Św. Idiota na deskach bielskiego teatru

0
1225
fot.Agnieszka Morcinek
- reklama -

Każdy aktor, wychodząc na scenę, płaci ogromną cenę. Nie jest bezkarne bowiem grzebanie w ludzkich emocjach.

„Św. Idiota” to tytuł książki filozofa Cezarego Wodzińskiego, którą napisał w 2000 roku – to również tytuł spektaklu, adaptacji „Idioty” Fiodora Dostojewskiego. Cezary Wodziński napisał książkę o rosyjskich jurodiwych, obłąkanych, pomyleńcach, głupcach, którzy z rozmysłem przyjmują maskę szaleństwa, aby ukrywać pod nią mądrość. W hołdzie Cezaremu Wodzińskiemu postanowiliśmy nazwać naszą adaptację „Św. Idiota”. Dostojewski, wydaje się, lubił rosyjskich jurodiwych i w wielu postaciach odnajdujemy cechy tych świętych chuliganów.

Odczytanie „Idioty” Dostojewskiego w kontekście wiedzy o jurodiwych każe nam zastanowić się nad naszą kondycją, nad naszym porządkiem świata. W powieści wiele postaci i wiele zdarzeń ma cechy prowokacji, skandalu, który upodobali sobie jurodiwi. I tak już na początku naszej opowieści o Księciu Lwie Myszkinie, który przybywa ze Szwajcarii po leczeniu, Rogożyn (jego „mroczny brat”) rozpozna w nim jurodiwego: „Książę jest jurodiwy, a takich Pan Bóg lubi”. Od tego momentu zacznie się szalony taniec, taniec karnawałowy, który sprawia, że nie wiemy, gdzie góra a gdzie dół. Książę zaraża świat, światu udziela się jego padaczka, jego drżenie.” 

Janusz Opryński choć grywał na deskach bielskiego teatru w roli reżysera występuje tutaj pierwszy raz. Mierzy się z niezwykle trudną ale i piękną sztuką. Dostojewski pisał niezwykle trudne historie ale i niezwykle mistrzowskie. 

- reklama -

– Zostałem tutaj zaproszony przez dyrektora Witolda Mazurkiewicza z którym robiłem teatr przez 12 lat. To jest dla mnie zaszczyt, że mogę pracować z zespołem bardzo ciekawym. I zespołem stałym, co nie jest w obecnych czasach tak oczywiste. To jest dobra prognostyka dla tak trudnego przedstawienia. Potrzeba tutaj zespołu oddanego i ofiarnego a takim niewątpliwie jest zespół tego teatru. Zawsze pojawia się obawa o odbiór przez publiczność. Jest to wpisane w pracę reżysera. Czasem można nie trafić pomimo, że zrobiło się wszystko i dało z siebie 100%. Z pewnością będzie to niezwykłe widowisko. Za scenografię odpowiedzialny jest Jerzy Rudzki, a za kostiumy Monika Nyckowska. Muzykę stworzył Rafał Rozmus a oprawę multimedialną opartą na skanowaniu postaci w technologii 3D – Aleksander Janas. Na scenie zobaczymy prawie cały zespół bielskich aktorów. Jest to wielkie wyzwanie bo to aktorzy właśnie muszą udźwignąć te wielowątkowe postacie i nie takie łatwe w interpretacji.

Mam nadzieję, że zostawimy tajemnicę Dostojewskiego bo u niego nigdy nic nie jest przesądzone. On zawsze podkreśla złożoność natury człowieka. Człowieka, który ma to co dobre ale i jakieś zło otchłanne. Bielskiego „Idiotę” nazwałem świętym. Dedykuję to mojemu zmarłemu przyjacielowi Cezaremu Wodzińskiemu jednemu, z najlepszych filozofów w Polsce, który odszedł zbyt szybko – mówi reżyser Janusz Opryński.

Czy bielski widz zaprzyjaźni się z tym spektaklem, jego postaciami i jednocześnie zaprzyjaźni się z Dostojewskim?

– Mam nadzieję, że nie zepsujemy tych postaci. Od początku powtarzam aktorom, że muszą dać się polubić, że widz musi ich polubić. Narracja w tym przypadku prowadzona jest przez wiele osób i my tak naprawdę nie wiemy za którą z tych narracji chowa się Dostojewski i po której stronie jest prawda. Pracując z aktorami nad tym tekstem nie czujemy upływu czasu, bo chociaż zmieniają się konteksty, to grzebanie w otchłani ludzkiej to nadal i niezmiennie jest to kopalnia wiedzy o człowieku. Nie wchodzimy również w tym spektaklu w kostium czy scenografię rosyjską. Wnosimy w tym przypadku sporo energii współczesnej. My jesteśmy teraz silniejsi, odważniejsi i mam nadzieję, że pokażemy przedstawienie odważne i zaskakujące. Na pewno w opowiedzianych historiach możemy się przejrzeć i postawić takie sceniczne lustro. Wybierając się do teatru na Dostojewskiego musimy mieć świadomość pewnych komplikacji. Trzeba również pamiętać, że w jego twórczości kryje się niezwykły humor i mam nadzieje, że go nie zatraciliśmy. Praca w takim zespole jest ciekawym i dobrym doświadczeniem. Każdy z aktorów walczy tu o swoją postać, daje jej nowe życie. – podkreśla reżyser.