Nostalgia za cieszyńskim tramwajem

0
1608
fot.arch. GC
- reklama -

Legendarny cieszyński tramwaj był najkrócej funkconującą linią tramwajową w Monarchii Austro – Węgierskiej. Regularny przewóz pasażerów rozpoczęto w 1911 roku, a w wyniku podziału miasta po I wojnie światowej w 1921 roku linia została zamknięta. Jednak legenda cieszyńskiego tramwaju jest żywa do dzisiaj. Nieistniejący tramwaj symbolizuje cywilizacyjny rozwój i jedność Cieszyna.

Rozmowa z Maciejem Dembiniokiem pasjonatem transportu szynowego na Śląsku Cieszyńskim.

Skąd wzięło się u pana tramwajowe hobby? I kiedy się zaczęło? 

Zainteresowałem się tramwajami jeszcze w liceum, choć już i wcześniej podczas wypadów na lodowisko zastanawiało mnie przeznaczenie budynku na rogu ulicy Dojazdowej (dawnej zajezdni tramwajowej). Zaciekawiło mnie jak w takim mieście jak Cieszyn mógł kursować tramwaj i to elektryczny. Zacząłem szukać informacji na jego temat – artykułów prócz kilku wzmianek praktycznie nie było, więc musiałem „odkryć” cieszyński tramwaj sam – pytałem, szukałem i gromadziłem wszelkie materiały z nim związane. Na szczęście okazało się, że cieszyński tramwaj był bardzo chętnie umieszczany na pocztówkach z epoki, można więc było prześledzić całą jego trasę, wygląd wagonów i obsługi linii. W wydawanych wówczas gazetach w języku polskim i niemieckim również można było znaleźć wiele przydatnych informacji. 

- reklama -

Gdzie można znaleźć informacje i zdjęcia na temat cieszyńskiej lini tramwajowej? Czy posiada pan jakieś związane z nią pamiątki? 

Bogate zasoby fotografii posiada Muzeum Śląska Cieszyńskiego, a dzięki wiedzy Pana Mariusza Makowskiego na temat realiów epoki i mojej na temat cieszyńskich tramwajów mógł powstać album „Tramwajem po Cieszynie”, który umożliwia poznanie miasta w okresie funkcjonowania linii, a czytelnika prowadzi wzdłuż trasy, po której poruszały się elektryczne wagony. W kolejnych latach dane mi było również napisać kilka artykułów do rozmaitych czasopism, dopomóc Marcinowi Żerańskiemu w wydaniu przewodników „Cieszyn i Czeski Cieszyn śladem tramwaju”, stworzyć kompendium wiedzy o tramwajach cieszyńskich w intrenecie (www.tramwaje.muzeumcieszyn.pl), poprowadzić wraz z przewodnikami cieszyńskiego PTTK spacery śladem tramwaju, ale przede wszystkim doprowadzić do realizacji upamiętnienia cieszyńskich tramwajów przez montaż fragmentu oryginalnych szyn i stosownej tablicy w płycie Rynku. 

Jak wyglądała obsługa tramwaju? Za co odpowiadały poszczególne osoby tramwajowego personelu?

Obsługa każdego cieszyńskiego wagonu składała się początkowo z motorniczego kierującego wozem oraz kontrolera biletów, który zastąpiony został później specjalną maszyną ustawioną obok stanowiska motorniczego, do której pasażer wrzucał żeton na przejazd. Po „kontroli wzrokowej” przez motorniczego mógł wejść do wagonu. Stanowisko kontrolerów biletów powróciło jeszcze w schyłkowym okresie ich funkcjonowania, wtedy też po raz pierwszy mogły je piastować kobiety (pierwszeństwo miały wdowy po poległych w wojnie żołnierzach). 

Czy chciałby Pan żeby tramwaje wróciły do Cieszyna?

Co jakiś czas pojawia się pomysł odbudowania linii tramwajowej w Cieszynie. Pytań z tym związanych jest wiele: kto ponosiłby niemałe koszty budowy i utrzymania linii, kto miałby jeździć tramwajem i na jakiej trasie miałby się poruszać? Cieszyn i Czeski Cieszyn znacznie się zmieniły od roku 1921, kiedy to zlikwidowano komunikację tramwajową i nie wiem czy odbudowa linii miałaby sens przede wszystkim ekonomiczny. Do wszelkich pomysłów tworzenia „czegoś na kształt tramwaju” odnoszę się sceptycznie – najczęściej chodzi o komunikację autobusami o rozmaitym napędzie, które ucharakteryzowane byłyby na tramwaj – zawsze wygląda to żałośnie co widać po realizacji takich pomysłów np. w Łodzi. Interesująca jest natomiast koncepcja odbudowy (jestem w posiadaniu szczegółowych planów) cieszyńskiego wagonu tramwajowego i postawienia go np. na moście granicznym pod Zamkiem na fragmencie torów.

Było, a nima, a może być spadki? 
Fryderyk Dral

Prziszeł mi taki napad, coby spadki w naszym mieście gzuł po cestach tramwaj, tak jak to kiejsi hańdownij bywało. Co byście tustelocy na to rzekli? Coby łojcowie łobu miast z tym napadym prziszli do porzóndku. Dzisio przi tej technice nie byłoby s tym moc łostudy, coby taki tramwaj puścić na cieszyński cesty. Nie bydzie s tym moc starości bo plechu w Polsce mómy doś i znaszeł by sie isto jakisi ślosorz, coby taki tramaj zrychtowoł. Nie trzeja by było ani drótów ze sztrómym cióngnóć, bo sóm dzisio akumulatory do kierych idzie naciś tela sztrómu, coby go stykło możne aji na cały dziyń. Sztreki też nie trzeja wrażować do ziymie, bo idzie dać tramwajowi gumiane koła i nie bydzie robił krawalu jak pojedzie po ceście. Gorzij bydzie mioł yno przi nawracaniu, bo jak dómy mu do przejechanio trase po starej przedwojynnej ceście to nie bydzie poradzioł nawrócić przi ślónskim szpitolu. Ale szło by to tak wyszpekulyrować, coby tyn tramwaj mioł dwa jednaki wolanty s łobu strón. Szofer by sie yno przesiednył s przodku do zadku i by było to bez łostudy. Lepszej atrakcyji ani promocyji miasta dlo letnikow i lufcioży żodyn eszcze dlo Cieszyna nie wyszpekulyrowoł i myślym se, że tego napadu żodyn mi nie zbiere. Dobre by też możne było na moście postawić budke, jak to Czesi prawióm s pasowakym, kiery by na przepuski przibijoł razitko. Ty przepustki by były tak naswoł, ale srandy s tym bydzie co nie miara. Na ceście szło by namalować taki dwie sztrajfki kieryndy kiejsi szła ta tramwajwo sztreka, coby tyn szofer jeździł dziynnie fórt jednako i nie myknył kaj na bok. Na dachu tego jak to sie wtedy nazywało strassenbahnu dobrze by też było przirazić taki gesztel kiery by udowoł, że sióngo po sztróm. Do niego zaś worce by było przydrótować wielkóm rachetle coby udowała, że sie robi kurszlus i na ziym suły sie bydóm skry. Trzeja by też wydrukować jakisi oryginalne staroświecki bilety, a dlo Czechów jizdenki. A co by uż tej tradycyji ganc dogodzić to ty bilety trzeja wydrukować w Cieszyńskim Muzeum Drukarstwa u Karola Franka. Co by ludzióm było wiesioło jak pojadóm tym tramwajym dobrze by też było puszczać w postrzodku jakómsi dechówke, kieróm grywało sie za Franca Jozefa.