W nocy z 13 na 14 lutego 1945 r. alianci rozpoczęli bombardowanie Drezna. Jedno z najpiękniejszych niemieckich miast zostało doszczętnie zniszczone. Po II wojnie światowej niemal wszystkich przedstawicieli narodu niemieckiego zasiedziałych w Polsce przesiedlono do Niemiec, m.in. do zbombardowanego Drezna. To miasto stało się nową ojczyzną dla wielu repatriantów ze wschodu, w tym Eduarda Geyera.
„Edi” przyszedł na świat 7 października 1944 r. w wielokulturowym Bielsku. Tam spędził pierwsze lata życia. Nie doświadczał obecności ojca, który został ciężko ranny na froncie wschodnim. Rodzina Geyera została eksmitowana w 1947 r. Chwilowo przebywała w dzisiejszym Hotelu Prezydent, po czym zapakowano ją do wagonu dla bydła. Jedyną pamiątką po Bielsku pozostał dziecięcy wózek, w którym malec opuszczał miasto. Rodzinę wywieziono do Drezna, gdzie musiała początkowo zamieszkać w obozie dla przesiedleńców. Dopiero po jakimś czasie przydzielono jej małe mieszkanko, do którego wprowadził się także ojciec Eduarda. Pomimo wielkiej biedy „Edi” starał się cieszyć życiem. Ruiny Drezna dla młodego chłopca stanowiły interesującą scenerię do grania w piłkę. To właśnie z futbolem Geyer związał się na całe życie.
Niemiec niemal całą zawodniczą karierę spędził w Dynamie Drezno. Należał do solidnych obrońców, ale jego ówczesne osiągnięcia przyćmiewa współpraca ze STASI. Znacznie lepiej dał się poznać światu jako trener. Zaczynał od pracy z młodzieżą, aż dostał szansę pokierowania pierwszą drużyną Dynama Drezno w 1986 r. Geyer dokonał cudu i 3 lata później przełamał 10-letnią hegemonię Dynama Berlin (klubu wspieranego przez szefa STASI – Ericha Mielke), zostając mistrzem NRD. Klub dotarł także do półfinału Pucharu UEFA.
Takie wyniki nie umknęły uwadze federacji NRD. Geyer został więc mianowany selekcjonerem reprezentacji NRD, jak się później miało okazać, ostatnim w jej historii. Po wygranych meczach z Islandią i ZSRR do awansu wystarczał ledwie remis z Austrią w Wiedniu. Szkopuł w tym, że spotkanie odbywało się tydzień po upadku muru berlińskiego. W tych okolicznościach piłkarze nie mogli skupić się na piłce. Przegrali 0:3 i mistrzostwa świata obejrzeli w telewizji. Reprezentacja NRD istniała już tylko teoretycznie. Przed ostatnim meczem z Belgią aż 22 zawodników odmówiło pojawienia się na zgrupowaniu. Do Brukseli przyjechali w większości niewiele znaczący piłkarze, aby zatańczyć ostatni bal na Titanicu. Wygrali sensacyjnie 2:0.
Wydawałoby się, iż przed Geyerem rysuje się świetlana przyszłość. W zachodnich Niemczech dalej nie chciano jednak trenerów ze wschodu. Geyer musiał udowadniać swoją wartość w przeciętnym Energie Cottbus. „Edi” wywalczył z nim promocję do Bundesligi – najwyższej klasy rozgrywkowej w zjednoczonych Niemczech. Awans był tak niespodziewany, że kanclerz Gerhard Schröder musiał przyjąć drużynę w Bundestagu. Sam trener robił wiele szumu wokół siebie. Młodych zawodników przyrównywał do prostytutek, za swoimi piłkarzami zaś jeździł meleksem i poganiał do katorżniczych treningów.
Kilkanaście lat temu przyjechał do Bielska zobaczyć kamienicę, w której mieszkał. Od tego czasu sympatyzuje z Podbeskidziem. Jedni go kochają, drudzy nienawidzą. Może i jest szaleńcem, ale jakżeby świat był nudny bez takich szaleńców.