Na dwóch frontach

0
1226
fot. Robert Kania. Tomaš Marcinko po zdobyciu gola dziękuje swoim wiernym fanom.
- reklama -

Hokeiści trzynieckich Stalowników rozpoczęli swój 23. sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej. Już początek ligowych zmagań udowodnił, że zapoczątkowana w tym roku „Droga Stalowników” nie jest tylko pustą deklaracją, a młodzi zawodnicy – klubowi wychowankowie, otrzymują szanse na ligowe występy. Aby jednak zespół osiągał dobre wyniki, wciąż potrzebni są doświadczeni gracze, którzy służą młodszym kolegom nie tylko radą na treningu czy w czasie meczu, lecz kiedy trzeba zagrają „koncertowy” mecz, w którym wychodzi im właściwie wszystko. Jedną z takich postaci jest obecnie w Trzyńcu Tomaš Marcinko, bez wątpienia ligowe odkrycie początku sezonu.

Stalownicy z Trzyńca walczą obecnie na dwóch ligowych frontach – oprócz zmagań w czeskiej Ekstralidze wciąż pozostają w walce o wyjście z grupy w rozgrywkach Champions Hockey League. To o tyle ważne, że rozgrywki europejskie z roku na rok zyskują coraz większy prestiż, a kluby po prostu chcą w nich występować. – W ostatnich latach rzeczywiście naszym celem minimum był awans do tych rozgrywek – przekonywał tuż przed startem ligi Jan Czudek, wiceprezydent klubu.  Trzyńczanie występują w tych rozgrywkach po raz trzeci i co ważne, za każdym razem wywalczyli ten awans na drodze sportowej. Jak dotąd nie osiągnęli w tych rozgrywkach większych sukcesów, w tym roku są jednak bliscy awansu do fazy play off. Przed ostatnimi dwoma pojedynkami ze szwedzkim zespołem HV 71 Jönköping są w dobrej sytuacji, ponieważ wystarczy im w tej rywalizacji zdobycie zaledwie 2 punktów. Z pewnością już w pierwszym meczu ze Szwedami, który odbędzie się na wyjeździe, Stalowników będą dopingować kibice zespołu spod Jaworowego. Kilkudziesięcioosobowa grupa wspierała już bowiem śląską drużynę w meczach w  niemieckim Mannheim oraz duńskim Esbjergu. – W trudnym sytuacjach, gdy nam po prostu nie szło, wciąż słyszeliśmy ich doping. I w pewnym momencie ta energia z trybun pozwoliła nam jeszcze raz poderwać się do walki – przyznawał po meczach z Niemcami i Duńczykami Jan Peterek, sportowy menadżer HC Oceláři. 

Zresztą o kibicach sportowych można mówić w nieskończoność. Także tych hokejowych. W Trzyńcu zdarza się, że potrafią być niemal dodatkowym zawodnikiem na lodzie. – Gdy niesie nas ich doping, są wtedy częścią zespołu – to jeszcze raz opinia wiceprezydenta Jana Czudka. Czy w tym roku kibice będą mieli więcej powodów do radości, przekonamy się już wkrótce. Na razie są już pierwsze małe radości, jak choćby dobra gra juniorów czy zwycięstwo w derbowym meczu z HC Vitkovice Steel, w którym fantastyczną grą błysnął nowy napastnik Stalowników, Słowak Tomaš Marcinko. – Oczywiście że cieszą mnie kolejne gole, jakie w tym sezonie zdobywam z większą niż zwykle łatwością. Jednak cały czas podkreślam, że dla mnie liczy się przede wszystkim dobro zespołu i pomyślny wynik końcowy – przekonywał wychowanek HC Koszyce po każdym ze spotkań, w których zdobywał już gole. Zresztą w pojedynku derbowym z zespołem z Ostrawy w pomeczowym protokole zapisano mu trzy gole, napastnik przyznał jednak, że jeden z nich jest bez wątpienia autorstwa Martina Růžički, czyli kolegi z zespołu. Czy w jego wyczyny pójdą najzdolniejsi trzynieccy młodzieżowcy? Na razie otrzymują swoje szanse, i kibice coraz częściej widzą w grze braci Michala i Ondřeja Kovařčíków czy Davida Ciencialę. Bardzo dobrze w podstawową formację obronną wkomponował się Marian Adamek. To wszystko dobrze wróży przed kolejnymi ligowymi meczami. Sezon ligowy jest przecież długi – runda zasadnicza trwa aż do marca przyszłego roku, w której każdy klub rozegra 52 spotkania. I zapewne w klubie nikt nie zakłada innego scenariusza, niż gra z fazie pucharowej mistrzostw. Do tego oczywiście Stalownicy będą jeszcze chcieli „namieszać” w Hokejowej Lidze Mistrzów. 

- reklama -