Patrząc na teatr

0
1441
fot. ‚‚Kolacja na cztery ręce’’ fot. K. Dziadkowa
- reklama -

Teatr jest najważniejszą rzeczą na świecie, gdyż tam pokazuje się ludziom, jakimi 
mogliby być, jakimi pragnęliby być, choć nie mają na to odwagi, i  jakimi są
Tove Jansson

Wraz z nastaniem wakacji w Teatrze Cieszyńskim wszystko zwolniło. Opuszczono kurtynę, a fotele na widowni przykryto materiałem, chroniąc je przed kurzem. Choć jeszcze czuć oddech ostatniego spektaklu, to znak, że sezon teatralny zakończony. Lubię taki uśpiony teatr, w którym po korytarzach snują się tylko duchy scenicznych bohaterów, a w garderobach nadal unosi się zapach przedpremierowej tremy. Jest dobry czas, by odpocząć, jak również dobry czas na podsumowanie minionego sezonu.

Bez wątpienia sezon można uznać za ciekawy. Myślę, że oczekiwania udało się zrealizować z nawiązką. Rozpoczęliśmy „Opowieściami gargantuicznymi”. Było to przedsięwzięcie dość ryzykowne, bo archaiczna literatura stwarza zawsze różnego rodzaju trudności. Uważam jednak, że zespół pod opieką reżysera Andrzeja Sadowskiego bardzo dobrze sobie poradził. Chcemy wrócić do tego tematu, tym razem w wersji plenerowej. Nawiązując do cieszących się dużą popularnością „Makbeta”, „Cyrana” i „Ondraszka” granych od kilku lat na Wzgórzu Zamkowym. „Opowieści” zaprezentujemy na rynku w Cieszynie w formie teatru ulicznego, a czy widzowie zaakceptują nasz pomysł okaże się już 15 września o 20.00. Zapraszamy – mówi kierownik artystyczny Sceny Polskiej Bogdan Kokotek.

− Kolejnym tytułem była prezentowana w ramach jubileuszu 65-lecia Sceny Polskiej Teatru Cieszyńskiego „Rajska jabłonka“. To spektakl przyjęty wręcz entuzjastycznie przez widzów. Przede wszystkim dzięki rolom Karola Suszki i Tomasza Kłaptocza, jako starego i młodego Francka, i tematowi bliskiemu sercu widzom po obu stronach rzeki Olzy.

- reklama -

 Następnym spektaklem był dramat „Pani z morza“ Henryka Ibsena w reżyserii Pawła Ondrucha. Również bardzo udany. I tu szczególne brawa należą się Małgorzacie Pikus za świetną rolę Ellidy Wangel. 

Później przyszedł czas na komedię Moliera „Skąpiec“. Przedstawienie skierowane głównie do młodzieży szkolnej okazało się również bardzo dobrze przyjęte przez bardziej doświadczonego widza. Mamy w repertuarze  sporą  ofertę tytułów dla młodzieży jak np.: „Ania z Zielonego Wzgórza”, „Przygody Tomka Sawyera”, „Tajemniczy ogród” lub „Lalka”, „Romeo i Julia”, „Makbet” czy „Zbrodnia i kara” dla nieco starszej młodzieży. Jesteśmy oklaskiwani w całej południowej Polsce aż po Wrocław, Warszawę czy Lublin. Szkoda, że niekiedy kilka kilometrów za granicą sporo ludzi nie wie, że tak blisko, w Czeskim Cieszynie, działa profesjonalny teatr grający po polsku. I co niebagatelne, oferujący bilety wstępu w bardzo przystępnych cenach. Pozwolę sobie tutaj zachęcić dyrektorów szkół i panie polonistki do zapoznania się z naszą ofertą – podkreśla p. Bogdan.

