Rozmowa z Panem Markiem Maślanką, właścicielem firmy MDM
MDM to największy w kraju producent akcesoriów dachowych, którego początki ściśle związane są z Cieszynem. W 2007 roku firma dołączyła do klubu Gazele Biznesu – grona najdynamiczniej rozwijających się przedsiębiorstw. Co ważnego wydarzyło się od tego czasu?
Marek Maślanka: Działamy na rynku od 1995 roku. Posiadamy zakłady w Cieszynie, Wiślicy, Bielsku -Białej i Wojciechowie. W chwili obecnej jesteśmy też w ostatniej fazie budowy zakładu w Bażanowicach. Przez cały czas rozwijamy się dynamicznie i miło mi stwierdzić, że jesteśmy nie tylko jednym z największych producentów akcesoriów dachowych w kraju, ale i liczącym się graczem na rynku światowym.
W tym czasie pojawiły się inne prestiżowe nagrody – jak chociażby Diamenty Forbes’a, jednak najważniejszym powodem do dumy jest to, co prezentujemy, do ilu krajów eksportujemy, a jest ich ponad czterdzieści. Cieszymy się, że nasza jakość jest doceniana i coraz więcej firm chce mieć nasze produkty w swojej ofercie. Nie byłoby oczywiście takiego sukcesu firmy, gdyby nie zespół pracujących w niej osób.
Czy w takim mieście jak Cieszyn istnieją warunki do rozwoju przedsiębiorczości?
MM: Cieszyn jest bardzo trudnym miastem do prowadzenia biznesu. Ze względu na ukształtowanie terenu odpadają duże inwestycje, wielkopowierzchniowe fabryki. Jednak z drugiej strony Cieszyn jest bardzo atrakcyjnie zlokalizowany na mapie Europy. Przeszkodą jest brak umiejętnego promowania się miasta. Cieszyn mało, że ma problem z wydawaniem pieniędzy na promocję, to jeszcze nie wykorzystuje oferowanych propozycji. Żaden z dotychczasowych burmistrzów nie podjął decyzji o wykorzystaniu w regionie programu zwanego partnerstwem publiczno – prawnym. Daje on możliwość współpracy pomiędzy jednostką publiczną a podmiotem prywatnym, opartej na umowie o charakterze komercyjnym. Istotnym elementem w umowie dla partnera publicznego jest przerzucenie na inwestora obowiązku zgromadzenia w całości lub części nakładów potrzebnych do realizacji przedsięwzięcia albo zapewnienia źródła finansowania wspólnego projektu. Sprawa wcale nie jest prosta, ale daje ogromne możliwości rozwoju miasta. Nasze położenie geograficzne jest bardzo korzystne dla tego typu inwestycji. Moim zdaniem miasto powinno pomyśleć o wybudowaniu miejsca, które będzie związane z nauką, techniką, być może czegoś na wzór Centrum Nauki Kopernik albo francuskiego Futuroscope – możliwości są nieograniczone. Wprowadzenie trzech języków do takiego obiektu, mało że przyciągnęłoby tłumy z państw sąsiadujących, zapewniło miejsca pracy, wpłynęło na rozwój hotelarstwa, gastronomii i handlu, to jeszcze byłoby wizytówką dla miasta. Niekonieczne są więc wielkie fabryki. Dobrą inwestycją byłby też aquapark. Jednak, żeby inwestorów pozyskiwać, miasto musi się promować. Nie może zatem po macoszemu traktować takich inicjatyw jak Kino na Granicy. To podane na srebrnej tacy narzędzie promocyjne nie jest należycie wspierane ani wykorzystywane. W tym roku do Cieszyna przyjedzie około 150 aktorów, którzy niewątpliwie przyciągną tłumy turystów. Miasto powinno zrobić wszystko, aby ta impreza zyskała jeszcze większą rangę. Im o niej głośniej, tym łatwiej pozyskać sponsorów i inwestorów. Już dawno patronat nad nią powinna objąć jedna ze stacji telewizyjnych. Miasto wcale nie musi wydawać milionów, aby się rozwijać. Wystarczy dobra wola i zaangażowanie.
Co zatem było przyczyną, że tak wspaniale prosperująca firma opuściła Cieszyn i przeniosła swoją siedzibę do Bielska?
