(Opłaca się) poznać i zrozumieć

0
1479
fot. arch. SPOT
- reklama -

Cieszyn dołącza

Po szerokich konsultacjach społecznych, wraz z szeregiem organizacji rodzicielskich i prorodzinnych, zaprezentowana została Samorządowa Karta Praw Rodzin stanowiąca potwierdzenie najważniejszych konstytucyjnych zasad i praw. Współautorami Karty są Instytut Ordo Iuris, Centrum Życia i Rodziny, CitizenGo Polska, Fundacja Mamy i Taty, Ruch 4 Marca, Stowarzyszenie Rodzin Wielodzietnych „Szczęśliwy Dom” w Gdańsku, Stowarzyszenie „Dar Życia”, Stowarzyszenie Pedagogów „Natan”. Stowarzyszenie Rodzice Chronią Dzieci. /fragm.. uzasadnienia wniosku o podjęcie uchwały – jak niżej/

W imieniu Grupy Radnych Rady Miejskiej Cieszyna na ręce Przewodniczącego Rady Miejskiej wpłynął podpisany jednoosobowo projekt uchwały dotyczącej wdrożenia Samorządowej Karty Praw Rodzin.
Zgłoszony projekt uchwały zawiera 3 punkty, w których odpowiedzialnym za jej wprowadzenie czyni się Burmistrza Miasta, a termin wejścia w życie ustala się na dzień ogłoszenia treści dokumentu.

Integralną część projektu uchwały stanowi załącznik z propozycjami samorządowych rozwiązań i uzasadnieniem ich koniecznego wprowadzenia w związku… – jak napisano w piśmie – z nasilającym się podejmowaniem prób podważenia na poziomie samorządowym gwarantowanych konstytucyjnie praw rodzin, w tym praw rodziców i dzieci oraz prawnej tożsamości i ustrojowej pozycji małżeństwa. Projekt Samorządowej Karty Praw Rodzin, stanowiący załącznik do projektu uchwały, zawiera w trzech punktach opisy obszarów (w szkole i przedszkolu, w polityce społecznej samorządu, w biznesie) w których miałyby być respektowane, przywoływane wielokrotnie w dokumencie, konstytucyjne prawa rodzin i dzieci. W dalszej części, w dwóch krótkich punktach podane są wzmianki o konieczności monitorowania i egzekwowania praw rodzin a także tworzenia prawa przyjaznego rodzinie.

Rozbudowany w opisie punkt 1 dotyczący praw rodziców i dobra dziecka w szkole oraz przedszkolu przewiduje …przyjęcie przez samorządy Kodeksu dobrych praktyk zawierającego zbiór wzorcowych rozwiązań pokazujących, jak praca wychowawcza szkół może zostać zorganizowana w oparciu o zasadę ich pomocniczości wychowawczej wobec rodziny.

Na tym etapie wątpliwości może budzić użycie w podanych propozycjach bardzo ogólnych sformułowań, które rodzą niebezpieczeństwo zbyt swobodnej i dowolnej interpretacji dokumentu przez osoby, które mając prawo do różnych poglądów także w tej sprawie, stając się decydentami bądź wykonawcami założonych odgórnie rozwiązań, w sposób – jak określono zresztą w dokumencie w kolejnym zdaniu cytowanego punktu – … w zasadniczy sposób (mogą) wpłynąć na budowę kultury organizacyjnej szkół prowadzonych przez samorząd. Rodzi to ryzyko utraty autonomii szkół, szczególnie także tych publicznych, w realizacji podstawowego celu edukacyjnego i wychowawczego w oparciu o funkcjonujące dotychczas standardy. O ile oczywiste i nie budzące zastrzeżeń jest przypomnienie w projekcie o prawie rodzica do decydowania o tym, w jakich zajęciach dodatkowych jego dziecko będzie brało udział (co – nadmieniając – jest już realizowane we wszystkich placówkach oświatowych), o tyle zgoła niezbyt konieczne do powielania w kolejnych dokumentach wykonawczych wydaje się wprowadzanie do uchwały identycznych niemal zapisów wynikających z ogólnej polityki oświatowej, choćby uzyskiwanie pisemnej zgody od rodziców na udział dzieci w każdym przedsięwzięciu realizowanym przez szkołę). Oczywistym jest też, że rodzice zawsze mają możliwość dysponowania wiedzą o funkcjonowaniu szkoły jeszcze przed podjęciem decyzji o powierzeniu jej zadań z zakresu wychowania dziecka – jak ujęto w projekcie Karty. Podobnie też już teraz szkoły stosują wnioskowaną w projekcie dobrą praktykę udostępnienia informacji zawierającej nie tylko nazwę, ale też program zajęć oraz profil organizacji pozarządowych, z udziałem których realizowane są wszelkie dodatkowe pozalekcyjne działania na rzecz dzieci.
Zawarty w tym punkcie wyczuwalny niepokój wnioskodawców projektu o nieprzestrzeganiu ustawowych praw rodziców, wydaje się być niezasadny, podobnie jak chęć przeniesienia do nowego dokumentu praw już istniejących dotyczących funkcjonowania placówek oświatowych.

