Jesienna wyprawa na Szyndzielnię

0
1230
fot. Szymon Krupka
- reklama -

Jedną z największych atrakcji Bielska-Białej jest zmodernizowana na przełomie 2016/2017
kolej linowa na Szyndzielnię (1026 m n.p.m.). Przejazd żółtymi i nowoczesnymi gondolami
dostarcza niezapomnianych wrażeń. Przeszkolone wagoniki wspinają się stromo na Szyndzielnię, na początku trasy wciskając się między szczytem Kołowrotu, a wzniesieniami Dębowca i Cybernioka. Tuż pod szczytem oczom turystów ukazuje się powoli zarastający – legendarny nieczynny już stok narciarski Sahara. Średnio po 8 – 10 minutach osiągamy górną stację. Jest to idealna propozycja rodzinnej wycieczki w góry. Dla mnie było to o tyle ważne, iż na tę wyprawę wybrałem się z 4-letnią córką Emilką i wiernym psem Ozzim.

Historia kolei linowej na Szyndzielnię rozpoczęła się 21 grudnia 1953 roku. Tego dnia, tuż przed Bożym Narodzeniem kolej przewiozła swoich pierwszych pasażerów. Na szczyt wjechało ponad 2 tysiące osób. Była to pierwsza w powojennej Polsce nowa inwestycja w tej dziedzinie. Kolej została wybudowana przez Polskie Koleje Linowe i prezentowała nowatorskie rozwiązania konstrukcyjne w dziedzinie transportu linowego systemu firmy „Brüder Girak”. To ta austriacka firma opracowała dokumentację, dostarczyła konstrukcje podpór wraz z osprzętem, kompletne urządzenia mechaniczne i elektryczne, tabor, liny oraz objęła kierownictwo montażu. W 1965 roku przeprowadzono pierwszy poważny remont kolei. Dokonano wtedy wymiany na nowe gondole. Łącznie było ich 17.

Zmodernizowano też linę napędową i nośną. W roku 1978 Polskie Koleje Linowe po raz trzeci wymieniły wagony. Nowe 4 – osobowe gondole zostały wyprodukowane przez Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego w Mielcu.

W lutym 1993 r. wojewoda bielski nieodpłatnie przekazał kolej gminie Bielsko-Białej, a miasto stanęło przed problemem, co dalej z koleją. W styczniu 1994 r. został rozpisany przetarg na modernizację kolei, łącznie z wymianą skorodowanych metalowych podpór. Otwarcie odbyło się 30 czerwca 1995 roku. Tradycyjną wstęgę zastąpiono kłodą drewna, którą goście przecinali ręczną piłą.

- reklama -

Kolej ponownie ruszyła dla turystów 1 lipca 1995 roku. 35 nowych, jaskrawożółtych, sześcioosobowych wagoników przewoziło ok. 850 osób na godzinę.

Aby zwiększyć atrakcyjność kolei 14 sierpnia 2015 roku przy górnej stacji otworzono wieżę widokową „ZIAD Tower”. Po 11 latach, zastosowane rozwiązania technologiczne oraz znaczne już wyeksploatowanie kolei linowej spowodowały, że Zarząd ZIAD Bielsko-Biała S.A. podjął decyzję o kolejnej kompleksowej modernizacji. 3 października 2016 r. ruszył generalny remont kolei linowej. Otwarcie dla turystów nastąpiło 11 marca 2017 roku.
Dolna stacja zlokalizowana jest przy ul. Aleja Armii Krajowej 366. Z centrum Bielska-Białej, możemy dojechać tam np. autobusem miejskim linii – 7, 8 lub samochodem. Znaczny problem stanowią ograniczenia z dostępem do parkingu. Ten mieści się 1,5 km od kolei. Nam udało się zaparkować bliżej, przy ośrodku wypoczynkowym Beskidy Park. Po sezonie nie było problemu ze znalezieniem wolnego miejsca, jednak w wakacje musi być tu tłoczno. Za parking zapłaciliśmy 10 zł za cały dzień. Po 300 metrach dochodzimy do dolnej stacji i zakupujemy bilety. Kolej czynna jest w poniedziałki od 10.00 do 17.30 oraz od wtorku do niedzieli od 9.00 do 17.30.

Bilet normalny – przejazd dwukierunkowy (w górę i w dół) to cena 25 zł. Przejazd jednokierunkowy (w górę lub w dół – 18 zł). Bilet ulgowy – przejazd dwukierunkowy (w górę i w dół) to cena 18 zł. Przejazd jednokierunkowy (w górę lub w dół) – 14 zł.
Ulga przysługuje dzieciom powyżej 4 lat, młodzieży szkolnej, studentom (do 26 lat), opiekunom grup szkolnych, inwalidom I grupy i ich opiekunom, seniorom (powyżej 65 lat). Więcej: http://ziad.bielsko.pl/kolej-szyndzielnia/cennik.php

