Dojrzałym facetem być…

0
1757
- reklama -

Mam lekko ponad czterdzieści lat, no dobra czterdzieści pięć, a dokładniej to skończone, bo wkrótce znów dojdzie kolejny rok. Z pewnością jest to już czas, kiedy stojąc przed lustrem, biegnąc ulubioną trasą czy czekając w łóżku na nadchodzący sen, aby zadać sobie pytanie, ile w mojej dorosłości jest już dojrzałości? Mam za sobą sporo różnorakich doświadczeń, ale ile we mnie cech dojrzałego już mężczyzny?

Dojrzałość według mnie ma niewiele wspólnego z tym jak obeszło się z nami życie, co przeżyliśmy, czego doświadczyliśmy, czy nas poturbowało, czy obchodziło się z nami nader wychuchanie i delikatnie, bo to wszystko, to tylko doświadczenie.
Dojrzałość, to taka myślę nasza wewnętrzna podróż w swoje głębiny, w nas samych, w nasze wnętrza, w nasze myśli, w nasze decyzje. To czas, kiedy w pełni akceptujemy to, kim jesteśmy, ponieważ w drodze do tej świadomej dojrzałości doszliśmy do miejsca, w którym nie mamy już problemu z własną akceptacją, cieszymy się ze swoich zalet, ale także świadomie akceptujemy swe wady i przywary. Pracujemy nad nimi oczywiście, ale nie wywieramy już zbytniej presji na samych siebie. Nie zapominamy o swoim stałym rozwoju, ponieważ jako osoby dojrzałe zdajemy sobie sprawę z własnych braków i nie mamy problemu z akceptacją konieczności uczenia się przez całe życie. Jednak teraz, mamy już ten komfort, że możemy sięgać po naukę taką, jaką chcemy, a nie jaką podsuwało nam otoczenie, że możemy rozwijać kompetencje w jedynie interesujących nas obszarach.
Uważam, że facet w podobnym do mojego wieku, w okresie dojrzałości znać już również powinien tę cienką granicę pomiędzy pewnością siebie, a arogancją, bo arogancja to pewien rodzaj zuchwałego lekceważenia innych, a pewność siebie zaś, to odwaga, otwartość, to stan naszego umysłu, który kształtowany jest przez poczucie naszej tożsamości, wiary w siebie i samoakceptacji. Dzięki tej pewności siebie dojrzały facet potrafi być uważnym słuchaczem, co predysponuje go do bycia dobrym i wiernym przyjacielem. Jeśli jesteśmy otwarci, życzliwi i ludzie nam ufają, to wtedy zauważymy, że jesteśmy dla nich również źródłem wiedzy, porad, lgną do nas, lubią spędzać z nami czas…

Dojrzały mężczyzna zna już również różnicę pomiędzy wiedzą, a mądrością – wiedzę czerpał z książek, mądrość zaś ze szczebelków życiowej drabiny, po której się wspinał, często z trudem, często boleśnie doświadczając, często świadomie odrzucając po drodze toksycznych ludzi i pseudo przyjaciół, aby dojść na ten najwyższy stopień, z którego widać dalej, widać więcej, widać szerzej, jaśniej i piękniej…
Z tego właśnie miejsca, na tym najwyższym szczeblu drabiny widzi, że jego szczęście nie zależy już od rzeczy nabytych, które posiada, że te wszystkie przez lata zbierane zegarki nie są już mu potrzebne, ani dla niego istotne, że liczy się jeden lub dwa, z którymi wiążą go wspomnienia, że nie chodzi w tych wszystkich bransoletkach, które posiada, tylko w jednej podarowanej przez bliską mu osobę.
Bo w końcu poznał już różnicę pomiędzy chciejstwem, a prawdziwymi potrzebami.
Dojrzałym być, to już niekoniecznie udział w szalonych nocnych imprezkach, pełnych ekstazy, kolorowych drinków, neonów, bąbelków, brzmiącej do rana głośniej muzyki, brokatu na ciele kobiet czy sztucznego dymu.
Facet taki po czterdziestce zna siebie, potrafi być szczery wobec siebie, zna swoje uczucia, pragnienia, żądze, potrafi być asertywnym, by rano nie czuć się dupkiem.
I chodź dojrzałości nigdy nie można pomylić ze starością, to jednak woli on już z kimś usiąść przy kawie, wodzie czy soku z pomarańczy, i oddać się wartościowej rozmowie, gadać o chmurach i o mądrych książkach, konwersować o zaufaniu i marzeniach, woli popatrzeć komuś bliskiemu szczerze w oczy, aby zobaczyć w nich cały swój świat.