- reklama -

Czytając dokument od pierwszych akapitów, z którymi nietrudno się nie zgodzić, gdy chodzi w nich o poszanowanie praw, do ostatnich, w których pada propozycja utworzenia zwierzchnich form kontroli (nazwanej elegancko monitorowaniem) zupełnie obiektywnie nasuwa się proste pytanie – w jaki konkretnie sposób i z jakich środków budżetowych (co w tym projekcie uchwały nie zostało w żaden sposób wskazane) będą finansowane nowo-stworzone zarówno stanowiska pracy o charakterze inspektoralno- być może nawet -kontrolnym, w tym stanowisko Rzecznika Praw Rodziny. Z projektu – czytając dalej – nie wynika bezpośrednio konieczność zatrudnienia dodatkowych osób niezbędnych do obsługi choćby wspomnianej w punkcie IV-tym linii telefonicznej i korespondencji e-mailowej od potencjalnych, ale czy ta propozycja nie wymusi jednak stworzenia dodatkowych etatów. Ciekawe jest też czy projektanci uchwały wzięli pod uwagę aspekt etyczny takiej propozycji, dający furtkę każdemu, kto niekoniecznie z dobrych pobudek zechce zgłaszać bez przekłamań działania realizowane przez placówkę oświatową lub kulturalną, mając na względzie jedynie własny subiektywny punkt widzenia, niekoniecznie służący ogółowi.

Osobom znającym specyficzny charakter pracy w strukturach pozaurzędowych, tak zwanych korporacyjnych, nie obce będzie sformułowanie programy certyfikacji zaproponowane jako uzupełniające nowe skuteczne rozwiązanie promowania przedsiębiorstw sprzyjających rodzinie. Słowo certyfikacja w dużej mierze kojarzone może być współcześnie ze znanymi – zwłaszcza z środowisk przemysłowych – systemami zarządzania jakością według standardów opisanych szczegółowo w normach ISO 9001, w zakresie planowania, organizacji pracy, nadzoru, modyfikacji, kontroli wewnętrznej, kontroli zewnętrznej. Certyfikowanie czegokolwiek, musi w mniejszym lub większym stopniu, być poprzedzone formą kontroli, zwaną z przeniesienia z języka angielskiego, auditingiem. Bez zaprzeczania w jakim zakresie auditing jest bardziej formą sprawdzania służącego wyłącznie wykrywaniu niezgodności, a w jak daleko posuniętym zakresie może jednak stać się nieobiektywnym narzędziem kontroli i wynikających z niej konsekwencji.