MM: Początki firmy związane są z Cieszynem, bo sam jestem Cieszyniakiem, i jest mi on niezwykle bliski. Nie wyobrażałem sobie innego miejsca na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Zaczynając miałem nadzieję, że nie tylko jej początek, ale cały rozwój będzie miał miejsce w Cieszynie. Niestety moje plany zostały zweryfikowane. Mimo starań z naszej strony nie doszło do porozumienia z miastem. Jego pasywność była wręcz porażająca. W związku z tym konieczne stało się poszukiwanie miejsca dającego szansę na dalszy rozwój firmy. W roku 2010 zakupiliśmy nieruchomość w Bielsku- Białej pod budowę nowego zakładu produkcyjnego i w 2013 roku przenieśliśmy tam produkcję akcesoriów dachowych.
Co się stało, że zechciał Pan wrócić? Czy zmieniły się warunki gospodarcze, polityczne?
MM: Wracamy do powiatu cieszyńskiego, nie do samego Cieszyna. Nowy zakład zlokalizowany jest w gminie Goleszów, w pobliskich Bażanowicach. Powodem inwestycji jest rozwój naszej firmy, niemniej cieszy mnie, że jesteśmy bliżej Cieszyna. Powstaje kolejny zakład, który ruszy już niebawem. Otwarcie planowane jest na wiosnę.
17 lipca 2014 roku burmistrz miasta Mieczysław Szczurek powołał Cieszyńską Radę Biznesu. Tworzyli ją przedstawiciele największych firm z terenu Cieszyna, między innymi Pan znalazł się w jej składzie. Kadencja miała trwać 3 lata. Do jej zadań należało przekazywanie władzom miasta informacji o potrzebach oraz problemach z terenu miasta w zakresie prowadzonej działalności gospodarczej, oraz wyrażanie opinii i podejmowanie inicjatyw w sprawach dotyczących rozwoju społeczno-gospodarczego miasta, szczególnie w kwestii prowadzenia działalności gospodarczej i inwestycyjnej. Jak ocenia Pan tę inicjatywę? Czy przyniosła pokładane w niej nadzieje?
MM: Uważam, że była to znakomita inicjatywa ówczesnego burmistrza. Zdecydowanie Rada jest potrzebna. Niestety Pan Szczurek powołał Radę dopiero pod koniec swojej kadencji. Kolejne wybory przegrał. Następny burmistrz Pan Macura nie doceniał jej znaczenia i mimo, że spotkania miały miejsce, pozostały bezproduktywne. W tej chwili mamy nowego burmistrza, z którym planowane jest spotkanie. Wiem, że działania Rady mają być kontynuowane, ale ile wniosą do cieszyńskiego biznesu, trudno w tej chwili rokować. Wszystko okaże się niebawem.
Jak Pan widzi gospodarczą przyszłość Cieszyna?
MM: Cieszyn ma szansę na rozwój. Biznes nie składa się tylko z wielkich firm, to przede wszystkim małe zakłady. Im jest ich więcej, tym bezpiecznej. Uważam, że to doskonałe miejsce na rozwój małej i średniej przedsiębiorczości, ale miasto powinno zmienić swoje podejście i poważnie wsłuchać się w głos ekspertów, między innymi tworzących Radę. Jednak oni nie zrobią wszystkiego. Rada może tylko i wyłącznie nadać pewien kierunek i wskazać działania, które będą budować przyszłość dla miasta. Ich zadaniem jest podpowiadać dziedziny, w których nastąpi rozwój. Bardzo ważne jest zsynchronizowanie potrzeb miasta i biznesu z kształceniem zawodowym młodzieży. Dziś szkolnictwo nie jest prowadzone w tym kierunku, a przecież wykształcenie przyszłych pracowników trwa co najmniej trzy- cztery lata. Szkoły muszą być świadome aktualnych potrzeb miasta i biznesu, by w sposób celowy i planowy realizować działania w zakresie edukacji zawodowej, zadbać o odpowiednie wyposażenie. Takie działania nie są stymulowane. Nie generujemy zawodów potrzebnych do prowadzenia małej i średniej przedsiębiorczości, a Cieszyn jej potrzebuje. Uważam, że to szkoły mogą być bodźcem do rozwoju miasta. Kolejnym kierunkiem, w którym widzę szansę rozwoju, są wszelkiego rodzaju usługi projektowe. W mieście jest całkiem sporo opuszczonych lokali doskonałych dla tego typu działalności. Stajemy się społeczeństwem bardzo wymagającym i dizajn ma dla nas coraz większe znaczenie. Do tego w promieniu 100 km od naszego miasta jest większość wielkich fabryk automotive w tej części Europy. Chciałbym te propozycje wysunąć właśnie na najbliższej Radzie Biznesu. Wątki szkolnictwa pojawiały się już tam wcześniej, niestety bez konkretnych działań.
