozycjach dla dziecięcej widowni znalazły się m.in. adaptacja teatralna opowieści Karla Čapka o przygodach sympatycznego psa pt. „Dášeňka” w wykonaniu aktorów Teatru Lalek z Ostrawy, a także przedstawienie na podstawie słynnej baśni Karla Jaromíra Erbena pt. „Ociosanek” Sceny Lalek „Bajka” Teatru Cieszyńskiego. 

- reklama -

W propozycjach dla widzów dorosłych znalazł się spektakl „Obraz” jednego z najlepszych teatrów w Republice Czeskiej, czyli Sceny Kameralnej Aréna w Ostrawie, a także doskonale przyjętą przez publiczność „Kolację na cztery ręce” Sceny Polskiej Teatru Cieszyńskiego. Warto było obejrzeć również „Poskromienie złośnicy” Szekspira w wykonaniu Teatru Dramatycznego im. J. Szaniawskiego z Płocka oraz „Kontrabas” Teatru Kameralnego ze Słowacji, czyli teatralnej adaptacji sztuki Patricka Süskinda. Myślę, że każdy festiwalowy widz znalazł w tym repertuarze coś dla siebie. Niewątpliwie była to wielka uczta dla każdego teatromaniaka. Dzisiaj gdy siadam na pustej widowni czuję jeszcze oddech ostatniego spektaklu . Myślę sobie o niezwykłej prawdzie tego miejsca. Jedne spektakle gorsze i nudne inne zachwycały ale wszystkie szczere wobec widza. Tu nie da się przysłonić niczego , nie da się zakamuflować mankamentów trikami jakie wykorzystuje świat filmu. Uczucie, które wkłada aktor musi wzruszyć, zezłościć i rozśmieszyć najtrudniejszego krytyka jakim jest widz. Podczas festiwalu na spektakl Sceny Polskiej „Kolacja na cztery ręce” przyszłam z dorosłą już córką. Patrzyłam na jej wzruszenie, śmiech ale patrzyłam przede wszystkim na jej zachwyt. To była lekcja dla mnie samej. To czy prawda teatru przetrwa zależy od nas samych. I to my powinniśmy do teatru młode pokolenie zachęcać. Pozwolić im go dotykać, mierzyć się z nim i kłócić czasem. Wtedy teatr przetrwa żywy i niezmieniony przez postęp czasu.