Nowy sezon dla cieszyńskiego teatru jest zupełnie inny niż poprzednie. Niesie wiele zmian i nowych wyzwań które z pewnością przyciągną uwagę mieszkańców. Petr Kracik jako nowy dyrektor przybył do Cieszyna z gotowym pomysłem na nasz teatr ale przede wszystkim ze świadomością, jak ważnym miejscem kultury jest on na mapie śląska cieszyńskiego.
Jest Pan znanym i bardzo cenionym czeskim reżyserem. Dlaczego zainteresował się Pan tak małym, prowincjonalnym teatrem?
Byłem dyrektorem przez 23 lata i w sumie nie chciałem pełnić dalej się tego zadania, ponieważ koniec dyrektorów w czeskich teatrach jest zawsze smutny. W sumie nigdy nie było moją ambicją dyrektorowanie, wolałem reżyserować. Angażując się w prace w teatrach okoliczności sprawiały, że albo zostawałem kierownikiem artystycznym albo dyrektorem. Jednak pomimo wielu kolejnych i dobrych propozycji chciałem odpocząć i zająć się reżyserią. W wielu teatrach kierunek artystyczny nie był również zgodny z moim rozumieniem teatru. Jest to więc pierwszy mój zamierzony wybór, choć nie przyszło to tak od razu. Kiedy dowiedziałem się o posadzie tutaj coś mnie zaintrygowało, chciałem zobaczyć teatr trzech scen. Przyjeżdżałem więc do Cieszyna przyglądając się miastu i mieszkańcom ale przede wszystkim chciałem zobaczyć aktorów na scenie. Chciałem poznać ich artystyczną drogę. Cztery dni przed zamknięciem konkursu zdecydowałem, że chcę zostać tutaj dyrektorem i złożyłem wymagane dokumenty. Wybrałem tą posade bo jest wyzwaniem, i mogę mieć realny wpływ na teatr. Jest w dodatku teatrem repertuarowym, co jest ważne i najbardziej interesujące jest to, że jako jedyny teatr chyba na świecie nawet, ma trzy sceny. Dla mnie to ważne bo sam urodziłem się przy granicy z Polską, swoją drogę teatralną zaczynałem w teatrze lalek, a stałą pracę wykonywałem na czeskich scenach. Spaja więc cieszyńskie divadlo wszystko to, co dla mnie ważne. Chętnie do Cieszyna się przeprowadzam i cieszę się pracą na prowincji. We wszystkich dużych teatrach już byłem teraz mogę spełnić się robiąc spektakle, na które wcześniej nie miałem czasu.
Jak Pan ocenia Scenę Polską? Będą zmiany?
Żadnych wyraźnych zmian w teatrze nie będę przeprowadzał, jednak należy image teatru poprawić zewnętrznie. Zrobić wszystko by był widoczny bardziej. Polska scena ma dobry poziom artystyczny i ma bardzo dobrego kierownika artystycznego. Jest to scena bardzo kompleksowa i praca aktorska bardzo mi się podoba, jest wyraźna dzięki zaangażowaniu i profesjonalizmie polskich aktorów. Czeska scena nie odstaje również od tego dobrego poziomu, jednak nie jest równie mocno zauważalna. Nie chcę tych scen dzielić i nawet nie wolno tego robić. W dodatku, że zauważalny jest tu problem asymilacji. Wyraźnie widać również, że spektakle skierowane są do starszej widowni. Brak tu młodego widza i to będę chciał zmienić. Nie będę na pewno zmieniał kadry aktorskiej. Zupełnie inny poziom wynagrodzenia polskich artystów niż funkcjonujący obecnie w Czechach nie byłby zachęcający. Dlatego zmian na Scenie Polskiej przeprowadzał nie będę, bo wiem jak ważną rolę tutaj pełni. Urodziłem się na polskiej granicy, dobrze czytam po polsku i język rozumiem. Z polskiej literatury często czerpałem inspirację.
Polska Scena jest niestety mało widoczna po drugiej stronie Olzy, co zawsze pozostaje moim wielkim niedosytem i trochę żalem. Dobry repertuar i poziom powinien widza przyciągnąć jednak w tym przypadku jest mało zauważalny. Czy będzie Pan to chciał zmienić?
