Coraz częściej spotykamy się z zaniedbaniem przedmiotu szkolnego, jakim jest wychowanie fizyczne. Może być to zauważalne ze strony nauczycieli, którzy nie dostosowują się do obowiązującej ustawy, lub ze strony uczniów przynoszących coraz to nowsze zwolnienia z lekcji WF-u. Oczywiście zdarzają się sytuacje, kiedy dzieci rzeczywiście nie powinny wykonywać niektórych ćwiczeń, ale przesądzić o tym może tylko lekarz, a nie kaprys lub lenistwo dziecka, jednak przede wszystkim niesprawiedliwe ocenianie na WF-ie działa zniechęcająco.
Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 10 czerwca 2015 roku mówi o tym, że przy ustalaniu oceny z wychowania fizycznego należy w pierwszej kolejności brać pod uwagę wysiłek wkładany przez ucznia w trakcie zajęć, a także systematyczność udziału w zajęciach oraz aktywność. Jednak nadal spotykamy się z tym, że na ocenę ma wpływ lepiej bądź gorzej odbita piłka czy zły czas biegu. W tym przypadku powinno liczyć się samo podejście do zadania oraz zaangażowanie. Dlatego tak ważna w ocenie jest frekwencja. Coraz częściej uczniowie omijają szerokim łukiem zajęcia sportowe lub przynoszą zwolnienie z ćwiczeń, których najczęstszą przyczyną jest przysłowiowy paluszek i główka. Złe podejście do oceniania to pierwszy powód mniejszej ilości uczniów na zajęciach. Osoby, które nigdy nie czuły się dobre w sporcie, z biegiem czasu po prostu zaczynają unikać WF-u, ponieważ może być dla nich wstydliwe to, że nie potrafią wykonać zadania tak, jak sprawniejsi fizycznie koledzy. Natomiast w przypadku, gdy górę bierze lenistwo, obowiązkowa ocena za frekwencję powinna zmotywować ucznia do tego, by jednak pojawił się na zajęciach. Choć przyczyna unikania lekcji może leżeć także po stronie rówieśników.
− Często byłam świadkiem tego, że te „lepsze” dziewczyny wyśmiewały się z tych, które radzą sobie trochę gorzej. Myślę, że w grach zespołowych i nie tylko osoby, które grają lepiej, powinny wspierać pozostałych. Wtedy każdy byłby zadowolony i chętniej przychodził na zajęcia – mówi absolwentka jednego z cieszyńskich gimnazjów.
Najczęściej uczniowie gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych jako powody niskiej frekwencji wymieniają częste powtarzanie się tych samych zajęć, lekcje na zewnątrz w czasie zimna i złej pogody, bieganie na ocenę czy krytyka ze strony kolegów i koleżanek. Nawet czasem proste ćwiczenia są uważane za trudne i przerastają uczniów po wyjściu ze szkoły podstawowej. A to właśnie okres wczesnoszkolny jest szalenie ważny w fizycznym rozwoju dziecka. W tym czasie łatwiej jest wykonać podstawowe ćwiczenia, jednak kiedy jest to zaniedbywane z roku na rok, wraz ze wzrostem dziecka, trudniej je wykonać. Konsekwencją może być nawet ogromny problem z prostym przewrotem w przód. Wydaje się nieprawdopodobne i zabawne, a niestety bardzo prawdziwe.
– W poprzedniej szkole nauczyciele prawie w ogóle nie uczestniczyli w lekcjach WF-u, wychodzili do swojego pokoju obok sali gimnastycznej i tam spędzali prawie całą lekcję, zerkając na nas od czasu do czasu. Teraz, kiedy chodzę do nowej szkoły, bardziej lubię WF. Nauczycielka cały czas nas dopinguje, wspiera i pomaga tym, którzy mają problem z ćwiczeniami – porównuje Kornelia Dziendziel – uczennica szkoły podstawowej.
Aktywny tryb życia powinniśmy mieć we krwi. Jeżeli kończy się on na zaniedbanych zajęciach sportowych w szkole, to później będzie nam trudno zmienić nastawienie do wysiłku fizycznego, zwłaszcza gdy przez większość czasu siedzimy przed biurkiem w pracy. Warto zastanowić się nad tym problemem. Pamiętajmy jednak, że wszystko zaczyna się już w podstawówce i to głównie ten czas decyduje o naszej aktywności fizycznej, a WF tak naprawdę nie jest straszny, bo przecież trening czyni mistrza. Wystarczy wykazać się zaangażowaniem – dotyczy to tak samo uczniów i nauczycieli.