W zgłoszonym projekcie tej uchwały brakuje uszczegółowień tej propozycji. Punkt IV w pełnym brzmieniu zawiera tylko taką treść: Dla realizacji praw rodziny kluczowe jest stworzenie skutecznych mechanizmów pozwalających na ich egzekwowanie. Aby prawidłowo realizować na poziomie samorządowym prawa rodzin, konieczne jest powołanie Rzecznika Praw Rodziny oraz stworzenie samorządowego systemu zgłaszania naruszeń praw rodziny. Rzecznik powinien monitorować przestrzeganie praw rodziny przez instytucje samorządowe, w tym szkoły, oraz interweniować w sytuacjach, gdy dochodzi do ich naruszenia. Rzecznik może prowadzić infolinię lub skrzynkę kontaktową umożliwiającą przesyłanie zgłoszeń.

Czytanie dowolnego, nie tylko tego dokumentu opartego o przekonanie, że należy zorganizować i realizować coś skutecznie, wdrożyć rozwiązania sprzyjające, przywodzi myśl, że chcąc ochronić i sprzyjać w tym przypadku dobru rodziny, zupełnie niechcąco, można osiągnąć efekt zupełnie odwrotnie niezamierzony. Na czym będą polegać te, mające być skuteczne, rozwiązania. Hipotetycznie na przykład nasuwa się pytanie – odnosząc się do punktu III załącznika – czy pracodawcom, od których będzie się wymagać posiadania Certyfikatu potwierdzającego sprzyjanie pełnej rodzinie, na pewnym etapie nie będzie wygodniej zatrudniać osób żyjących zupełnie samotnie, a jeszcze lepiej bezdzietnych, po to tylko, by przy natłoku wszelkich innych zobowiązań certyfikacyjnych „ułatwić sobie” funkcjonowanie i uniknąć kolejnych kosztów i zobowiązań, wiążących się z dodatkowymi formami kontroli. Zakładając, że Radni Miasta oraz wnioskujący w ich imieniu Przedstawiciel Rady w dobrej wierze przenieśli do projektu nie tylko własne pomysły ale zapisy zastosowane już w projektach uchwał zgłaszanych, a nawet przegłosowanych wstępnie w innych gminach, chciałoby się wierzyć, że znają szczegóły proponowanych rozwiązań i potrafią przewidzieć oraz są świadomi konsekwencji niedopowiedzeń.
Korzystając z przywileju bycia obywatelem takiej gminy i miasta, z możliwością uczestniczenia w sesjach rady oraz na dyżurach radnych, warto osobiście zainteresować się całą tą sprawą i dopytać, w jaki sposób zostaną wprowadzone te rozwiązania i czy projektanci uchwały przewidują jeśli nie w karcie to w jakimkolwiek innym dokumencie bardzo szczegółowy opis drogi dochodzenia przedsiębiorstwa do certyfikacji. Czy na tej drodze przewidziano każdy element w taki sposób, aby na przykład nie powiększał on bezrobocia wśród osób bez dzieci, osób wychowujących dzieci samotnie, osób w ogóle samotnych. Czytając cały projekt, nie trzeba dużej wnikliwości, by zauważyć, że od początku do końca brakuje w nim pozytywnego nastawienia i realnej strategii rozwojowej dotyczącej wszystkich grup społecznych. Prawa rodziny, o które ta uchwała ma zabiegać, dotyczą w tym dokumencie z założenia tylko pełnych rodzin z dziećmi. Czy wnioskodawcy pamiętali – ustalając zapisy i finalizując projekt uchwały – także o osobach, które nie z własnej winy, a często nawet wbrew sobie są bezdzietni.

Czy – pomijając okoliczności, które przyczyniły się do spadku prestiżu zawodu nauczyciela – mając jednak nadal na względzie, że jest to zawód zaufania publicznego, wnioskodawcy projektu potrafią zaufać nauczycielom, pedagogom, psychologom wspierającym pracę tej grupy społecznej oraz dyrektorom placówek i pracownikom administracyjnym, którzy wykonują swoją pracę, będąc w tym zakresie odpowiednio wykształceni, znając zakres swoich obowiązków wynikających z prawa oświatowego i wielu rozporządzeń ministerialnych, regulujących zarówno formę opieki nad dziećmi jak też charakter współpracy z rodzicami. Czytając projekt Samorządowej Karty Praw Rodziny można dojść mimowolnie do wniosku, że organizacja szkolnictwa nagle wymaga szczególnego nadzoru tak, jakby dotychczas nie istniała w ogóle ani żadna współpraca ani żaden system informacji na drodze wychowawca-rodzic, nauczyciel-rodzic, itd.

