Na Wielkanoc piękno pogoda nóndzie se wszędzie woda…

0
1164
- reklama -

Wraz z nadejściem Wielkiego Tygodnia starano się nie podejmować ciężkich prac, kończono prace porządkowe w domach, stajniach czy oborach. O niezwykłości tego czasu świadczyć mogą pewne nakazy i zakazy. Jednym z nich było wtorkowe wystrzeganie się kontaktu z pieniędzmi – uważano, że jakakolwiek styczność z nimi może przynieść nieszczęście.  W środę Wielkiego Tygodnia należało pozbyć się obornika oraz spalić wszelkie niepotrzebne śmieci, inaczej ten, kto tego nie uczynił narażał się na nieszczęście. W tym dniu, jak podają niektórzy ludoznawcy, zalecano zamiatać izbę zaczynając od pieca w kierunku drzwi bądź od progu w kierunku stołu, a zebrane w ten sposób nieczystości należało wynieść poza Agranicę gospodarstwa, co miało ustrzec domowników m.in. przed plagą wszy. Wielki Tydzień był również czasem, w którym w domach bielono ściany, by – jak powiadano – godnie przyjąć Zmartwychwstałego Jezusa.

W Wielki (tzw. Zielony) Czwartek, podczas nabożeństwa Ostatniej Wieczerzy następuje tzw. zawiązanie dzwonów, które trwa do Wielkiej (Białej) Soboty – w tym czasie milknie dźwięk dzwonów i dzwonków, które zastępują na ten czas drewniane klekotki. W tym okresie milkną również organy. W materiałach ludoznawczych, ale także we wspomnieniach starszych mieszkańców Śląska Cieszyńskiego można odnaleźć informacje, mówiące o tym, by podczas ostatniego, wielkoczwartkowego bicia dzwonów polecano potrząsać drzewkami owocowymi – miało to „obudzić je do życia” i „zachęcić” do lepszego owocowania (podobną czynność można było wykonać podczas sobotniego „rozwiązania dzwonów”). Z nocą z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątkę łączyło się przekonanie, że woda płynących w rzekach lub strumieniach zyskuje wyjątkową moc i właściwości zdrowotne. W tym celu polecano obmyć się nią lub zabrać ją do domu dla innych domowników. Czynność tę wykonywano – jak nieraz tłumaczono – na pamiątkę przekroczenia przez Jezusa Cedronu (J 18,1). Współcześnie praktykę tę próbują kultywują niektórzy mieszkańcy Skoczowa, którym bliskie są dawne tradycje regionu.

Wielki Piątek jest dla wyznawców Kościoła augsbursko-ewangelickiego najważniejszym świętem  w roku. Jest ono obchodzone z wielką powagą. W tym dniu ewangelicy  wystrzegają się ciężkich prac oraz udają się do kościoła na uroczyste nabożeństwo. Tego samego dnia katolicy odwiedzają Groby Pańskie usytuowane zwykle w nawie bocznej kościoła. W tym miejscu też znajdowało się tabernakulum – ciemnica – z Przenajświętszym Sakramentem. Przy grobie pełnili nieraz honorową wartę m. in. górnicy, strażacy, a czasem policjanci lub żołnierze ubrani w mundury galowe. W Wielki Piątek polecano wypić kieliszek tatarczówki – tj. gorzkiej nalewki sporządzonej na bazie korzenia tataraku. Czyniono to – co tłumaczy się również współcześnie – by uchronić się przed chorobami i bólem brzucha, ale także na pamiątkę wydarzenia jakim było podanie do picia umęczonemu Jezusowi wina zaprawionego mirrą względnie goryczą lub octu (Mk 15,23; Mt 27,34; Mt 27,48). Współcześnie, dzięki staraniom pochodzących ze Skoczowa miłośnikom regionu, tatarczówkę można nabyć w niektórych sklepach na terenie Śląska Cieszyńskiego.

Wilki Piątek oraz Wilka Sobota były kiedyś czasem, kiedy to ulicami niektórych miejscowości Śląska Cieszyńskiego (np. w okolicach Orłowej, Górek, Ochab, Skoczowie) przemieszczały się grupy chłopców „prowadzących” słomianą kukłę zwaną Judoszym (Judaszem). Pochodowi towarzyszyło kołatanie drewnianymi kołatkami, a po jego zakończeniu chochoła niszczono (np. paląc go). Współcześnie praktykę tę kontynuują członkowie Towarzystwa Miłośników Skoczowa i skoczowskiej Ochotniczej Straży Pożarnej. Odbywające się co roku w południe Wielkiego Piątku i Wielkiej Soboty wodzenie Judosza, przyciąga dzieci i dorosłych mieszkańców miasta oraz jego okolic. Organizację tego wydarzenia można rozpatrywać, jako wyraz przywiązania do lokalnej tradycji, ale także jako praktykę promującą miasto. Dla badacza kultury interesujące jest również to, że od około 10 lat obecność Judosza na ulicach Skoczowa ukazuje istniejące w społeczności lokalnej różnice światopoglądowe i powiązane z tym odmienne wspólnoty pamięci oraz ramy interpretowania tej praktyki.

