Cieszyński marsz ku wielkiej grze

0
1172
- reklama -

Całkiem niedawno TS  1909 Piast Cieszyn zapewnił sobie awans do A klasy. Awans przy ligowej stawce, którą stanowią w większości zespoły uznające strzelenie bramki za cud dorównujący zobaczeniu Putina z bimbrem, wydawał się być oczywistą oczywistością. Sensacji nie było, więc Cieszyn wraca na swój poziom. Chciałoby się napisać, że wraca do wielkiej gry, ale wtedy naraziłbym się na śmieszność. Z wielką grą to miasto miało do czynienia w 1960 r., kiedy lokalny Piast rywalizował w ówczesnej III lidze (odpowiedniku dzisiejszej II  ligi) m.in. z Szombierkami Bytom. Fakt ten na pewno daje dużo do myślenia, tym bardziej, jeśli weźmiemy pod uwagę, jakie wydarzenia rozpalały wówczas umysły obywateli PRL. W 1960 r. w Polsce miała miejsce premiera filmu „Krzyżacy”, zakładano zespół Czerwono-Czarni, a  na obrzeżach Liverpoolu rodziła się wizja muzycznego boysbandu The Beatles, prezydentem Stanów Zjednoczonych został wybrany John Fitzgerald Kennedy, a I sekretarzem KC PZPR był Władysław Gomułka. Następne lata nie obeszły się z tutejszym klubem łaskawie i  dziś nawet IV liga wydaje się marzeniem ściętej głowy. 

Jeszcze w poprzednim sezonie działacze Piasta głośno mówili o  „okręgówce”, ale przez ogromny chaos organizacyjno-finansowy nie osiągnięto tegoż celu. Gwoli prawdy nastąpiło rozejście Piasta z A klasą, ale zamiast awansu nastąpił… spadek. Pożegnanie było niezwykle huczne, jako że w jednej z ostatnich kolejek sezonu zostało okraszone porażką 0:6 z LKS Błyskawicą Drogomyśl, która swoją drogą wtedy awansowała do ligi okręgowej. Po tym upokorzeniu nastąpiło kolejne, a więc strata dotacji będąca efektem nieprawidłowego wydatkowania pieniędzy dotychczas otrzymanych od miasta. Gnić w TS Piaście Cieszyn nikt nie miał zamiaru i postanowiono założyć nowy klub w postaci TS 1909 Piast Cieszyn. Jako nowe stowarzyszenie Piast musiał jednak rozpocząć rozgrywki szczebel niżej. Skład personalny w porównaniu do „starego” Piasta znacząco nie uległ zmianie, więc drzwi do A  klasy stały otworem. Na B klasę taki skład wystarczył, ale w  A  klasie może być już trochę trudniej. Oczywiście przy zdrowych zmysłach każdy stwierdzi, iż taki klub nie będzie walczyć o spadek (jakby to powiedział Franciszek Smuda), ale mimo wszystko uważam, że to jeszcze nie czas na „okręgówkę”. Obecnie odnoszę wrażenie, jakby potencjał Cieszyna nie zostawał w  pełni wykorzystany. Do tego, by stało się inaczej, potrzeba cierpliwości. Innego wyjścia nie ma, bowiem teraz Cieszyn jest pod względem piłkarskim w takim położeniu, które pokazuje, że gorzej już być nie może. Jeśli kibice Ruchu Chorzów nazywają Szczecin zachodniopomorską prowincją, to Cieszyn musieliby nazwać śląskim zadupiem. Taka prawda. 

Nadzieję na lepsze czasy dla cieszyńskiego futbolu daje mi młodzież, która aż garnie się do „charatania w gałę”. Bardzo ważna była możliwość pozostawienia drużyny juniorów starszych Piasta w II lidze wojewódzkiej, a więc na tym poziomie, jakiego doświadczał do tej pory. Niemniej istotna wydaje się także konkurencja powstała dla Piasta w zeszłym roku w dziedzinie szkolenia młodzieży, w postaci Cieszyńskiego Klubu Sportowego założonego przez Ireneusza Jelenia i jego kompanów. Jeśli ktoś miał się wziąć za szkolenie młodzieży, to właśnie on. Pamiętam jak kiedyś miałem przyjemność oglądać jego występy w Lidze Mistrzów czy reprezentacji Polski. Zawsze mnie napawała duma, iż to nasz „synek” ze Śląska Cieszyńskiego rozsławiający ten wspaniały region. Stanowił przykład dla tych młodych, którzy marzyli o zrobieniu wielkiej kariery i chcieli coś w życiu osiągnąć. Dzięki swym obecnym działaniom inspiracją  jest dla nich w dalszym ciągu. Można się cieszyć z tego, że w mieście początkujący zawodnicy wspomagani przez rodziców mają wybór i  mogą postanowić dla kogo chcą grać. Więcej klubów to także więcej piłkarzy mających odpowiednie warunki do rozwoju. Młodzież to nasza przyszłość, dlatego warto doceniać jej siłę. TS 1909 Piast Cieszyn mimo spokojnego awansu do A klasy w niektórych meczach sprawiał wrażenie zespołu męczącego się z przeciwnikami teoretycznie słabszymi. Dlatego zachęcam gorąco do jeszcze odważniejszego stawiania na młodzież w ekipie seniorów. To nie jest Ekstraklasa, gdzie każdy klub boi się eksponować juniorów, ponieważ nie chce ryzykować gorszym wynikiem sportowym i mniejszymi zyskami. W przypadku Cieszyna większa degradacja już nie nastąpi pod warunkiem, że „nowy” Piast nie popełni błędów „starego”. Ciśnienie na wynik w  tym mieście jest spore i ja jestem w stanie to zrozumieć, bo Cieszyn zasługuje na więcej. Kibice wiejskich drużyn śmieją się: „Cieszyn, taaakie miasto, a  „okręgówki” nawet nie ma”. Ubolewam widząc na wspomnianym szczeblu Spójnię Zebrzydowice, która robi wszystko by spaść do A  klasy przez wysokie koszty. Dochodzi do takich sytuacji, gdy wizytówkę skoczowskiego podokręgu stanowią Spójnia Zebrzydowice czy LKS Pruchna. Kiedyś wyższość Piasta Cieszyn nad takimi klubikami nie ulegałaby wątpliwości, lecz obecnie sytuacja prezentuje się zgoła inaczej. Cieszyn cierpi i jeszcze trochę pocierpi. 

Jeżeli jednak młodzież odpali, wtedy nastąpi swoiste katharsis i kto wie, gdzie zawędruje Piast. Może nie do II ligi, ale iść trzeba małymi kroczkami do przodu. Jednym z nich jest awans do A klasy. Od czegoś należy w końcu zacząć. Choć obecny futbolowy krajobraz stolicy Cesarstwa Austriackiego z okresu napoleońskiego wydaje się przerażający niczym apartament Belzebuba, radzę być optymistą, bo pesymiści nigdy nie uczynią świata lepszym. 

- reklama -