Ruszamy zatem! Wsiadamy do wagonika. Jedzie z nami młody maszynista kolei (PKP) z Tych. Swój pasażerski pociąg prowadzi przez Zebrzydowice do Cieszyna. Rozmawiamy o problemach komunikacji kolejowej na Śląsku Cieszyńskim. Przyznaje, że nie rozumie, dlaczego tak bardzo zaniedbano i zapomniano o połączeniu z Bielska-Białej przez Skoczów do Cieszyna. Prosimy o zdjęcie w wagoniku. Robi to z przyjemnością. Za co dziękujemy. Widoki pięknie, chociaż tego dnia nad miastem mgła. To uroki jesieni. Bez problemu wygodnie wysiadamy. Naszym celem jest Schronisko PTTK Szyndzielnia – górskie schronisko turystyczne Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego w Beskidzie Śląskim. Ruszamy szlakiem zielonym do schroniska, które oddalone jest od górnej stacji o 10 minut. Położone jest na wysokości 1001 m n.p.m. Pierwsze murowane schronisko w tym paśmie górskim, oddane do użytku w 1897 roku. W czasie II wojny światowej obiekt służył głównie różnym celom paramilitarnym, m.in. odbywały się tu obozy organizacji Hitlerjugend. W 1940 r. Beskidenverein otrzymał na własność parcelę, na której stał budynek. Wkrótce też doprowadzono do niego istniejącą do dziś leśną drogę z Dębowca. Ostatnim niemieckim gospodarzem był Eugen Kutschera, który został wcielony do armii niemieckiej. Później schroniskiem zarządzała jego żona – Karolina. Z końcem 1944 r. budynek został zajęty przez Wehrmacht i włączony w linię obrony miasta. W obliczu zbliżającego się frontu i otoczenia przez Armię Czerwoną, Karolina Kutscherowa wraz z dziećmi uciekła górami w stronę Skoczowa. Na początku lutego 1945 r. budynek został kilkakrotnie trafiony radzieckimi pociskami artyleryjskimi: jeden z nich przebił dach i eksplodował w kuchni, inny zniszczył klatkę schodową, a pozostałe zdemolowały charakterystyczną wieżyczkę. Po ustąpieniu wojska niemieckiego niezniszczone jeszcze wyposażenie zostało rozkradzione.

Po II wojnie światowej na terenie Bielska i Białej już 18 lutego 1945 r. reaktywowane zostały przedwojenne oddziały Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego w tych miastach – jako wspólny Oddział Bielsko-Bialski. Już następnego dnia miejscowe władze upoważniły przedwojennych działaczy PTT Tomasza Wróbla i Władysława Zajączka do przejęcia i zabezpieczenia majątku Beskidenvereinu oraz innych niemieckich związków turystycznych i narciarskich. Po prowizorycznym remoncie i niezbędnych naprawach, 22 lipca 1945 schronisko ponownie oddano do użytku, a jego pierwszą polską kierowniczką została Anna Maciejna. W latach 1954–1957 przeprowadzono rozbudowę według projektu architektów Krystyny Tołłoczko-Różyskiej i Wandy Gengi. Dobudowano od południowo-wschodniej strony nowe skrzydło gastronomiczno-gospodarcze i przebudowano wieżę. 8 października 1985 r. około godziny 8 rano w schronisku wybuchł pożar – zapaliła się część krytego gontem dachu, w rejonie wieży. Straż pożarna walczyła z ogniem blisko 3 godziny. Całkowicie spłonął dach wieży, a także część dachu budynku głównego. Zniszczenia odbudowano, dach pokryto blachą. Dzisiaj Schronisko na Szyndzielni jest jednym z najpopularniejszych schronisk w Beskidach. Ogromny wpływ ma na to kolejka gondolowa. W ciągu kilku minut każdy, zarówno małe dziecko, jak i osoba w podeszłym wieku, może znaleźć się z dala od miejskiego zgiełku.

W schronisku odpoczywamy. Bufet oferuje szeroki asortyment bardzo smacznych posiłków. Przy dobrej pogodzie z tego miejsca dobrze widać Tatry. Niestety nie mamy tyle szczęścia, gęsta mgła zasłania wszystko! Emilka je pyszną zupę, ja piję kawę. Ozzi je swoje energetyczne przekąski. Jedno jest pewne – od codziennych problemów i trosk jesteśmy mgłą oddzieleni. Po odpoczynku schodzimy w dół do górnej stacji kolejki. Ruszamy. Czas wrócić do rzeczywistości. Dziesięć minut później idziemy na parking, gdzie zostawiliśmy samochód.

Wyprawę tę polecamy jako rodzinne spotkanie z górami. Polecamy wszystkim! Na zakończenie nasuwa mi się myśl. Często czytam, oglądam i słucham opinii mieszkańców Bielska-Białej na temat swojego miasta i niezwykłego miejsca w którym przyszło im żyć. Z przykrością stwierdzam, że pasma górskie, które wznoszą się nad Bielsko-Białą w większości traktują, jako „ciekawy” park rozrywkowo – gastronomiczny. Apeluję i proszę zatem o to, aby poznać historię i kulturę tych gór. To nie jest park rozrywki, tylko nasze Beskidy! Część Karpat, a wśród nich położone pięknie i historyczne miasto z góralską tożsamością. To jest bardzo ważne! Pamiętajmy o tym!
I jeszcze jedno – czy ktoś zastanawiał się nad nazwą góry Szyndzielnia? Od czego się wywodzi? Pochodzi od wyrabianych niegdyś w tych rejonach „szyndziołków”, czyli gontów używanych do pokrycia chat i stodół. Pierwotnie górę nazywano Szędzielnią lub Gaciokiem…

Do zobaczenia na szlaku!