Wiosenne wietrzenie głowy

0
101
- reklama -

Źle znoszę brak światła tej zimy. Jest wyjątkowo ponura. Reaguję na to psychofizycznie. Zauważam jednocześnie dłuższy dzień, budzącą się we mnie mobilizację. Jeszcze nie energię, ale taki stan przed. I wyczekuję wiosny. Bo wiosna jest dla mnie o wzrastaniu i nadziei. Pomaga czuć więcej.

Piszę ten felieton w szkole, którą właśnie zaczynam. Ważna dla mnie jest ta decyzja i zgoda na formę jej przebiegu. To nie są standardowe studia. Nie siedzimy w ławkach, nie dostajemy materiałów, ale listę lektur już tak. Nasza nauka odbywa się w procesie. Na doświadczeniu. Poprzez spotkanie ze sobą samym, swoimi emocjami, mechanizmami. Nowa grupa, więc ciekawy czas otwarcia, poznawania się i sprawdzania, jak ja tu jestem, jak współtworzę przestrzeń.
Przyglądam się, jak opowiadam swój świat. Z jakiego poziomu wychodzę. Wiedzy, zdobytych tytułów, zaliczonych kursów, przeczytanych książek, czy jednak tego co przeżyłam, jak na sobie sprawdziłam w praktyce pewne teorie, co ze mną zostało, a co zainspirowało do zmian, do poszukiwań, ale i decyzji. Bliżej mi jest do przeżywania świata. Do odwoływania się do doświadczenia. Do zgody na przeżycia. Nawet te trudne. Ale pisząc to, nieprzypadkowo, w tym miejscu (pod Krakowem), w tym czasie (przerwa pomiędzy sesjami), widzę i czuję, że to mam z głowy. A z ciała dużo lęku przed pokazaniem siebie, nie zawsze znającej odpowiedzi, często zalewanej falą emocji, a te trudne mam skąpane w łzach. Odbijam się od tego, co mam zablokowane, gdzie sama postawiłam mur. Na szczęście wiem też, bo mam to doświadczenie, że warto próbować i wychodzić ze swoim. Pozwolić sobie, w tej dokładnie kolejności, pokazać się w całości. Mam w sobie piękno doświadczenia zostania przyjętą, zobaczoną, co nie znaczy, że każdy ma do mnie tak samo blisko, że każdy na takim samym poziomie mnie rozumie. Ale ja zgodę na bycie daję sobie sama, i mam też zgodę, że ktoś może mieć inaczej. I się tym zaciekawiam, a nie odrzucam.
Łączy mi się to z wiosną. Coraz bardziej synchronizuję się z cyklicznością przyrody, poddaję energii pór roku. Wiosna jest dla mnie o wzrastaniu. O podążaniu z impulsem. O życiu. O doświadczaniu. O odpowiadaniu na sygnał z zewnątrz, że już czas, już można wyjść z ukrycia, wyjść do świata, stawać się na nowo. Wiosna jest też o czasie weryfikacji. Co zostało po zimie, co potrzebuję zrobić inaczej. Jakie mam teraz warunki do bycia. Jak sobie to bycie organizuję.
To do czego zapraszam, to do wyjścia z głowy. Otwarcia się na czucie. Na sprawdzenie, co mi dana sytuacja, człowiek czy miejsce, robi. Jak to przeżywam w ciele. Ciało naprawdę wie pierwsze. Moje pokazuje, że reaguje na dłuższy dzień, ale tęskni za słońcem. Już odpowiadam na potrzebę snu, na niewygodę, nie pozostaję w dysonansie, tylko komunikuję, co w danej sytuacji przeżywam, to zmienia charakter komunikacji. To też zgoda na nie wiem, na brak decyzji, na brak odpowiedzi. To zgoda na czekanie i stan pewnego zawieszenia. Dużo się wtedy wydarza. Do głosu dochodzą emocje, uczucia. Bywa trudno. Głowa nie oddaje pola bez walki. Wewnętrzny krytyk strzela jak z pocisku serią przekonań, próbuje uruchomić wyrzuty sumienia. Trudno jest to zignorować, nie warto tłumić, to też ważne źródło informacji o mnie. Ale warto to przetrwać. Spojrzeć szerzej. Poczuć. Sprawdzać nie tylko, co myślę, ale też co, gdzie, jak czuję.
Wychodząc z głowy, możemy doświadczyć pełni siebie. Otwierając się też na ten aspekt siebie, doświadcza się pełni siebie i świata. Z mojego doświadczenia także wynika, że ma się dla świata więcej łagodności, i mniej oczekiwań. I nadzieję. Czucie przywraca mi nadzieję, łączy z sednem człowieczeństwa, wycisza ego i otwiera na różne formy współistnienia.
 
fot. Hanna Sokólska
- reklama -