”Dziupla” – rozmowa pisana

0
833
fot. Beata Tyrna
- reklama -

Pyta: Stachu z „Tramwaju Cieszyńskiego”.
Odpowiada: Michał Przywara, boss klubu Dziupla, który studiował literaturę polską na Uniwersytecie Masaryka, mieszkający w Bystrzycy, pracujący na Uniwersytecie w Ostrawie.

Rozmawiam, bo nie odbyło się w gościnnej „Dziupli” planowane przez 8 Festiwal Poezji Słowiańskiej Czechowice Dziedzice, „Śniadanie Poetyckie”. A był to ważny dla naszego środowiska punkt programu. Poza tym, któż nie lubi wspólnych śniadań? Rozmyślam więc nad rekompensatą po straconej okazji, do spotkań istotnych, budujących, poetyckich. Dlatego pytam, dlatego rozmawiam.
Dla Polaków słowo „dziupla” ma deprymujący wydźwięk. Jest słabością żywego drzewa, albo paserskim miejscem dla samochodów.
Facebook znajduje jednak ponad 2000 osób, które lubią „Dziuplę” w Czeskim Cieszynie. Bo to „miejsce kultury, dobrej muzyki, bez lansu i sztywniackiej atmosfery”.
Dziupla jest klubem z długą tradycją. Autorem nazwy klubu był podobno cieszyński poeta Henryk Jasiczek. Klub działa, z przerwami od lat 60. Najpierw jako klub Nauczycieli Polskich w RC, a później jako klub polskiej młodzieży z Zaolzia. Na przestrzeni lat był miejscem wielu ciekawych imprez, koncertów, recitali, spotkań autorskich. W Dziupli grała chociażby Nocna Zmiana Bluesa, Pogodno, Czesław Mozil, z czeskiej sceny np. Paweł Pilch (czesko-amerykański jazzman), Dan Bárta. W drugiej połowie lat 90. klub wynajął prywatny przedsiębiorca i z klubu stała się knajpa,
a raczej mordownia. W 2008 r. został zagospodarowany przez Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej w RC (SMP)
i przywrócono mu dawny klubowy charakter, i tak staramy się do dziś. Chociaż w tym roku warunki dla działania są fatalne. Ale Dziupla przeżyje i pojedziemy dalej.

Czy ja, mieszkaniec drugiego brzegu Olzy mogę Was jeszcze kiedyś odwiedzić? Pytam dlatego, bo śniadanie poetyckie w Klubie „Dziupla”, jakie było w programie 8 Festiwalu Poezji Słowiańskiej nie doszło do skutku.

Odwiedzić nas możesz zawsze od środy do soboty. No, teraz raczej nie, bo jest kwarantanna, ale w normalnych warunkach mamy otwarte od godziny 15:00. Każdy pierwszy piątek miesiąca jest u nas jazz jam session
z udziałem regionalnych polskich i czeskich jazzmanów. Staramy się także, żeby przynajmniej 2 razy miesięcznie, poza jam session, było jakieś wydarzenie. Regularnie, co czwartek, spotykają się u nas miłośnicy planszówek. Tak więc możesz pograć, wypić piwko z regionalnego browaru w Olbrachcicach (Albrechtický pivovar), którego właścicielem jest Polak z Zaolzia, Łukasz Niemiec.

- reklama -

Jak wynika z programu Festiwalu, gospodarzami Poetyckiego Śniadania miało być Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej w Republice Czeskiej. Czy jest to grupa, że tak się wyrażę, międzypokoleniowa? Na pewno odgrywają ważną rolę w założeniach programowych Polskiego Związku Kulturalno – Oświatowego?

SMP jest niezależną organizacją, założoną w tym samym czasie co PZKO, niestety w latach 50. została przez władze komunistyczne zlikwidowana. Po Aksamitnej Rewolucji reaktywowana, z przerwami działa do dziś. Tyle historia, natomiast dziś jest to organizacja realizująca szereg działań dla dzieci i młodzieży, mających na celu szerzenie polskiej kultury i języka. Poza tym prowadzimy Dziuplę oraz Coworking, mieszczący się nad klubem. Czy jest międzypokoleniowa? Teraz już tak 🙂 . W stowarzyszeniu działa głównie młodzież licealna i studenci, jest kilku „dinozaurów” (po trzydziestce) włącznie ze mną, którzy zajmują się głównie robotą papierkową.

Bardzo mi się podoba stwierdzenie, nie wiem na ile poprawne politycznie, że moja, przepraszam, nasza ojczyzna, jest po obu stronach granicznej rzeki. Co ludzie z Dziupli o tak pojmowanej Małej Ojczyźnie sądzą?

Kurcze, trudne pytanie, bo nie widzę co bywalcy klubu mają w głowach, ale wychodząc z założenia, że sporo klientów to Polacy z czeskiej strony ŚC (albo Zaolzia, jak kto woli), to sporo z nich uważa za swoją ojczyznę właśnie Zaolzie, i już trudniej myślą o Śląsku Cieszyńskim jako całości. Wynika to bowiem z tego, że kiedyś była tutaj szczelna granica, która stała się także granicą mentalną, a środowisko po obu stronach mocno się zmieniło. Zaolziak najswobodniej wypowiada się
w gwarze (po naszymu) i w gwarowym środowisku czuje się najbardziej swojsko. Na Zaolziu gwara pełni funkcję języka ojczystego, posługują się nią starzy i młodzi (oczywiście jej poziom jest bardzo zróżnicowany) jednak po polskiej stronie ŚC słychać ją rzadko, no może bardziej jeszcze w regionach górskich, ale w Cieszynie, to raczej rarytas, dlatego wielu Zaolziaków już nie czuje wspólnoty ŚC, ale dzieli region na Zaolzie i Polskę.
A czy rodacy z drugiej strony Olzy czują się bardziej cieszyniokami niż Polakami? Wątpię.

Rozumiem, że łączy nas ta sama definicja kultury, że kulturowo się uzupełniamy, że na Pograniczu nie da się inaczej, czy tak?

Myślę, że lepiej jest współpracować, niż wzajemnie się omijać.

Kilkanaście lat temu w ramach integracji Europy, zetknąłem się tu, w naszych Cieszynach, z Petrem Kantorem, inicjatorem międzynarodowych spotkań. Jest zapis tych działań w unikatowym piśmie „Sztuck”. W tym czasie z Polskiej strony Grzegorz Majchrowski dokonał artystycznej demonstracji pod nazwą „Zszywanie Olzy”. Czy i dziś, tu na granicy, poza festiwalem filmowym, teatralnym, czy Dekadą Muzyki dochodzi jeszcze do spektakularnych wydarzeń, coś w stylu „zszywania Olzy”?

Nie słyszałem o jakiś spektakularnych wydarzeniach
i nie wiem czy są potrzebne. Myślę, że w Cieszynie dzieje się sporo fajnych wydarzeń, przynajmniej z „czeskiego” punktu widzenia. Dla mnie czeska strona miasta jest ciągle młodszym bratem, miastu bardzo brakuje środowiska uniwersyteckiego, dlatego polska część jest jego naturalnym uzupełnieniem.

Czy uciekając od szarzyzny dnia, jest przed nami szansa na to Śniadanie Poetów? Nie „online”, ale rzeczywiste konfrontacje poetyckie?

Mam nadzieję, że w przyszłym roku się spotkamy.

No to do zobaczenia w Dziupli. Będę chciał być
w ramach rekonesansu zaraz po kwarantannie, czyli po cieszyńsku w ramach „wyblyszczek”.