Punkt I-szy dotyczący prawa rodziców i dobra dzieci w szkole oraz przedszkolu sztucznie przenosi jako propozycję do Karty Praw Rodziny to, co już funkcjonuje. Czy powielanie tego zapisu jest więc celowe? I na ile zapis ten będzie spójny – nawet jeśli wejdzie w życie – z zapisem w punkcie III-cim o certyfikowaniu przedsiębiorstw? Czy nie pozostawi to luki w ostatecznym rozumieniu obowiązków każdej ze stron? Czy szkoła nie zacznie mieścić się sztucznie także w tym nagle dodatkowym obowiązku certyfikowania się jako placówka sprzyjająca rodzinie – w jakimś skrajne pojmowanym rozrachunku społecznym – biorąc pod uwagę fakt, że coraz częściej zaczyna się traktować szkoły jak przedsiębiorstwa, które jeśli nie przynoszą wymiernych zysków, to przynajmniej powinny nie przynosić strat? Od jakiegoś czasu stawia się ekonomiczny równoważnik pomiędzy słowem szkoła – budynek, szkoła – pensja nauczyciela, generalnie – szkoła jako koszty, zapominając, że w tym wszystkim najważniejsze jest dziecko.

Czy wnioskując w sprawach Praw Rodziny, rodzina traktowana jakkolwiek nie zostanie w przepisach prawnych narzuconych samorządom – podobnie jak dziecko w szkole – zepchnięta ostatecznie na margines, przez procedury i prawne uregulowania? Czy na pewno tej propozycji projektowej nie zdominują sprawy ideologii i przekonań służących tylko grupie uzurpującej sobie prawo do autokratycznego traktowania jednego modelu rodziny? Na ile projektodawcy uchwały są elastyczni w tworzeniu zapisów dotyczących – zgodnie z tym, na co się powołują – tak zwanego dobra ogółu? Na ile ten tak zwany ogół, czyli obywatele także miasta Cieszyn, będą mogli mieć wpływ na kształt uchwały, która w sposób wymierny – jeśli wejdzie w życie, szczególnie w tak zaproponowanej formie wpłynie na wiele spraw, pozornie tylko ogólnych, a w rzeczywistości dotykających każdego z mieszkańców? Chęć centralizowania nadzoru nad placówkami z udziałem zwierzchniej kontroli, nie tylko rodzicielskiej, w wymiarze nieokreślonym dokładnie co do zasad, dotknie bowiem w efekcie bezpośrednio lub pośrednio – każde dziecko, o którym coraz częściej – jak już wspomniano – zapomina się w coraz silniej zbiurokratyzowanym świecie, któremu usilnie chcemy nadać jakieś jednostronnie uznane za właściwe ramy prawidłowości, odczłowieczając przy tym rzeczywiste potrzeby jednostki.

