Zaklęty fotel – Miasto jest dla ludzi, a nie ludzie dla miasta

0
1608
pixabay.com
- reklama -

Gdy ponad dwa lata temu stawaliśmy do urn w wyborach samorządowych, wszyscy mieliśmy nadzieję na zmianę. Wierzyliśmy mocno, że to właśnie kobieta będzie w stanie łamać wszelkie stereotypy budując nową, bardziej świadomą, nowoczesną i wrażliwą politykę miejską. Wierzyliśmy w lepszą komunikację, a przede wszystkim – współpracę. Czy jednak dzisiaj możemy mówić, że to był dobry wybór? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam…

Zupełnie nowa legenda

Choć twardo stąpam po ziemi, a moja wiara w gusła, przesądy czy dziwne teorie nie istnieje, to jednak jest coś, co wciąż burzy mój racjonalny porządek świata
i nie daje mi spokoju.
Obserwując burmistrzów, a teraz burmistrzynię Cieszyna i ich urzędowanie, powoli daję wiarę w „klątwę fotela burmistrza.” Nie myląc tego z szaleństwem, w mojej wyobraźni pojawia się taki oto obraz: gdy po wygranych wyborach nowy burmistrz czy burmistrzyni zasiada w historycznym fotelu, ten zmienia ich zupełnie. Wysysa wrażliwość, zapał i wszelkie ideały, a wypełnia poczuciem nieograniczonej i butnej władzy. Ubiera w nieufność, ciągłą podejrzliwość, arogancję i wykrzywia zupełnie obraz świata.
To oczywiście tylko wyobraźnia, ale jak inaczej wytłumaczyć tak nagłą i radykalną zmianę nastawienia, oceny miasta i sposób postrzegania wielu problemów?
A przecież chwilę wcześniej, na wiecach wyborczych, przedstawiali postępowy plan na miasto, mówili o potrzebie zmian, o zakorzenionych od lat zaniedbaniach czy nadużyciach i nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, stały się one nieskazitelnie piękne i są powodem do dumy. Liczne spotkania z mieszkańcami i rozmowy były dla każdego kandydata ponoć pretekstem, by poznać i zrozumieć problemy tego miasta, by słuchając ludzi kształtować później przestrzeń do życia tak, by dawać zadowolenie. Ech, ludzka naiwność i złudzenie niestety, bo po kilku latach te cenne uwagi cieszynian stały się czepialstwem, złośliwością i negatywnym nastawieniem. To wszystko możemy wyczytać w kierowanych do mieszkańców odpowiedziach, w komentarzach, w publicznych dyskusjach, na sesjach czy komisjach. Nagle to, co z pozoru wydaje się prawem do wypowiedzi, w rzeczywistości stało się wielką odwagą, niepożądanym procederem, a w efekcie okazją do upokorzenia zwykłego, szarego mieszkańca.
Naiwnym wytłumaczeniem staje się na pewno wiara w historię zaklętego fotela. Naiwnym, ale potrzebnym, by do końca nie zwątpić w dobro, jakim jest człowiek. Szukam więc sama infantylnych, być może tłumaczeń, wymyślam historię o klątwie fotela, bo chcę wierzyć w to, że urzędującym włodarzom, choć trochę jeszcze, na tym mieście zależy. Chcę mieć nadzieję, że patrzą w przyszłość biorąc pod uwagę wszelkie zagrożenia, że potrafią „czytać” to miasto w perspektywie 10 czy 20 lat.
Zostawmy jednak legendę zaklętego fotela…

Miasto jest dla ludzi, a nie ludzie dla miasta

- reklama -

Od wielu już lat toczy się, także w Polsce, ożywiona debata o przyszłości miast i ich głównych funkcjach. Coraz częściej zwraca się uwagę nie tylko na ich wielkość, położenie, znaczenie polityczne czy gospodarcze, ale także na poziom życia mieszkańców. Obecnie zamożność nie jest jedynym czynnikiem decydującym o ich zadowoleniu, ale jest to również poziom usług czy jakość przestrzeni publicznych. Sprawna komunikacja miejska, dostęp do terenów zielonych, wydarzenia kulturalne w przestrzeni publicznej, system ścieżek rowerowych – to coraz częściej standard, a nie, jak do niedawna, luksus.
Dzisiaj istnieje konieczność uwzględniania w zarządzaniu miastem podstawowych zasad wynikających z humanitarnego myślenia o przestrzeni publicznej. Myślenie o mieście można najkrócej opisać w trzech słowach: życie, przestrzeń, urbanistyka. Kolejność nie jest tu przypadkowa, ponieważ daje ona pierwszeństwo człowiekowi w stosunku do przestrzeni, a przestrzeni w stosunku do budynków. To człowiek, jego cechy biologiczne i potrzeby psychiczne, są podstawą dla projektowania miast, ale również ich zarządzania.
Wyzwaniem jest dziś przede wszystkim umiejętność przewidywania procesów, które będą zachodziły w sferze stosunków międzyludzkich, we wszystkich grupach wiekowych, z poszanowaniem różnic w potrzebach kobiet i mężczyzn. Z uwzględnieniem potrzeb zarówno kulturowych jak i wyznaniowych. Również kultura nie powinna być czymś osobnym. Rozwój w tej dziedzinie to nie tylko finansowanie instytucji kultury. Myślę o takim rozwoju, który łączy czynnik społeczny, a więc odczuwaną jakość życia i poczucie identyfikacji z miastem, a także pamięcią o tym, że kultura to coś, co przenika całą tkankę miejską i nie daje się zamknąć wyłącznie w instytucjach.

Najważniejszym ambasadorem miasta jest mieszkaniec

To my – ludzie – uczestniczymy w przestrzeni publicznej, korzystamy z niej i ją współtworzymy.
Bez wahania można stwierdzić, że to właśnie mieszkańcy są najważniejszymi ambasadorami miasta czy gminy, weryfikując działania i stopień ich realizacji, oceniają infrastrukturę, komunikację – ogólnie rzecz biorąc kreowanie przestrzeni miejskiej w wymiarze gospodarczym i społecznym. Nie boją się też oceniać pracy urzędników i włodarzy. Pod swoją ocenę biorą również zadowolenie z warunków życia. Na podstawie wszystkich tych czynników stają się osobami, które są w stanie najlepiej wyrazić opinię na temat życia w danym mieście czy gminie. Warto więc brać pod uwagę głosy mieszkańców. Nikt bowiem inny nie będzie w stanie, tak dobrze wypowiedzieć się na temat zamieszkania przyszłym i napływowym mieszkańcom, jak również turystom, którym mogą rekomendować lub odradzać przyjazd.
Zatem jako mieszkanka i ambasadorka miasta Cieszyna, apeluję do urzędujących włodarzy, radnych i urzędników, do wszystkich tych, którzy mają wpływ na jakość naszego życia, o mądre spojrzenie na miasto. O troskę i zaufanie, które tka sieć dobrych relacji.
O poszanowanie demokracji i konstytucyjnego prawa do wypowiedzi. Apeluję o czytanie tego miasta z większą wrażliwością.
I przede wszystkim, apeluję o umieszczenie „zaklętego fotela” burmistrza w muzeum.