Kolejnym spektaklem i niezwykłym widowiskiem była „Kolacja na cztery ręce”. To jest według mnie najlepsza wersja tego spektaklu, jaką przyszło mi oglądać. Sztuka zrealizowana z ogromnym rozmachem i pokazująca od początku do końca wysoki poziom warsztatu aktorskiego. Budzi w widzu cały wachlarz emocji od śmiechu, złości po łzy wzruszenia. Obnażył wielkość i siłę, jaką ma prawda sceny.

− Przyznaję, że wprowadzając ten tytuł do repertuaru, nie spodziewaliśmy się aż tak dobrego przyjęcia. To jest bardzo trudny tekst, ale dzięki reżyserowi Michałowi Tarantowi udało się stworzyć piękne widowisko teatralne.  

Przedtem zaprezentowaliśmy jeszcze sztukę Francisa Vebera „Plotka“ w reżyserii Małgorzaty Siudy z bardzo dobrą rolą Dariusza Waraksy. Spektakl z wykorzystaniem projekcji multimedialnych również przypadł do gustu większości publiczności. 

Sezon zakończyliśmy tradycyjnie premierą przedstawienia, którego eksploatacja rozpocznie się we wrześniu. Tym razem był to „Klub kawalerów“ Michała Bałuckiego w reżyserii Adama Sroki – podsumowuje p. Kokotek.

Ten sezon teatralny na pewno nie rozczarował. Był bogaty i różnorodny. Z pewnością pełen niespodzianek. Niewątpliwie odkryciem jest aktor Dariusz Waraksa. Świetnie zagrana główna rola w „Plotce” czy kreowana postać Nieśmiałowskiego w „Klubie kawalerów” zwróciły uwagę widzów i cieszyńskiej krytyki. Niespodzianką tego sezonu był również Tomasz Kłaptocz w „Rajskiej jabłonce” i Małgorzata Pikus we wspomnianej już „Pani z morza”.

Na kolejne spektakle zapraszamy już od 26 sierpnia, kiedy to zagramy „Ondraszka, pana Łysej Góry” w okolicach górnej stacji wyciągu na Poniwcu, nieopodal Małej Czantorii. Szczegółowy repertuar Sceny Polskiej TC znajdziecie państwo na stronach www.tdivadlo.cz, oczywiście w języku polskim. Jesień natomiast zapowiada się festiwalowo. W  październiku zapraszamy do nas na premierę „Lampki oliwnej” Emila Zegadłowicza w ramach Festiwalu bez Granic, a w listopadzie odbędzie się XVII edycja Festiwalu Teatrów Moraw i Śląska – mówi Bogdan Kokotek.

Publiczność jak zwykle dopisała. Przybywa widzów z  Polski, co niezmiernie cieszy. Pomimo, że dzieje się  to powoli, to jednak jest to zauważalna zmiana. Niestety przy okazji każdego podsumowania zauważa się to, co kuleje, oraz trudności, z jakimi boryka się teatr. Samorządy dbają o sport i rekreację (co oczywiście jest ważne), nieustannie rozpoczyna się nowe projekty inwestycyjne, jednak ciągle kuleje informacja kulturalna. Nie ma wyznaczonych miejsc, w których plakaty byłyby czytelne dla mieszkańców. Teatr posiłkował się kiedyś możliwością wywieszania bilbordów na ścianie zamku.  Z czasem zmuszony był zrezygnować z  takiej formy promocji, ponieważ konserwator wydał zakaz stosowania takich praktyk. Niestety nie znalazło się w Cieszynie inne miejsce dające taką możliwość. Jest to zarówno w interesie polskiego, jak i czeskiego Cieszyna, by promocja i informacja o spektaklach docierała do mieszkańców. Teatr jest miejscem, które może, a nawet powinno, łączyć ludzi bez względu na granice, pochodzenie, politykę czy religię.  Z  pewnością jest miejscem ważnym i cennym dla nas wszystkich.

Z kierownikiem artystycznym Sceny Polskiej Bogdanem Kokotkiem rozmawiała Urszula Markowska