Poetki dwie

0
432
- reklama -

Trzeba mi być uczciwym i właściwie ocenić czasy, w których żyję. Żyję w dobrobycie. Społeczność proponuje mi na piątkowe popołudnie kilka zdarzeń kulturalnych. W tym dwa poetyckie wydarzenia w moim mieście. W Bielsku-Białej do Aquarium zaprosili mnie znajomi poeci. Można pokusić się jeszcze na fantastyczny koncert w katowickim Spodku. Poezja i Muzyka to piękne siostry. Zgadzam się z tezą, że właśnie muzyka i poezja są lepszym sposobem przekazywania nauki o strawach duchowych, niż jakiekolwiek koncepcje myślowe.

Mam jednak dylemat. Czy skusić się na nieznane mi poetyckie „Romantyczki” proponowane przez Świetlicę Krytyki Politycznej? Tam zawsze dzieje się coś nowatorskiego. Czy przytaknąć zaproszeniu osobiście znanych mi poetek do księgarenki na Wyższej Bramie?   
W drodze powtarzam moje spostrzeżenie, które brzmi niektórym jak herezja, że żyję w kulturowym  dobrobycie. Nad Olzą  muzealna ekspozycja w plenerze ciągle uzmysławia mi wielkość wydarzeń, jakie się tu w Cieszynie kiedyś odegrały. W drodze na spotkanie najbardziej lubię książkowe wystawki, konkurujące z księgarniami, biblioteką. Jak się nie skusić na książkę o wartościach antykwarycznych, mającą prawie tyle lat co ja? Łacińska maksyma mówi, że nie da się na dwóch koniach  wierzchem jechać. Nie da się uczestniczyć jednocześnie na dwóch weselach. Już kiedyś doświadczyłem takiego zamieszania, bo bardzo chciałem pogodzić benefis znanego aktora. Prosto więc z niedokończonej biesiady pędziliśmy na koncert orkiestry symfonicznej znanego i lubianego muzyka. Spiesząc się ryzykowaliśmy zdrowiem i życiem własnym oraz uczestników dróg.  Nie da się dwóm panom jednocześnie służyć, jednakowo ich kochać, być im emocjonalnie oddanym. Kiedyś dziwiłem się, dlaczego na wernisażach, wieczorkach autorskich jest tak nikła frekwencja. Znany i zasłużony cieszyński fotografik zadał mi ku rozwadze pytanie.  Jak pogodzić otrzymane zaproszenia, aby nie zranić tych, którzy nas zaprosili?       
Na wysłane powiadomienia nie wszyscy odpowiadają. Przyjdzie zaledwie jedna trzecia tych, którzy nawiązali ze mną kontakt. Z uwagi na rozmaitość ofert, informacji repertuarowych, czy mogę mówić, że jest nudno?  Osobiście nie uznaję takiego słowa.
Zdecydowałem się więc na familiarność i kameralność spotkania w „Warto”. Rad posłuchałem dialogu wierszami dwóch mistrzyń słowa. Aleksandra Błahut-Kowalczyk promuje właśnie swój najnowszy tomik wierszy „Kamienie przydrożne”. To kontynuacja poetyckiego notatnika po debiutanckim „Przystanku Cisza” i  tomiku wierszy „Furtka”. Ta poezja objawia nam, co zaangażowana duchowo kobieta myśli po powrocie ze spaceru, w kuchni między gotowaniem, w dni świąteczne albo smutne i trudne. Poetka jest prawnuczką, znanego nam wszystkim, Jana Kubisza urodzonego w 1848, a zmarłego w 1929. Był nauczycielem, poetą, pamiętnikarzem i działaczem narodowym Śląska Cieszyńskiego. Poetka jest zaangażowana w popularyzację poezji wśród młodzieży.
Gościem Aleksandry Błahut-Kowalczyk jest córka wykładowczyni i również poetki Anieli Różańskiej, Marta Bocek, autorka tomików „Na tchnienie” oraz „Na zdrowie”. Jest też laureatką XXXI Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego imienia Rafała Wojaczka.
Moja familiarność polega tutaj na radości, na tym, że mogę powiedzieć, że znam się z poetkami. Z inicjatywy Aleksandry swego czasu uczestniczyłem we wspólnym przedstawieniu swoich wierszy o tytule „Sacrum i profanum” w Bibliotece Miejskiej. Razem też wystąpiliśmy z grupą poetów poza Cieszynem.
Miałem zaszczyt recenzować niewydany wówczas jeszcze tomik wierszy Marty Bocek „Na zdrowie”. Uczestniczyłem potem w jednym z jej wieczorków na drugim brzegu Olzy. Było więc dla mnie zaskoczeniem, że młoda poetka, z obszernym doświadczeniem literackim, uznała wspólną prezentację z Olą w „Warto” za swój debiut w Cieszynie. A przecież spotykamy się jakże często w Saloniku Cieszyńskim, w przekonaniu, że kraj ten, chociaż podzielony, ma jeden pejzaż. I jest ten pejzaż w dialogu obu poetek bardzo kompatybilny. Te pejzaże uzupełniają się, prowokują do duchowego zaangażowania. Poetki zgromadziły na swej prezentacji publiczność szczególną, bo nie tylko czytającą, ale też piszącą wiersze. Wiersze, które mają swoje życie i stają się inspiracją w niepogodę. Wówczas po tej stronie rzeki świeci słońce. I nie pytajcie, który brzeg jest tym właściwym. Bo „Kamienie przydrożne” wpisane w tomik wierszy wyszły „Na zdrowie”  mej duszy.
 
P.S.
Jeśli wiersze Oli można kupić w księgarence „Warto” w Cieszynie na Wyższej Bramie, to Marta swój tomik ma na półce w Galerii w Bramie na cieszyńskiej Wenecji oraz w polskiej Księgarni u Wirthów na drugim brzegu Olzy.  
    
 
- reklama -