Tradycja na co dzień czy od święta?

0
934
- reklama -

W codziennej bieganinie rzadko zdarza się czas na przemyślenia o sensie życia, o jego przemijaniu, o tym po co przychodzimy i dokąd zmierzamy? Refleksjom takim sprzyja jednak okres świąt, zwłaszcza tych bożonarodzeniowych. Próbujemy nie wpaść w komercyjną pułapkę, która kusi z roku na rok coraz bardziej intensywniej i wciąga od pierwszych listopadowych dni. Bronimy się przed inwazją reklam i sklepowych ofert, wyobrażeniem o świętach pełnych spokoju, wypełnionych radością i czasem spędzonym z bliskimi. Marzymy o świętach, kiedy wystarczała choinka i drobiazgi znalezione pod nią, a atmosferę budowała aura wypełniona nocną pasterką, kolędami i zapachem potraw przyrządzanych raz do roku przez babcię. Idylliczny obraz wzbudza ciepło na sercu i wraca cyklicznie, ewokując wspomnienia o dzieciństwie, tęsknotę za tym co odeszło, co dawne, co tradycyjne. 

O tradycji zwykle myślimy właśnie w kontekście świąt, jako o czymś co ma charakter podniosły, co jak autorytet wyznacza sposób postępowania i co stanowi łącznik między teraźniejszością, a przeszłością, w której żyły poprzednie pokolenia. Utwierdza nas w tym przekonaniu medialna narracja, m.in. w postaci wywiadów z etnografami, którzy na co dzień zamknięci w otchłaniach muzealnych, w okresie przedświątecznym dzielą się z odbiorcami niemal tajemną wiedzą, o tym jak wyglądały dawne, tradycyjne święta. Mądrości o tym, czy jest tradycja płyną również z telewizji. Do kanonu potocznego języka weszła wypowiedź jednego z bohaterów kultowego filmu „Miś” Stanisława Barei: „Tradycja to dąb, który tysiąc lat rósł w górę. Niech nikt kiełka małego z dębem nie przymierza! Tradycja naszych dziejów jest warownym murem. To jest właśnie kolęda, świąteczna wieczerza, to jest ludu śpiewanie, to jest ojców mowa, to jest nasza historia, której się nie zmieni. A to co dookoła powstaje od nowa, to jest nasza codzienność, w której my żyjemy”.

Myślenie o tradycji w powyższych kategoriach, znacznie jednak to zjawisko upraszcza i zubaża. Wybitny, polski socjolog Jerzy Szacki twierdził, że o tradycji należy mówić jako zjawisku złożonym, które winno się interpretować w trzech aspektach.  Pierwszy sposób każe nam rozumieć tradycję jako transmisję, czyli czynność przekazywania określonych dóbr z przeszłości, swoisty sposób komunikowania się wielu pokoleń. W społeczeństwach współczesnych transmisja tradycji odbywa się w środowisku rodzinnym, ale także za pomocą wielu instytucji: szkoły, instytucji czy środków masowego przekazu, w tym także Facebooka. Warto jednak pamiętać, że w procesie transmisji rywalizuje nie jedna tradycja, ale tradycje różne – zarówno te nam najbliższe, jak i te zupełnie odległe zarówno w czasie, jak i obce kulturowo.

Drugi aspekt tradycji wyodrębniony przez J. Szackiego każe rozumieć ją przedmiotowo, jako dziedzictwo, czyli treść owego przekazu, pochodzącego z przeszłości. Termin dziedzictwo rozumiany jest tu bardzo szeroko, mieszczą się w nim bowiem zarówno religie, ideały polityczne czy wartości narodowe, jak i sposoby odżywiania się, ubierania, czy nawyki zachowań wypełniające codzienność. 

