[…]a na ziemi pokój ludziom dobrej woli
Cienka biała tafla, powstała z połączenia pszennej mąki i wody, łacińskie oblatum – dar ofiarny, została przełamana, dzieląc wizerunek Świętej Rodziny. Okruchy spadły na stół, wpadając gdzieś między smażonego karpia a mandarynki. Wkrótce pokryje je czerwona barwa barszczu, nieostrożnie nalewanego na talerz. Dwie dłonie złączą się. Być może jedna jest wiotka, koścista, pokryta archipelagiem plam wątrobowych na pergaminowym oceanie doświadczenia. Druga, dla kontrastu: silna, nieco pulchna, z pierścieniem, trzyma w pewnym uścisku. Padają słowa: długie, czasem chropowate, niepewne, szczere, pełne troski. Jest w nich dużo ciepła. Wydaje się jednak niektórym, jakby to sam Merlin recytował inkantacje albo jakaś baba z Łysej Góry złorzeczyła.
W okresie Świąt, ale także przed nimi znalazłem trochę czasu, by przetestować nową platformę społecznościową, jaką jest Threads. W Europie pojawiła się z opóźnieniem, gdyż nie spełniała pewnych standardów, związanych głównie z gromadzeniem danych użytkowników. Przyznam, że nie mam jeszcze wyrobionej opinii na jej temat. Chociaż jestem pewien, że będzie umacniała kolektywne zachowania, dla niepoznaki nazwane trendami. Jednym z takich trendów jest płakanie nad losem ludzi spotykających się przy wspólnym stole.
Stół nie łączy. Drewniana konstrukcja nie oferuje ciepła i dań, ale chłód szafotu. Nigdy nie wiadomo, który z domowników zada pierwszy cios. Czy to będzie wąsaty wuj, czy może matka-emerytka, dawniej nauczyciela w wiejskiej szkole. Oni są niereformowalni. Oświecenie jeszcze do nich nie dotarło. Nie wiedzą, że takich pytań się nie zadaje: Kiedy się ustatkujesz? Kiedy dziecko? Kiedy zaczniesz się dobrze odżywiać? Kiedy się obronisz? Na kogo zagłosowałeś?
„[…]a na ziemi pokój ludziom dobrej woli” – rezonuje we mnie ten fragment Pisma w ostatnich dniach. Nie wydaje mi się, by pytania, jakiekolwiek by nie były, niosły ze sobą ładunek złośliwości. Raczej troskę. I owszem, mogą nam się nie podobać. Możemy nie chcieć odpowiadać. Ale odpowiedzmy sobie szczerze, czy bliscy doprawdy o niczym innym nie marzą, jak znaleźć sposób, by nas zaatakować podczas wigilii?
Kiedy święta przysparzają nam samych przykrości, które sprawiają, że nie możemy znieść obecności bliskich, pozostaje mi tylko podzielić się historiami osób, które miały gorzej. Znajoma pielęgniarka podzieliła się ze mną kiedyś obrazem ze szpitala. Na geriatrię, ale także na inne oddziały w okresie Bożego Narodzenia trafia wielu seniorów, dla których już nie ma miejsca przy rodzinnym stole. Tak jest każdego roku. Znajomy profesor dałby wiele, by znów zasiąść z bliskimi przy wigilijnym stole. Niestety, podobnie jak stary Marley z „Kevina samego w domu”, boi się odrzucenia. W tym roku pewna dziewczyna nie świętowała. W wigilijną noc nieznany sprawca podłożył ogień pod stodołę jej babci. Gasili pożar całą noc. 24 grudnia w Strefie Gazy zginęło 70 osób – cywili, a to nie jedyne ofiary ludobójstwa w ostatnim czasie. Na Ukrainie wciąż trwa wojna, a my nie umiemy się cieszyć tym, co mamy.
Paweł Czerkowski – felietonista, który od 2016 roku z pewną regularnością pochyla się nad tematyką związaną ze Śląskiem Cieszyńskim i jego wielowymiarowością. W przeszłości publikował m.in. w „Gwiazdce Cieszyńskiej” oraz „Dzienniku Zachodnim”. Od kilku lat prowadzi autorski blog Swoją Drogą (www.swojadrogacn.blogspot.com). Swoje teksty opublikował również w dwóch książkach: „Paw. Felietony 2016-2017” oraz „Balans. Felietony Cieszyńskie”. Aktualnie jest związany również z grupą poetycką Salonik Cieszyński. Mieszka w Cieszynie.