Nie wdając się w dalsze szczegóły zawarte w projekcie Karty Praw Rodziny, zaznaczamy, że ten artykuł nie jest skierowany przeciwko wnioskodawcom. Nie jest też pisany intencjonalnie. Z założenia nie jest celem naszej gazety wzbudzanie negatywnego nastawienia do sprawy ani też przychylania się do stanowiska jakiejkolwiek ze stron. Ponieważ wniosek został złożony przez przedstawiciela Rady Miasta do Przewodniczącego Rady Miasta, a Rada Miasta to przecież przedstawiciele obywateli – wydaje się naturalne, że informacja kto i o czym decyduje w imieniu każdego z nas jest istotna dla każdego. Każdy ma prawo mieć swoje zdanie w każdej sprawie. O każdej sprawie każdy powinien wiedzieć, by móc zająć stanowisko. Każdemu, a jeśli nie każdemu to z pewnością większości z nas leży na sercu dobrostan dzieci. Każdemu zależy też na wolności obywatelskiej. Różnicowanie społeczeństwa – bez szeroko zakrojonych konsultacji społecznych, możliwych zwłaszcza w obrębie struktur gmin, miast, wsi – na tych, którym coś się należy i tych, którzy z założenia odgórnie zostaną pozbawieni przywilejów, żeby nie pójść w zbyt daleko posunięte przewidywania o chęci wykluczenia i karania, pogłębi tylko i tak już mocne społeczne różnice, dewaluując jeszcze silniej tracące na znaczeniu pojęcie wolności. Tworzenie enklaw społecznych oraz organizowanie instytucji ścisłego nadzoru nad określonymi uprzywilejowaniami, burzy zasadnicze wyobrażenie o porządku, stanowiącym podstawę demokracji. Nie chodzi o to, aby tylko zaprzeczać, krytykować i burzyć. Budowanie relacji w społeczeństwie powinno być oparte przede wszystkim o konstruktywną rozmowę i umiejętną wymianę poglądów oraz przychylność dla takich idei, które służą faktycznie budowie stabilnej sytuacji i rozwojowi, z poszanowaniem praw i nie narzucaniem obowiązków niemożliwych do realizacji lub działających destrukcyjnie na ogół. Ogół to też rodzina.

Jeżeli ktoś wpadł na pomysł, aby dla tej właśnie rodziny, powołując się na prawa konstytucyjne, wprowadzić rozwiązania systemowe w formie Karty Praw Rodziny, mającej służyć ogółowi społecznemu, powinien dopuścić do tego, aby ten ogół miał na to wpływ.
Podsumowując, wniosek wraz załącznikami napisany jest w sposób bardzo czytelny. Zawiera wytłuszczenia tekstu w kluczowych momentach, istotnych, jak się można domyślić – dla wnioskodawców.

Uzasadnienie i pismo wiodące podparte jest wieloma odwołaniami do przepisów prawnych ogólnych i samorządowych, co nadaje całości szczególnie prawnego charakteru.
Dla przeciętnego obywatela, który nie zajrzy do tego dokumentu, myląca może być sama nazwa dokumentu, którego dotyczy projekt uchwały.
Karta Praw Rodziny z założenia, mająca służyć rodzinie, może być z nazwy kojarzona z Kartą Dużej Rodziny – dającą wiele finansowych przywilejów związanych z rabatami w sferze konsumpcyjnej. Zniżki przy zakupie biletów, bony w centrach handlowych lub centrach rozrywki przeznaczonej dla dzieci, jako cenne i należne dla wielu rodzin zwłaszcza wielodzietnych, kojarzą się na tyle pozytywnie, że etymologicznie zbliżone do Karty Dużej Rodziny określenie Karta Praw Rodziny nie wzbudzi z pewnością żadnego niepokoju. Może nawet kojarzyć się z pewnikiem, że o te wspomniane w nazwie prawa rodziny faktycznie ktoś za nas zadba podobnie znowu korzystnie. Będąc w ten sposób niejako wyręczonym z obowiązku interesowania się, na czym realnie polegać ma ta dbałość o prawa rodziny, niekoniecznie każdy, kogo zmiany w prawie – jakiekolwiek by one nie były – dotkną docelowo, zainteresuje się dokumentem, który jako projekt datowany 13 sierpnia br. wpłynął do przewodniczącego Rady Miasta. Sprawa jest stosunkowo aktualna.
Będziemy się jej przyglądać. Będziemy informować o dalszych losach wniosku, proceduralnie wprowadzonego dwa tygodnie temu w obieg i wynikających z tego ustaleń. Zachęcamy jednocześnie każdego do indywidualnego zainteresowania się sprawą, która będzie rzutować na kształt samorządowych rozwiązań Miasta i Gminy Cieszyn, w obrębie polityki przedszkolnej, szkolnej i ogólnie rozumianej jako społecznej, nie tylko w odniesieniu do LGBT.