- reklama -

Ostatnim, choć w mojej ocenie, najważniejszym aspektem tradycji jest jej ujęcie podmiotowe. Tradycja rozumiana w tym kontekście dotyczy stosunku danego pokolenia do przeszłości, jej wartościowania lub odrzucenia, co decyduje o jej selektywnym przekazie. Pozytywny stosunek do tradycji budzi aktywną postawę zmierzająca do jej ochrony, rodzi poczucie bycia „ogniwem pokoleniowego łańcucha”, zwłaszcza kiedy najstarsze generacje odchodzą. Obowiązkiem staje się zachowanie ciągłości wspólnej kultury, obrona dawnych treści przed zapomnieniem. Nabyta wiedza i ukształtowana w duchu tradycyjnych wzorców postawa życiowa nie pozwala na bierne akceptowanie obcych kulturowych wzorów. Jednak zatracenie się w tej postawie może prowadzić do konserwatyzmu, ksenofobii czy nietolerancji.  

Do tradycji można mieć także stosunek negatywny lub obojętny, wówczas podporządkowujemy naszą codzienność według innych zasad, które skłaniają się ku postępowi, nowoczesności. Schedę pokoleń możemy wówczas interpretować i oceniać na najrozmaitsze, niekiedy bardzo rozbieżne lub sprzeczne sposoby, możemy ją nawet przeklinać i ostentacyjnie się jej wyrzekać. Nie jesteśmy jednak w stanie spowodować, żeby tradycji nie było. Tradycja bowiem jest w nas i wokół nas, staje się elementem kształtującym naszą tożsamość i własny stosunek do przeszłości. 

Jednak przeszłość nie jest po prostu dana, ale zawsze jest przedmiotem interpretacji. W procesie transmisji ulega świadomej lub nieświadomej deformacji. Przeszłość jako taka nie dostarcza żadnych wzorów jednoznacznych i tak samo godnych naśladowania dla każdego, kogokolwiek wzorów szuka. Jako tradycja zostaje dopiero „wynaleziona” w rezultacie skomplikowanych procesów zapamiętywania i zapominania, wybierania i odrzucania, afirmowania i negowania, a nawet po prostu zmyślania i ponawianych raz po raz prób ustanawiania. Powstaje zatem jako wynik procesów, których sami jesteśmy twórcami.

W społeczeństwach ponowoczesnych tradycja spełnia określoną rolę, utożsamiana jest z wartością dawności, doświadczeń, które skumulowane tworzą mądrość. Ma często status mitu, gdyż jest niezmienna, jest wartością, która trwa, mimo płynącego nieubłaganie nurtu życia. W takich archetypicznych wyobrażeniach przeszłości, tradycja przynosi satysfakcję, nie tyleż intelektualną, co emocjonalną. Wystarczy, że jest. Nie potrzebuje żadnej dodatkowej afirmacji, bo stanowi autorytet.

Jednak jak bywa z autorytetami, tak i tradycję nie przyjmujemy obligatoryjnie, ale jako jeden z wielu dostępnych i oferowanych trendów, stylów życia, wariantów na bycie. Co więcej, wybór ten nie jest dany raz na zawsze, ale może ulegać zmianie, kiedy tylko traci na zainteresowaniu. Zwykle, kiedy kończy się czas świętowania, a bożonarodzeniowe dekoracje chowamy na strychu.

Jest zazwyczaj tak, że dopóki ludzie żyją w tradycji, dopóty jej nie znają, przychodzi ona bowiem bez uświadomienia do tego, kto w tradycji żyje. Swoisty paradoks tkwi w tym, iż tradycja jest bardzo silna tam, gdzie się o niej nie mówi, i gdzie jest ona nieuświadomiona, a słaba tam gdzie mówi się o niej za dużo. Kiedy zatem już uporamy się z przygotowaniem „tradycyjnych”, naszych świąt, znajdźmy czas i skłońmy się do refleksji nad tym, że jesteśmy częścią tradycji, kształtujemy ten proces, i od nas zależy jakie dziedzictwo zostawimy po sobie kolejnym pokoleniom.