- reklama -

Wielka Sobota była czasem, w którym przygotowywano potrawy, które spożywano w Święta Wielkanocne. Dokonywano w tym czasie m.in. wypieku kołaczy oraz babek. Jedną z charakterystycznych potraw świąt Wielkiejnocy jest murzin (względnie szołdra) czyli ciasto drożdżowe z zapieczonym w nim boczkiem, kiełbasą lub szynką. Współcześnie pieczone są różne warianty tego specjału – np. w cieście półfrancuskim lub francuskim, z białą kiełbasą itp. Od kilkunastu lat murziny można kupić w niektórych piekarniach i sklepach powiatu cieszyńskiego. Warto dodać, że murzin jest nie tylko oceniany podczas lokalnych konkursów tradycyjnych potraw regionalnych, ale został również zarejestrowany w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi jako potrawa regionalna. 

W Wielką Sobotą, wiązało się nie tylko przygotowanie potrawa na świąteczne dni, ale także praktyka zdobienia wajec – czyli jaja. Najprostszą formą było ich gotowanie w wodzie z łupinami cebuli, dzięki czemu skorupki jajek zyskiwała złotawy, nieraz przechodzący w brąz lub bordo kolor. Czasem jaja zdobiono oklejając je tasiemką lub nitką. Obecnie można je zdobić nabywanymi w sklepach naklejkami, ale także techniką decoupage używając w tym celu m.in. ozdobnych papierowych serwetek. Szczególną precyzją charakteryzują się wydmuszki zdobione techniką richelieu, do wykonania których używa się m.in. wiertarek i wierteł stomatologicznych. Zdobione jaja, będące jednym rozpoznawalnych wielkanocnych symboli, są nieraz oceniane podczas organizowanych w okresie okołoświątecznym licznych konkursach. Od kilkunastu lat można również kupić plastikowe bądź styropianowe jaja. W kulturowy pejzaż okołoświąteczny wpisują się organizowanych przez różne organizacje społeczne i instytucje warsztaty adresowane do różnych grup wiekowych, podczas których uczestniczące w nich osoby mogą wykonać własne pisanki, ale także zrobić inne artefakty kojarzące się z Wielkanocą, jak choćby wykonane ze słomy lub siana wielkanocne zajączki lub stroiki. W nabyciu tego typu umiejętności pośredniczy coraz częściej Internet m.in. filmiki instruktarzowe (tzw. tutoriale) ukazujące krok po kroku sposób wykonania ozdób wielkanocnych.

Dzień Zmartwychwstania Pańskiego, jako najważniejsze święto kościelne, cechowała uroczysta i podniosła atmosfera. Dzień ten spędzano w rodzinnym gronie. Obwarowany był on niegdyś zwyczajowymi zakazami wykonywania różnych czynności np. przyjmowania gości i opuszczania domu. Rano spożywano uroczyste śniadanie, a w południe obiad. Do południa całą rodziną udawano się do kościoła. Tego dnia dzieci otrzymywały zazwyczaj coś nowego– np. ubranie, buty, nakrycie głowy itd. Na Śląsku Cieszyńskim z Niedzielą Wielkanocną łączy się praktyka polegająca na tym, że pociechy szukały w ogrodzie podarunków – „zajączka” – którymi były np. czekoladowe jajka. Był to również dzień, w którym obserwowano pogodę i wróżono na jej podstawie przyszłość: jeśli dzień był piękny pokładało to (zapowiadało to) urodzajny rok, ale także kolejne, słoneczne niedziele, aż do Zielonych Świąt. 

Rankiem w drugi dzień Świat Wielkanocnych, czyli w poniedziałek zwany lanym lub śmiergustem (Śmigusdyngus), pod domami dziewcząt pojawiali się chłopcy– tzw. polywocy – wyposażeni w sikawki (np. wykonane z bzu), wiadra lub garnki. Ich celem było oblanie wodą dziołch na wydoj. Funkcjonowało bowiem powiarka, że dziewczyna, która w tym dniu nie zostanie oblana wodą, nie wyjdzie w tym roku za mąż. Mokre dziewczyny chłopcy „suszyli” za pomocą plecionych z czterech lub większej ilości prętów wierzby bądź wikliny tzw. karwaczy. Były one dodatkowo przyozdobione kolorowymi wstążeczkami (najczęściej koloru czerwonego). Czasem owe śmiergustowe karwacze przechowywano, by wykorzystać je podczas praktyk leczniczych dokonywanych na krowach. Jak zaznaczono wcześniej Poniedziałek Wielkanocny był czasem, w którym odwiedzały domy dwie lub trzy dziewczynki z goiczkiem (względnie moiczkiem).

Powyżej zaprezentowano tylko niewielki wycinek dawnych, jak i współczesnych praktyk związanych ze Świętami Wielkiej Nocy. Na skutek zmian cywilizacyjnych wiele powiarek (wierzeń ludowych), ale także praktyk okołoświątecznych uległo zapomnieniu, inne są już tylko pamiętane przez starszych mieszkańców Śląska Cieszyńskiego bądź zachowały się w opisach ludoznawczych sporządzanych od połowy XIX wieku. Pozwalają one dostrzec zachodzące zmiany, uświadamiać, że proces przeobrażenia kultury jest czymś, czego nie da się zatrzymać w zaplanowany sposób. Jednocześnie da się zauważyć, że współcześnie proces przekazu regionalnych tradycji oraz w czynność tłumaczenia ich znaczenia nabiera charakteru zinstytucjonalizowanego – pośredniczą w nim niektóre instytucje kultury i organizacje pozarządowe w postaci stowarzyszeń i towarzystw miłośników regionu, przyjaciół gminy lub miejscowości.