I ważne jest również to, aby jako dojrzały facet, wyzbył się już chęci zmieniania drugiej osoby, aby porzucił już te zapędy, których kiedyś było w nim pełno. Akceptuje drugą osobę w pełni, a skupia się na swoim rozwoju, na sobie. Tej drugiej osobie niechaj dmucha
w skrzydła, bo nawet jeśli ma ona głowę lekko w chmurach, to niech ją utwierdza w przekonaniu, że tak dalej powinna postępować, bo wszak jest ona w zgodzie
z sobą, taką chce pozostać, niezależnie od opinii innych.
Dojrzały facet nauczył się odpuszczać, najtrudniejsze relacje w drodze swojego rozwoju już przepracował, nie nosi urazy, bo jest świadomy tego, że nie ma wpływu na deszcz za oknem, humor kolegi czy wojnę w Afganistanie. Że nie ma panowania nad upływającym czasem, że nie jest wszechstronny i samowystarczalny, że pierwsze siwe włosy są kolejnym etapem jego życiowej drogi.
Dojrzały facet jasno artykułuje swojemu otoczeniu, swoim najbliższym, co myśli, co czuje, czego chce, a czego się obawia, bo chce, aby inni nie musieli się tego domyślać, staje się dla otoczenia trwałym, solidnym i pewnym filarem, gwarantem niezależności.
Unika hipokryzji, stroni od osób, które mogą ciągnąć go w dół, a rozgląda się za tymi, z którymi mógłby wyjść na Giewont, bo ciągle tę wspinaczkę odkładał, aż w końcu poczuł, że to jest ten czas, ta chwila, aby wyruszyć w drogę, bo wie, że ze szczytu Giewontu, jak
z tego ostatniego szczebla tej drabiny zobaczy wspaniałą perspektywę, ten zapierających dech w piersiach widok, poczuje wiatr wolności. Świeże powietrze przypomni mu najcudowniejsze chwile w jego życiu, ale co najważniejsze, za szczytu zobaczy, jaką drogę przebył, by tutaj stanąć.
I chodź od licznych życiowych doświadczeń ręce ma poodzierane, to niczym ten ból przy tej optyce, która tam w dole przed nim…
I nawet, jak z tej górskiej wycieczki na Facebook’u zamieści zdjęcie, to nie po to, by patrzeć na ilość lajków pod postem, bo wie, że swojego sukcesu nie opiera już na opinii innych, nie dba o to, co inni ludzie o nim mówią i myślą, bo on doskonale wie, jak ciężko zapracował na miejsce, w którym jest obecnie, no dobra, popatrzy może tylko czy zalajkowała ta jedyna, na której mu tak bardzo w życiu zależy, której obraz w sercu nosi, o której myśli, gdy mu źle, gdy sił, energii i motywacji brakuje…
Od nas samych zależy, czy wiecznie będziemy wędrowali nawet najpiękniejszymi, wielobarwnymi, ale jednak wciąż tylko dolinami, uskarżając się na swój los. Czy będziemy tkwili w przeszłości, trwali w byle jakich związkach, czy założymy wygodnie, górskie buty, by pewnie stąpać krętymi ścieżkami, kurtkę przeciwdeszczową, bo niejeden deszcz pewno napotkamy, latarkę-czołówkę założymy na głowę – bowiem przy tej wędrówce w głąb siebie zastanie nas zapewne niejeden zmierzch, i niejedna noc, ale kiedy osiągniemy cel, przekroczymy metę, którą sami sobie wyznaczyliśmy, staniemy tam, gdzie nie wszyscy dochodzą, zobaczymy to, co nie wszystkim dane, poczujemy to, co czują nieliczni. Wówczas uśmiechniemy się do siebie, od tego uśmiechu podniosą się nam policzki, zaciągniemy się tym świeżym, ostrym powietrzem, a w oczach naszych widać będzie szczęście, spełnienie, ciszę, spokój, radość i miłość i na głos wykrzyczmy: Bez pierdolki, warto było!!!

- reklama -

Marcin Pagieła – od ponad 20 lat mocno związany ze światem biznesu, jednak coraz bardziej zorientowany na zmiany, jakie mogą zachodzić we wnętrzu człowieka,
a zwłaszcza u dojrzałego mężczyzny.