Uważam, że dziś koniunktura jest dobra. Czyta się, że brakuje mieszkań w Cieszynie, co wskazywałoby na fakt, że ludzie chcą tu żyć. Zagrożeniem dla rozwoju Cieszyna może być starzenie się społeczeństwa. Dlatego polityka miasta musi patrzeć w przyszłość.
Jak Pan widzi siebie dziś w Cieszynie?
MM: Osobiście szczerze się cieszę, że znowu jestem bliżej tego miasta. Mam na myśli ruszający już niebawem nowy zakład w Bażanowicach, gdzie chcemy zatrudnić około 150 pracowników. Chciałbym miasto wspierać, stąd moja praca i zaangażowanie w Radę Biznesu. Planuję też stworzyć w mieście możliwości dla rozwoju młodej przedsiębiorczości. Myślę o przestrzeni coworkingowej. Projekt miałby za zadanie dostarczyć na rynek, za bardzo przyzwoite pieniądze, przestrzeń do kreatywnego prowadzenia działań, gdzie będą mogły przenikać się kompetencje i doświadczenia przedsiębiorczej społeczności. Chodzi o stworzenie biur i potrzebnego zaplecza. Szacuję, że uda mi się stworzyć takie miejsce dla 20 – 30 podmiotów. Mam świadomość, że to z jednej strony dużo, ale i niedużo, jeżeli miasto zechce w tym uczestniczyć i wspierać młodą inicjatywę, tworząc odpowiednie profile w szkołach średnich. Tylko wtedy pomysł może zostać wykorzystany. Trzeba zadbać też o to, aby – po kilku latach – podmiot przekształcający się w pełnoprawny biznes nie przeniósł się w inne miejsce, tak jak stało się z moją firmą.
Wspiera Pan region gospodarczo, ale również podejmuje działania społeczne. Powołał Pan do istnienia Fundację Łatka – jakie są jej główne cele?
MM: Fundacja działa od 2011 roku. Jej zadaniem jest między innymi stworzenie lepszych warunków życia dzieciom będącym w trudnej sytuacji materialnej, dlatego wprowadziliśmy do szkół program „Łatka na głodny brzuszek”. Na przestrzeni pięciu lat, a dokładnie od kwietnia 2013 do czerwca 2018 roku, ufundowaliśmy ponad 95 tysięcy obiadów dla uczniów szkół z Cieszyna i okolic. Od września 2018 roku, w związku z wejściem rządowego programu 500+, postanowiliśmy akcję zamknąć i poszukać innych form niesienia pomocy. Rozpoznajemy między innymi sytuację dzieci przebywających wraz z matkami w więzieniach. W Polsce mamy dwa takie zakłady.
Celem naszej fundacji jest również prowadzenie działań nastawionych na edukację dzieci i młodzieży.W ostatnim czasie wyposażyliśmy jedną z pracowni Szkoły Podstawowej nr 2 w Cieszynie w nowoczesne zestawy komputerowe, a także przeprowadziliśmy kolejną już akcję niesienia pomocy uczniom w Laosie, gdzie wybudowaliśmy szkołę.
Jesteśmy organizacją pożytku publicznego i każdy może włączyć się w nasze działania, chociażby przekazując 1% podatku na rzecz dzieci wspieranych przez Fundację Łatka.
Działa Pan również na polu kulturalnym…
MM: Tak, kultura jest mi na tyle bliska, że wspólnie z Borysem Szycem stworzyliśmy teatr internetowy TheMuBa. Działania operacyjne prowadzone są w Warszawie, ale spółka jest zarejestrowana w Cieszynie. Ideą jest dawanie możliwości dostępu do kultury wysokiej wszystkim, którzy – z różnych powodów – mają trudność z dotarciem np. do Warszawy.
Chcę też wspierać inne ważne inicjatywy w regionie – np. Kino na Granicy, które bardzo cenię. A moim marzeniem jest ściągnięcie do Cieszyna ekipy filmowej. Bardzo chciałbym, by stolica naszego regionu była miejscem zdjęć do jakiejś nowej produkcji.
Jak Pan na to wszystko znajduje czas?
MM: Staram się!
rozmawiała Amelia Witos