Kultura fizyczna, nawyki sportowe, aktywność ruchowa – jakże ważne aspekty w funkcjonowaniu zdrowego społeczeństwa, którym przecież chcemy być. Kreowanie rozwoju kultury fizycznej w mieście to jedno z zadań spoczywających na organach władzy samorządowej i od włodarzy miasta oczekujemy tworzenia warunków jej sprzyjających. Jak w każdej dziedzinie życia, tak i w sporcie, powodzenie gwarantuje konsekwentnie realizowany plan oparty na dobrym pomyśle.
Ten zawarty w Programie Rozwoju Sportu w Cieszynie na lata 2013-2020, choć niezły merytorycznie, ale poprawy nie przyniósł, bo po prostu nie był realizowany. A, że przestał obowiązywać, musiał powstać nowy. Dzięki wspólnej pracy zarówno Burmistrza, jak i specjalnie powołanej w tym celu Doraźnej Komisji Rady Miejskiej Cieszyna ds. sportu powstał „Program Wspierania Rozwoju Sportu i Rekreacji Miasta Cieszyna na lata 2021-2025”. Pozytywnie zaopiniowany przez Radę Sportu i poddany konsultacjom społecznym został przyjęty i uchwalony przez Radę Miasta. Jednak nie jednomyślnie. I tu należy zwrócić uwagę na rzadko spotykany godny uznania samokrytycyzm, ponieważ przeciw głosowało między innymi trzech członków doraźnej komisji, w tym jej przewodniczący.
„… Chcemy równo traktować wszystkie dyscypliny i wspierać pasjonatów nawet najbardziej niszowych czy nieznanych form rekreacji, aby nie przegapić jakiegoś wyjątkowego talentu…” – podsumowała program w Wiadomościach Ratuszowych Pani Burmistrz. Jednak chcieć, to nie zawsze znaczy móc, a tym bardziej, że pojawił się niespodziewany problem. W trybie rozstrzygnięcia nadzorczego – Wojewoda unieważnił program.
Niezależnie od powodów, którymi kierował się Wojewoda, czy ten program obowiązuje, czy nie, to na rozwój sportu w Cieszynie pozytywnie nie wpłynie. Niedorzeczne pomysły w nim zawarte, same ogólniki i brak jakichkolwiek sensownych rozwiązań mogą tylko posłużyć do legalizacji działań włodarzy miasta, które i tak bez obowiązywania programu podejmują. A co obowiązuje? Zamiast programu rozwoju sportu mamy zaproponowaną przez Burmistrza „dżentelmeńską umowę” – cokolwiek to w tym przypadku znaczy.
Świadomie, czy nie, program rozwoju sportu nasza władza realizuje. A jest on zawarty w telenoweli pt. „Wykonanie modernizacji stadionu miejskiego przy al. Łyska w Cieszynie”. To bardzo podobny i przewidywalny w skutkach program do pomysłu budowy hali widowiskowo-sportowej im. Cieszyńskich Olimpijczyków, dzięki realizacji którego możemy cieszyć się między innymi zawodami w curlingu i w badmintonie, turniejami planszówek i Mistrzostwami Świata w jeździe figurowej na rolkach, gdzie staramy się nie przegapiać tych wyjątkowych talentów, o których wspominała Pani Burmistrz. Dzięki modernizacji stadionu, następnych wybitnych będziemy szukali w skoku o tyczce, rzucie młotem i biegach na 3 tysiące metrów z przeszkodami. Należy zaznaczyć, że to nie do końca nasz pomysł. To kilka lat temu propozycja wsparcia modernizacji przez Ministerstwo Sportu 2 milionami złotych zachęciła Radę Miasta do pójścia w prawdziwą lekkoatletykę.
I nie chodzi tu o jakieś biegi i skoki uczniów naszych szkół, ale takie prawdziwe zawody, z wieżą sędziowską i kategorią stadionu V b. Transparentność realizacji tego przedsięwzięcia, a raczej jej brak, budzi jednak obawy. Jeszcze niespełna dwa lata temu Burmistrz Major określał koszty utrzymania stadionu po modernizacji na nie większe niż przed jego modernizacją. Aktualnie mówi już o 250 tysiącach złotych rocznie, jednak, jak to bywa w przypadku tej modernizacji, bez oparcia w jakichkolwiek opracowaniach. Można się więc spodziewać, że rzeczywiste koszty utrzymania będą jeszcze wyższe, a wszystko to po to, żeby raz, czy dwa razy w roku zorganizować zawody lekkoatletyczne, no i dodatkowo jeszcze znaleźć niemałe pieniądze na ich organizację i nagrody. I my, tak jak w przypadku hali udowodnimy, że stadion lekkoatletyczny jest potrzebny i wspaniale funkcjonuje. Pozostaje tylko nadzieja, że zamiast głosu naszych mieszkańców, którzy pewno chętnie będą się wypowiadali, ale niestety już po szkodzie, przemówi ekonomia i oferty na wykonanie modernizacji znacznie przekroczą zaplanowany budżet inwestycji. Może wtedy zrezygnujemy z tej niedźwiedziej przysługi Ministerstwa i zrobimy stadion na naszą miarę i potrzeby naszych mieszkańców. Będzie trawiaste boisko do piłki nożnej, bieżnia i skocznie w dal i wzwyż dla naszej młodzieży szkolnej, boiska do koszykówki i siatkówki plażowej dla prężnie działających obu środowisk. Będzie tanio w utrzymaniu i dla nas mieszkańców.
Wszystko wskazuje na to, że udział środków gmin w realizacji zadań związanych z kulturą fizyczną będzie z roku na rok niższy. Jednocześnie coraz trudniej będzie szukać wsparcia finansowego u lokalnych przedsiębiorców, którzy nie będą chcieli wyręczać miasta w jego zadaniach i dodatkowo z własnych środków utrzymywać miejskie obiekty. A my zamiast sprawnie funkcjonującego sportu mamy rządzących bez pomysłu na jego rozwój, w marnym stanie i źle zarządzane obiekty sportowe, środki finansowe przeznaczone na sport w rękach dwóch osób, które dysponują nimi bez pomysłu i nikt nie monitoruje celowości ich wydawania. Na dodatek dochodzi ta, nie do opanowania skłonność rządzących do igrzysk, fleszy i wywiadów, co z kulturą fizyczną mieszkańców nie ma nic wspólnego.
Poczucie własnej wartości włodarzy naszego miasta powoduje u nich przekonanie, że jak siądą i pomyślą, to w każdej dziedzinie życia coś dobrego wymyślą. Dzisiaj naprawią kulturę, jutro oświatę, a innym razem sport. Jak widać, to się nie sprawdza. To tak nie działa. Od lat nasz Cieszyn cierpi z powodu marnych rządów, a sport w nim ma wyjątkowego pecha. Zajmują się nim i o nim decydują ludzie przypadkowi, odporni na argumenty, a co najgorsze, dla których dobro miasta nie jest nadrzędnym celem działania. Jednocześnie mamy wielu fachowców i wspaniałych działaczy, którzy po latach bezskutecznej walki z tym systemem po prostu odpuszczają.
Prowadzenie wielosekcyjnego klubu daje mi możliwość poznania wszystkich aspektów organizacji sportu w mieście. Świadomy braku wpływu na działania obecnej władzy mogę tylko zasygnalizować zagrożenia, które nam szykuje na lata następne. Po wyborach przyjdą następni fachowcy, a upadający sport cieszyński dodatkowo zostanie niewolnikiem własnego stadionu. Tego może już nie wytrzymać.