HC Oceláři Třinec czyli po prostu trzyniecki Klub Hokejowy Stalownicy to bez wątpienia sportowa duma Śląska Cieszyńskiego oraz jego wizytówka. Hokeiści z Trzyńca od ponad dwóch dekad występują w czeskiej ekstralidze i regularnie włączają się do walki o najwyższe trofea.
Za trzy lata hokejowy klub HC Oceláři Třinec będzie obchodził jubileusz 90-lecia istnienia. Świętowanie najlepiej wypada w atmosferze sportowych sukcesów. Korzenie klubu, który podobnie jak cały region przechodził różne koleje losy, sięgają lat dwudziestych XX wieku. Jednak dopiero w ostatnich dwóch dekadach zespół bardzo poważnie zaistniał w profesjonalnych rozgrywkach. Rzecz jasna starsi kibice, a jest ich coraz mniej, zawsze będą wspominać romantyczne czasy hokeja, czyli grę na otwartej, nieosłoniętej dachem przestrzeni, bez wielu obecnych zabezpieczeń, za to zwykle w duchu fair-play, w historycznych już miejscach. W Trzyńcu taką rolę odgrywał staw „U Glejtovny”, gdzie powstający zespół trenował i rozgrywał pierwsze mecze. Dziś jest jednak pamiętany tylko przez nielicznych. Rolę, jaką przed dekadami odgrywał naturalny zbiornik zamarzający zimą, współcześnie pełni lodowisko. Od niespełna 3 lat Stalownicy rozgrywają mecze w nowej Werk Arenie, nowoczesnej, multifunkcyjnej hali, której zazdrości im nie tylko cała Czeska Republika, ale i pół sportowej Europy. Obiekt na 5200 widzów przechodził już wprawdzie „sportowy chrzest”, gdy wiosną 2015 roku Oceláři walczyli w wielkim ligowym finale z zespołem z Litwinowa. Do pełnego szczęścia zabrakło złotych medali, zawieszonych na szyjach trzynieckich hokeistów. Rywal jednak okazał się o jedno zwycięstwo lepszy.
Dlatego też wciąż największym sportowym sukcesem klubu jest tytuł mistrzowski, wywalczony w sezonie 2010/11. To mistrzostwo smakowało rzeczywiście wybornie, ponieważ w wielkim finale zostało odniesione nad HC Vitkovice, czyli lokalnym rywalem z Ostrawy. Do dziś każdy mecz z tym zespołem wyzwala dodatkowe pokłady energii wśród zawodników, a kibice robią wszystko, by swoim dopingiem zagłuszyć adwersarzy w siedziskach po przeciwległej stronie widowni. Hokej to najszybsza dyscyplina sportowa na świecie, w Trzyńcu jednak doskonale zdają sobie sprawę, że drużyny z sukcesami nie da stworzyć ani na zamówienie, ani w błyskawicznym tempie. Stąd też budowanie zespołu to z jednej strony praca przebiegająca etapami, a z drugiej zajęcie niemal chirurgiczne, na żywym organizmie, często bez znieczulenia. Od kilku miesięcy „Operacją Mistrzostwo” zawiaduje znakomity przed laty zawodnik, a obecnie trener Vladimír Kýhos. – Ten klub zasługuje na to, by zawsze walczyć o najwyższe cele – przekonywał trener tuż po objęciu posady w Trzyńcu, i nie była to jedynie kurtuazja. Oceláři dysponują jednym z największych budżetów w Ekstralidze, mają stabilnego partnera strategicznego w postaci trzynieckiej huty, są klubem dobrze zarządzanym. Coraz częściej do pierwszej drużyny dołączają zawodnicy, którzy są związani z klubem od początków swojej kariery. A jaką rolę w sporcie odgrywają wychowankowie – nikogo przekonywać nie trzeba. Wreszcie kibice – na nich również można polegać, nie tylko wtedy, gdy dzieje się dobrze. Potrafią stworzyć świetną atmosferę na trybunach. Stalownikom kibicuje nie tylko cały Śląsk Cieszyński, ale także wiele osób spoza regionu. Od dwóch lat na meczach pojawiają się np. kibice z Torunia, tworzący Polski Fan Club Oceláři Trzyniec.
Trwający obecnie sezon jest dla Stalowników dwudziestym drugim z rzędu wśród ekstraligowej elity. Cel jest jasny – walka o medale z najcenniejszego kruszcu. Właściwie nikt w regionie nie miałby nic przeciwko temu, aby jubileusz 90. lecia klubu rozpocząć przed czasem, najlepiej już wiosną 2017, po ostatnim finałowym meczu, z wzniesionym ku górze Pucharem T. G. Masaryka, wręczanym mistrzowskiej drużynie. Třinec – hokejové srdce Slezska – hasło o tej treści pojawia się czasami na sektorowej fladze kibiców trzynieckich, jest to także nazwa kibicowskiego fanpejdżu na Facebooku.