Kultura w kwarantannie

0
1615
https://www.whitemad.pl/banksy-na-kwarantannie/
- reklama -

Spowolnienie świata, jako następstwo pandemii, w swoim początkowym okresie mocno wpływa na kulturalną aktywność. W połowie marca ta w instytucjonalnym i stacjonarnym, wygasła na czas nieokreślony. Teatry, biblioteki, kina, sale koncertowe, muzea, galerie, domy kultury, kluby muzyczne – zamknięto na przysłowiowe cztery spusty. Czy już powinniśmy się przyzwyczajać do sytuacji, że będziemy musieli obywać się bez nich przez następne miesiące?

Dziś coraz częściej pojawia się pytanie pod jaką postacią odrodzi się nasz świat po pandemii. Bo o tym, że będzie zupełnie inny niż ten, do którego się przyzwyczailiśmy, jest niemal pewne. Spośród wielu przestrzeni, w jakich na co dzień się poruszamy, aktywność kulturalna jest jedną wielką zagadką, choć z dziesiątkami dyskutowanymi na co dzień scenariuszami. W stanie euforycznego pragnienia zachowania zdrowia i życia łatwo godziliśmy się na kolejne ograniczenia, przyjmując z pełną świadomością, że koncert w filharmonii czy wystawa w galerii sztuki nie zbawi świata, ani choćby nie powstrzyma zabójczego wirusa. Niemal z dnia na dzień wygasiliśmy jeszcze do niedawna rozbujałą aktywność, przy pełnym zrozumieniu zarówno przez twórców, jak i publiczności.
Choć minęło zaledwie kilkanaście dni od wprowadzenia stanu zagrożenia epidemicznego, już teraz wiemy, że koszty kulturalnego wyciszenia są ogromne, a będą jeszcze większe. W wymiarze czysto egzystencjalnym – mnóstwo artystów ledwo wiążących koniec z końcem żyje w lęku nawet o tę najbliższą przyszłość, gdzie kilka odwołanych koncertów oznacza brak środków na utrzymanie rodziny. Wydaje się, że nieco lepiej miewają się wszyscy ci, którzy związani z instytucjami mogą, przynajmniej w najbliższym czasie, liczyć na przelew bankowy. To jednak poczucie pozornego bezpieczeństwa – są już pierwsze reakcje artystów, którzy bez kontaktu z publicznością, a często i najbliższymi, na przymusowej kwarantannie, popadają w stan coraz głębszego stuporu.
Nad zamkniętymi teatrami, bibliotekami czy kinami przeszliśmy do porządku dziennego niezwykle łatwo. Stan wyższej konieczności dodatkowo sprawił, że w domowych pieleszach nadrabiamy nie tylko zaległości filmowe, ale wraz z dużą ilością tzw. wolnego czasu znika solidny zapas lektur, odkładanych przez ostatnie lata na bliżej nieokreślony „lepszy czas”. I w tym sensie paradoksalnie on właśnie nadszedł. Wykorzystujemy też wszelkie narzędzia cyfrowe, dzięki którym tylko w ostatnim czasie nie tylko mogłem wziąć udział w koncercie granym „na żywo” w studiu przez jeden z ulubionych zespołów, ale także w „czasie rzeczywistym” mnie i kilkadziesiąt innych osób po swojej wystawie oprowadziła z komórką w ręku wzięta artystka. To niezwykle ważne, że w tym trudnym czasie zachowujemy ciągłość kulturalnych doświadczeń. Mamy też, przynajmniej pozorne, poczucie „wspólnego przeżywania” wydarzeń. Istniejąca na FB grupa „Kultura w kwarantannie” liczy kilkadziesiąt tysięcy osób. Mnóstwo instytucji na całym świecie zaczyna bezpłatnie udostępniać swoje zasoby – wirtualnie więc możemy odwiedzać najsłynniejsze muzea i galerie, obejrzeć spektakl, wreszcie wziąć udział w spotkaniu z pisarzem.
Nie tylko twórcy, ale i instytucje oraz organizatorzy wydarzeń na całym świecie nie są w stanie przewidzieć, jaka czeka ich przyszłość, nawet ta najbliższa. Masowo są odwoływane bądź przekładanie koncerty, premiery, wystawy, spotkania, warsztaty czy festiwale. Dynamiczna sytuacja sprawia, że jeszcze wczoraj prawdopodobny scenariusz dziś co najwyżej możemy wyrzucić do kosza. Już wiemy, że sztandarową cieszyńską imprezę – Przegląd „Kino na granicy” organizatorzy postanowili przenieść z pierwszych majowych dni na koniec sierpnia. Dni Ullmannowskie, które planowano na kwiecień, też odwołano. Tylko w skali Cieszyna w najbliższych tygodniach nie odbędzie się kilkadziesiąt spotkań, wykładów, spacerów tematycznych czy warsztatów. Na razie nie zobaczymy również kilku wystaw i spektakli teatralnych, nie wypożyczymy książki. Wśród ludzi kultury coraz częściej pojawiają się lęki, których źródłem jest podstawowe pytanie – czy jesteśmy jeszcze w ogóle potrzebni? Myślę, że możemy ich uspokajać. Nie mam żadnych wątpliwości, że to właśnie doświadczenia kulturalne nie tylko pozwalają przetrwać trudne dni niemal przymusowej samotności, ale również w nadchodzącej postepidemicznej rzeczywistości wpłyną na nasze postrzeganie nowego świata. Ważne głosy płyną z różnych stron świata – wszyscy niemal jednym chórem przyznają, że najbliższa przyszłość to czas budowania na nowo relacji. I w tym nowym świecie to właśnie „wspólnota” i „zbiorowe doświadczenie” odegrają jedną z najważniejszych ról.

- reklama -