Kamień węgielny pod budowę jednej z najwspanialszych siedzib produkcji piwa na Morawach i Śląsku austriackim położył sam arcyksiążę Albrecht Fryderyk. Wspaniałość browaru wzniesionego na wzgórzu zamkowym w kształcie podłużnego czworoboku z dziedzińcem pośrodku, była dziełem rąk cieszyńskich murarzy, cieśli i dekarzy, jednak nadzór nad nimi sprawował mistrz murarski sprowadzony z samego Wiednia – Fryderyk Baldauf.
Najtrudniejszym etapem budowy były roboty ziemne, bowiem zbocze wzgórza ukształtowane z luźnej ziemi groziło niebezpiecznymi osunięciami, zwłaszcza w okolicach wieży zamkowej. Niezwykle uciążliwe i czasochłonne było też wykuwanie piwnic w skalnym podłożu, sięgających 9 metrów w głąb ziemi, dwukondygnacyjnych, koniecznych dla zachowania niskich temperatur.
Podstawowe materiały do budowy browaru zamkowego – cegła i drewno, były pochodzenia miejscowego. Cegłę wyprodukowała cegielnia Komory Cieszyńskiej, zaś drewno dostarczyły lasy beskidzkie, głównie rewiry leśne położone wokół Czantorii. Nowy browar wystawiono bardzo szybko. Prace rozpoczęto na początku kwietnia 1845 roku a już w czerwcu 1846 roku pisano o otwarciu browaru w Cieszynie i pierwszych wynikach sprzedaży. Gazety rozpisywały się nie tylko nad wielkością obiektu, ale również nad jego wyposażeniem. Browar zamkowy w Cieszynie był pierwszym, który zainstalował u siebie najnowocześniejsze urządzenia chłodnicze tamtych lat – nowo wynaleziony aparat chłodniczy Bollingera.
Wszystkie zabiegi inwestycyjne miały na celu produkcję znakomitego piwa, co miało przyczynić się oczywiście do zwiększenia sprzedaży, ale i jednocześnie zmniejszyć popyt na wódkę. Toteż z wielką starannością wybierano najlepsze produkty do produkcji złotego trunku. Wodę doprowadzano z Olzy, jęczmień sprowadzano z Moraw, zaś chmiel z Czech. Duże wymagania stawiano piwowarom, wymuszając wysoką etykę zawodową, opartą o prosty ale surowy system kar za nieudane piwo. Mało tego, dbano o przechowywanie i szynkowanie tylko świeżego piwa, dlatego dostarczano je tylko w małych beczkach, by mogło zostać sprzedane w ciągu 48 godzin. Wszystko to przyczyniło się do tego, że istotnie coraz częściej pytano w piwiarniach, szynkach i gospodach o cieszyńskie piwo. Już w latach pięćdziesiątych większa część produkcji trafiała do Galicji, Krakowa i Lwowa, na Węgry a także do Wiednia. Podawano je w restauracjach na dworcach kolei północnej, od morawskiego Lipnika na wschodzie do Dębicy, czyli na szlaku kolejowym liczącym ponad 300 km.
Mówi się, że o znakomitej jakości cieszyńskiego piwa zadecydowały trzy podstawowe surowce, powszechnie znane jako „piwowarska trójca” – woda, jęczmień i chmiel.
Wodę do browaru na stoku wzgórza zamkowego doprowadzano z Olzy „urządzeniem ciśnieniowym”. Jej wody wypływające spod szczytu Gańczorki w Istebnej, zbierały po drodze kryształowo czyste wody górskie Łomnej, Połomicy Wielkiej i Małej, Olecki, Glinianego i kilkunastu innych rzeczek. Toteż przez długie lata podstawowy surowiec browaru zamkowego był znakomitym materiałem do warzenia piwa. Zakup dobrego jęczmienia, ale po niskiej cenie był nie lada wyzwaniem. Zwykle szukano go na Morawach. Trzeci surowiec sprowadzany był z prawdziwego zagłębia chmielowego w północno – zachodnich Czechach. Dostawy stamtąd były regularne a owoc najwyższej jakości.
Budowa i rozbudowa browaru zamkowego z najnowocześniejszymi urządzeniami technicznymi była największą inwestycją przemysłową XIX stulecia na ziemi cieszyńskiej. Do dziś maszyny z przełomu wieku są wykorzystywane przez Browar Zamkowy w procesie tradycyjnej produkcji piwa w otwartych kadziach.
Artykuł na podstawie „Od Mastnego do Brackiego, z dziejów piwowarstwa cieszyńskiego” Ryszarda Kincela, Cieszyn 2005