Moje działania od początku chcę ukierunkować tak, by teatr był zauważony w Czeskim jak Polskim Cieszynie. Ta granica to nie tylko Olza ale i położenie teatru. Reklama naszego teatru ostygła, a w sumie prawie w ogóle jej nie ma. Powiedzieliśmy sobie ostatnio to otwarcie. Złoszczą mnie małe i nieczytelne plakaty, które w dodatku graficznie są źle opracowane. Tworzy je zewnętrzna firma i nie odzwierciedlają one nas i tego co na scenie można zobaczyć. Chciałbym by w Cieszynie powstały trzy punkty, w których promocja spektakli będzie zauważona i zauważalne będą twarze aktorów. Tak rozumiem wejście do podświadomości i wierzę, że po jakimś czasie o teatrze będą wiedzieli wszyscy.
Będziemy również pracować nad koncepcją cieszyńskiego repertuaru z większą troską o widza i pozyskiwaniem tego sprzężenia zwrotnego. Bo największą i najważniejszą reklamą jest to, co o teatrze się mówi. Chciałbym również mieć realny wpływ na zatrzymanie tej asymilacji, by polską kulturę znali nie tylko uczniowie polskich szkół. Byłoby pięknie gdyby na polskie przedstawienia chodziły dzieci czeskie i odwrotnie. Ten teatr ma wielką szansę, ale i rolę by łączyć a nie dzielić. Dlaczego obie kultury nie mogłyby siebie poznawać nawzajem? Mieszkamy obok siebie ale wciąż oddzielnie a to dobry czas by chociaż w murach tego teatru być razem. Dlatego nie chcę żadnych rowów między polską i czeską sceną. Niech każda scena zachowa swoją autentyczność ale niech programy się uzupełniają.
Ważnym zadaniem jest by do teatru przyciągnąć młodszą widownię. Jednak tu współpracy z polskimi szkołami nie ma. Uczniowie wyjeżdżają na wycieczki by zobaczyć spektakl nie doceniając, że mogliby zobaczyć go tuż za mostem. To smutne bo przez ograniczenia prawne, a może tylko warunki które trzeba spełnić, odcinamy młodzież od wartościowego repertuaru. Będzie chciał Pan to zmienić?
Nie udało mi się jeszcze spotkać z dyrektorem Teatru im. A. Mickiewicza, jak również burmistrzem miasta. Mam nadzieję, że uda się wypracować jakąś wspólną drogę pozwalając na przyciągnięcie młodych do teatru. Byłbym zadowolony gdyby udało nam się na deskach sąsiadującego teatru również wystawiać spektakle, co pewnie pozbawiłoby nas kłopotu z pozwoleniami dla szkół na wycieczki zagraniczne. Mogliby przy okazji poznać nas mieszkańcy Cieszyna. Z pewnością ważna jest współpraca z dyrektorami szkół. Oni najlepiej pomogą przygotować repertuar tak, by był uzupełnieniem szkolnym. Również uczelnia wyższa okazała się być przychylna i gotowa do współpracy. To dobry czas by znaleźć sposób jak zejść z góry i przejść na drugą stronę rzeki.
Mam również plan by zrealizować spektakle, które przyciągną uwagę a na pewno poruszą ważne tematy również tej społeczności.
Przygotowuję się również do tego by powstał tu „Klub młodego widza”. Jest to projekt, który realizowałem już wcześniej i postanowiłem przywieźć go ze sobą. Chodzi o młodych ludzi, którzy do teatru chcą chodzić ale nie w formie szkolnych wycieczek. Chcą sami decydować co chcą obejrzeć więc należy im to umożliwić. Jednoroczna opłata pozwoli im na spektakle przychodzić ale i jeździć do innych miast. To dobra inicjatywa i wiem, że przyciąga młodego widza i otwiera na ten rodzaj sztuki.
Problemem tego teatru, szczególnie dla widza jest to, że spektakle dość szybko schodzą z afisza, jest szansa by to zmienić?
Trudno mi się jeszcze odnieść do tego pytania. Muszę bliżej przyjrzeć się budżetowi teatru ale również sprawdzić zainteresowanie spektaklami. Każdy by chciałby tych spektakli było więcej. Jest to ważne szczególnie dla aktora, który sztukę musi szybko porzucić zanim jeszcze zdąży do roli się przyzwyczaić i do niej dojrzeć. Jeśli widz nie zmobilizuje się by przyjść w porę już nie ma szans na obejrzenie spektaklu. Wynika to jednak z miejscowych przyzwyczajeń do których nie mam pretensji ale moja artystyczna strona przeciwko temu protestuje. Powoli zaczynają się rozmowy z działem handlowym i szukanie sposobu by jednak można było te propozycje rozciągnąć na parę miesięcy. Z pewnością pozwoliłoby to by teatr był bardziej repertuarowy. Nie jestem naiwny by myśleć, że uda mi się w krótkim czasie podnieść frekwencję, ale zrobię wszystko by ten teatr żył w świadomości mieszkańców.