ODA DO NIEOKREŚLONEJ MŁODOŚCI

0
1504
fot. Wikipedia. Emmanuel Macron 2017
- reklama -

Całkiem niedawno na stanowisko prezydenta Republiki Francuskiej został wybrany 39-letni Emmanuel Macron. Jest on najmłodszym prezydentem w historii Francji, większość komentarzy (pomijając te nieeleganckie i niewybredne, dotyczące jego żony) zogniskowała się więc wokół wieku elekta. „On jest jeszcze taki młody, czy sobie poradzi…?” – zastanawiają się mądre telewizyjne głowy. Czyżby sędziwy wiek miał być jedynym probierzem jakości rządzenia?

Młodość jest wartością zupełnie nieokreśloną, subiektywną, wyrywa się ze wszelkich możliwych ram i definicji. Czterdziestoletni polityk uważany jest za młodego, nieopierzonego, niedoświadczonego. Tymczasem trzydzistoletnia balerina ma w środowisku ksywę ‚babcia’ i szykuje się ona właśnie na pożegnalny benefis, podsumowujący karierę na scenie. W  społeczności ludów pierwotnych krzepki czterdziestolatek to już szanowana głowa rodziny, którą podczas wspólnej wieczerzy sadza się na honorowym miejscu. Zupełnie inaczej sprawa wygląda w tradycyjnych śródziemnomorskich familiach, gdzie matrona, podczas wesela swojego ukochanego syna, zalewa się łzami i zastanawia nad tym, jak ten ukochany czterdziestoletni Alfonso poradzi sobie bez niej w życiu. Jak widać – definicja młodości jest płynna i zależy często od tego, gdzie i w jakiej grupie społecznej oraz zawodowej żyjemy.

Ten tekst nie powstałby, gdyby nie luźna rozmowa, którą przeprowadziłem w grupie równieśników, zamkniętych z podzbiorze ‚trzydzieści plus’. Podsumowywaliśmy jedną z akcji społecznych, którą udało nam się zainicjować. Humory były całkiem niezłe, odbiór inicjatywy bardzo pozytywny. Wiele osób pochwaliło nas, określając mianem „młodych, obiecujących ludzi, którym się chce coś robić”. Oczywiście ja, jako najstarszy z grona, szybko łyknąłem komplement. Nie da się ukryć – mnie, trzydziestosześciolatkowi, robi się ciepło na sercu gdy ktoś ciągle uważa mnie za „młodego i obiecującego”. 

Nie wszyscy we wspomnianym towarzystwie byli jednak tak próżni (starzy?) jak ja. Jacy młodzi, jacy obiecujący? – zaprotestowali śmiało i w tym proteście było sporo racji. To przecież grupa doświadczonych życiowo, kreatywnych, twórczych i wykształconych ludzi ze sporym dorobkiem na niwie nie tylko zawodowej, ale i społecznej. To mężowie, ojcowie, aktywiści z odpowiednim statusem. Zrozumiałe jest, kiedy mianem młodych i obiecujących określa ich grupa sześćdziesięcio, czy nawet pięćdziesięciolatków. W ten sposób jednak chwalili nas również rówieśnicy – różniący się od nas głównie tym, że zamiast bluz z kapturem noszą ładnie skrojone garnitury i piastują bardziej odpowiedzialne funkcje społeczne. W świecie pozorów to szata zdobi człowieka…

- reklama -

Uwaga – to nie będzie żaden manifest pokoleniowy. Nie będę wcale nawoływał do rewolucji, do oddania stołków młodym, zbuntowanym i gniewnym. Uważam bowiem, że w dążeniu do wspólnego celu, którym jest (pisząc najogólniej) ‚dobro wspólne’, najskuteczniejsze są relacje symbiotyczne. Ze swoją mądrością życiową i doświadczeniem potrzebne są zarówno osoby z podzbioru ‚pięćdziesiąt plus’, potrzebni są sprawnie administrujący i zarządzający rówieśnicy w garniturach, lecz również entuzjaści w  nudnych bluzach z kapturem lub wizjonerki w  rozciągniętych swetrach i kolorowych rajstopkach. 

Kiedy pojawiam się w ulubionych knajpach czy kawiarniach, widzę wielu wartościowych, twórczych i względnie szczęśliwych rówieśników. Oni odnaleźli swoje miejsce w Cieszynie i odpłacają się miastu swoją codzienną pracą. Pomimo to uważam, że pokolenie obecnych trzydziestolatków jest w jakiejś części stracone dla regionu – znam bowiem równie wartościowych i twórczych ludzi, którym Cieszyn nie był w stanie niczego zaproponować. Którzy, z powodu braku perspektyw pracują obecnie na korzyść większych miast, lub bogatszych krajów. Kochają Cieszyn – ale, ku ich rozczarowaniu, jedynie z daleka. Być może nie dostali odpowiedniej szansy tylko dlatego, że byli zbyt młodzi, lub mieli niedostatecznie gustowną bluzę, zbyt pstrokate rajstopki?

Niezgoda trzydziestolatków na bycie wiecznymi ‚młodymi obiecującymi’ ma jeszcze jedno, głębsze dno. Oto bowiem nadchodzi nowe pokolenie dynamicznych dwudziestolatków i to oni, w naszym mniemaniu, są właśnie młodzi i obiecujący (choć pewnie oni uważają za młodych i obiecujących swoich piętnastoletnich ziomków). Mam bezpośredni kontakt z  tym pokoleniem. To ludzie mający pewnie jakieś pokoleniowe ograniczenia, pod innymi względami biją jednak na głowę nas i wszystkich od nas starszych. I nie myślę tu jedynie o umiejętności obsługi telefonu nogami, czy też darem zinwigilowania i stalkowania wybranej osoby w pięć minut (bo to potrafią doskonale również ci starsi i poważniejsi…). Potraktujmy ich poważnie, po partnersku – niech najważniejszym kryterium będzie chęć pracy, entuzjazm, kreatywność, intencje. Broń Boże metryka! Wiem, że wielu z nich (większość!) kocha Cieszyn, Księstwo Cieszyńskie, chcieliby tu żyć, pracować, działać. Oni i tak z radością wyjadą (lub wyjechali) na studia, tam zdobędą wiedzę, odpowiednie umiejętności, doświadczenie. To jednak od nas, trzydziestolatków, jak również wszystkich starszych zależy to, czy kiedyś tu wrócą. Czy będą mieli po co wracać. Bez ich trwałej obecności możemy zapomnieć o  rozwoju regionu. Spoczywa na nas duża odpowiedzialność! γ