Susza zaczyna się zimą

0
1804
- reklama -

Przyczyną suszy przede wszystkim jest brak opadów. Bezśnieżna i sucha, a przy tym ciepła zima uniemożliwia odbudowę wilgoci w glebie, gromadzenie wód podziemnych i prawidłowy rozwój flory.

W lutym i marcu przynajmniej połowa naszego kraju powinna być pokryta śniegiem. Zimowe opady są istotnym źródłem wody w przyrodzie. Zarówno w ubiegłym roku, jak i w bieżącym obserwujemy niewielkie opady śniegu, co oznacza, że już wiosną możemy mieć suszę, w dalszej konsekwencji nieurodzaj i podwyżkę cen na produkty rolne oraz liczne pożary łąk i lasów.

Od wielu lat meteorolodzy obserwują również zmianę charakteru opadów.
W naszym kraju coraz częściej pojawiają się nawalne deszcze, na ogół występujące wiosną i latem. Wody z krótkich, gwałtowny deszczy szybko odpływają do rzek, nie wsiąkają w odpowiednim stopniu w glebę. Oba te zjawiska, brak śniegu zimą i krótkie burze w okresie wiosenno-letnim, w połączeniu z wysokimi temperaturami sprzyjają zjawisku suszy.

Sytuacja ta nie dziwi specjalistów w dziedzinie hydrologii.
Susza to nie jest epizod, który ma początek, chwilę występuje, a potem gwałtownie znika. To, co teraz obserwujemy, to pokłosie występowania sporych niedoborów opadów w okresie poprzednich kilku, a nawet kilkunastu lat. Susza jest zjawiskiem ekstremalnym, bardzo podstępnym, który mimo, że nie jest tak spektakularny i gwałtowny jak powodzie, nastręcza wielu problemów i generuje olbrzymie straty w gospodarce – wyjaśnia dr Radosław Stodolak z Instytutu Inżynierii Środowiska UPWr

- reklama -

W 2019 roku sytuacja wyglądała podobnie jak dzisiaj. W zimie opady były niewielkie. W ciągu roku okresowo pojawiły się nawalne deszcze. Jednak roczna suma opadów w 2019 roku nie odbiegała znacząco od średniej z wielolecia (która wynosi 650 mm). Opady deszczu dla każdego rejonu są indywidualne, średnia krajowa nie odzwierciedla sytuacji w rejonach, gdzie np. średnia opadów wynosi 450 mm.

Co indywidualnie możemy zrobić dla gospodarki?
Oszczędzajmy wodę na co dzień podczas kąpieli, mycia zębów i naczyń, golenia itp. Zamieńmy gładko przystrzyżony trawnik, który pozwala na swobodne parowanie wody, na kwietną łąkę. Łapmy deszczówkę, podstawmy beczkę pod rynnę i podlewajmy tą wodą nasze grządki i trawniki. Utwórzmy lub odtwarzajmy oczka wodne i stawy. Zrezygnujmy lub ograniczmy zakup towarów i usług, które wymagają wykorzystania sporych zasobów wody – radzi dr Stodolak.

Co możemy zrobić dla przyrody?
Dbajmy o przyrodę, na łonie której tak bardzo pragniemy przebywać, czego wyraz daliśmy walcząc z obostrzeniami z powodu pandemii koronawirusa. Kochajmy mądrze zieleń lasów
i łąk, nie szkodźmy, nie palmy ognisk, nie rozrzucajmy butelek i innych szklanych przedmiotów. Przykładem na niefrasobliwość ludzi były niedawne pożary w Australii. Okamerowane tereny piknikowe, parkingi pozwoliły wyłapać i postawić w stan oskarżenia osoby odpowiedzialne za powstanie ognia w wielu miejscach. Fakt ten nie zwróci życia ofiarom, niemniej może działać zapobiegawczo w przyszłości. W Polsce nie możemy liczyć na tak rozbudowany system kontroli i ochrony przyrody, wiele zależy od nas, dlatego BĄDŹMY ODPOWIEDZIALNI.

Dotyczy to również celowego wypalania łąk, które w świadomości ludzi wsi jest metodą na użyźnianie gleby i ułatwieniem w kiełkowaniu roślin. Nic bardziej mylnego. Niszczymy w ten sposób cały cykl służący rozkładowi gnilnemu roślin, będący najlepszym naturalnym sposobem nawożenia gleby. Zabijamy multum mniejszych i większych stworzeń odgrywających ważną role w łąkowym ekosystemie. Wypalanie suchych traw na łąkach bardzo często wymyka się spod kontroli, ogień zajmuję nie tylko coraz większy obszar łąki, ale i pobliski las, niezwykle podatny na ogień w okresie suszy.

Publikacja na stronach Dyrekcji Ochrony Środowiska jasno wyjaśnia kwestie wypalania: wypalanie traw, poza tym że to niechlubna praktyka, jest również prawnie zakazane. W ustawie z 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody wprowadzono zakaz wypalania łąk, pastwisk, nieużytków, rowów, pasów przydrożnych, szlaków kolejowych oraz trzcinowisk i szuwarów. Za łamanie tego zakazu grożą sankcje karne w postaci grzywny albo aresztu. Zakaz wypalania traw jest również jednym z wymogów dobrej kultury rolnej. Ich przestrzeganie jest konieczne między innymi w ramach systemu dopłat bezpośrednich i stanowi jedną z tzw. zasad wzajemnej zgodności – katalogu wymogów i ograniczeń, jakim podlegają rolnicy korzystający z tych dopłat. Za wypalanie traw Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa może nałożyć na rolników karę finansową w postaci zmniejszenia (od 5 do 25%), a w skrajnych przypadkach nawet odebrania wszystkich rodzajów dopłat bezpośrednich za dany rok.

Bądźmy czujni i odpowiedzialni nie tylko tego lata, ponieważ sporo niepowodzeń jest i będzie wypadkową naszej aktywności. Patrzmy dalej i działajmy mądrze.