Skąd się wzięła tyta pierwszoklasisty?

0
767
- reklama -

I znów wrzesień, i znów kolejny rocznik dzieci usłyszał po raz pierwszy szkolny dzwonek. Czy to dobrze, czy źle, biorąc pod uwagę obecne szkolnictwo w wielu jego wymiarach i aspektach, to już zagadnienie nie na ten krótki tekst. Ja wspomnę o czymś, co budzi zdecydowanie pozytywne skojarzenia. Na Śląsku nieodłącznym zwyczajem pierwszego dnia szkolnego życia, ugruntowanym już w okresie dwudziestolecia międzywojennego, jest obdarowanie debiutujących uczniów słodyczami umieszczonymi w ozdobnym, tekturowym opakowaniu w kształcie stożka.

Zwyczaj ten ma źródła niemieckie (Die Zuckertüte/Die Schultüte) i z założenia służył podkreśleniu więzi rodzinnych oraz doniosłości wchodzenia dziecka w szersze relacje społeczne. Jest do dziś we wszystkich landach celebrowany i na tyle ważny, że nawet mieszkając za granicą, niemieccy rodzice lub dziadkowie starają się go zachować. Najstarsze niemieckie zapisy poświadczające istnienie zwyczaju pochodzą z początku dziewiętnastego wieku, głównie z Saksonii i Turyngii. Podobno stożkowaty kształt tyty pierwszoklasisty nawiązuje do mitycznego rogu obfitości kozy Amaltei i wiąże się z fascynacją kulturą antyczną w dziewiętnastowiecznej Europie. Najprawdopodobniej jednak wyrósł z praktyki ówczesnych sklepikarzy, którzy zwijali w stożek kawałek papieru i sypali do niego sprzedawane cukierki. Wielkość tyty rosła w miarę bogacenia się społeczeństwa. W XIX wieku często była to nieduża torebka, od lat siedemdziesiątych XX wieku mierzyła średnio 70-80 cm, na przełomie XX/XXI wieku niejednokrotnie bywała większa od obdarowanego pierwszaka.
W niektórych niemieckich szkołach jest w zwyczaju wieszanie tyt na drzewach rosnących przed szkołą (lub na metalowych konstrukcjach przypominających drzewa) – Der Schultütenbaum przez chrzestnych lub dziadków. Dziecko ma za zadanie samodzielnie zdjąć tytę, tak by jej nie zepsuć i nie wysypać zawartości, czym dodatkowo poświadcza swoją dojrzałość do rozpoczęcia życia szkolnego. Po drugiej wojnie światowej zróżnicował się preferowany kształt tyty pomiędzy byłym NRD a RFN i utrzymuje się on w jakimś stopniu do dzisiaj: wschód – preferowane sześciokątne, zachód – okrągłe. Kolejną różnicą sprzed zjednoczenia Niemiec w 1990 r. był zwyczaj kupowania gotowych tyt w części wschodniej (co było pochodną większego wskaźnika zatrudnienia kobiet i tego, że miały one mniej czasu), a w zachodnich landach tytę częściej robiło się w domu lub przynajmniej ozdabiało indywidualnie. Dziś najczęściej tytę się kupuje i indywidualnie ozdabia. Czasem w przedszkolach niemieckich dzieci wykonują ją samodzielnie. W niektórych regionach oprócz słodyczy do tyty wkłada się przybory szkolne.
Najstarszy i największy niemiecki zakład produkujący tyty: Nestler Feinkartonagen GmbH (wytwarzający również saszetki do pakowania herbaty, pudełka, akcesoria szkolne i inne papierowe różności) liczy ponad 100 lat – działa od 1894 roku i rocznie sprzedaje około 2 mln tyt szkolnych. Ciekawostką jest, że niemiecki urząd statystyczny corocznie dokładnie wylicza średnie wydatki na zawartość tyty z podziałem na poszczególne landy.
Poza Niemcami zwyczaj występuje w Austrii, niemieckich kantonach Szwajcarii, niemieckojęzycznej części Belgii, w rejonach przygranicznych Danii (Skolekrœmmerhus lub Skolepose), w Czechach (kornout do školy): północne i zachodnie obszary oraz Śląsk – i oczywiście w Polsce: Śląsk, niektóre obszary Wielkopolski, Pomorza i Warmii. Z roku na rok kolorowy, zdobny stożek wypełniony po brzegi cukierkami zdobywa popularność również w innych częściach naszego kraju pod nazwą róg obfitości. I dobrze. Wprawdzie zbyt dużo cukru nikomu na dobre nie wyjdzie w dłuższej perspektywie, ale chyba wszyscy się zgadzamy – początek formalnej edukacji trzeba osłodzić. Życzę Tegorocznym Pierwszakom, aby nie były to miłe złego początki… 😉
Powodzenia!

- reklama -