Majówka tuż, tuż… – czyli wyprawa dookoła Beskidu Śląskiego…

0
950
fot. Szymon Krupka
- reklama -

Górskie wyprawy z Ozzim

Tegoroczna zima wyjątkowo dała nam się we znaki. Nie była szczególnie mroźna i śnieżna, ale bardzo mroczna i długa. Całe szczęście jest już daleko i szybko nie powróci. Dni stają się coraz dłuższe, a wiosna na dobre zagościła na Śląsku Cieszyńskim.
W związku ze zbliżającą się majówką (w tym roku 1 – 3 maja przypada wyjątkowo atrakcyjnie w poniedziałek i środę!) jestem przekonany, że materiał ten zainteresuje osoby, które z plecakiem w butach trekingowych są zwolennikami górskich wędrówek, oczywiście z ukochanym psem ;-). Chciałbym zatem zaproponować spędzenie, aktywnego, majowego wypoczynku na wędrówce dookoła Beskidu Śląskiego. To piękne miejsce, gdzie mieszkają niezwykli ludzie, którzy na każdym kroku podkreślają swoje pochodzenie oraz są bardzo otwarci i serdeczni. To kraina stworzona dla tych, którzy uwielbiają „swojskie jadło”, a tamtejsze legendarne piwo „Brackie” z browaru w Cieszynie, znane jest ze swojego smaku, nie tylko w Polsce.

Każdy długi weekend, zaczynamy od planowania i pakowania. Musimy pamiętać o tym, że kilogramy, które spakujemy do plecaków na wędrówkę, będziemy nieśli na własnych placach przez kilka dni. Ważne jest zatem właściwie i racjonalne dobranie ekwipunku. Na 5 dni wyprawy w góry pakujemy zatem (np. od 29.04.2017 do 3.05.2017):

5 kompletów bielizny, 5 par skarpet, polar, pałatkę przeciwdeszczową lub kurtkę, 2 koszulki z krótkim rękawem na wyjście w góry, koszulka do spania i bokserki (lekka pidżama), 1 para krótkich spodni i długich, czapeczka bądź chusta, mały ręcznik oraz podręczna kosmetyczka. 

- reklama -

Pogoda w górach zmienia się wyjątkowo dynamicznie, dlatego musimy być w każdej chwili przegotowani do zmiany odzieży. Warto zaopatrzyć się również w latarkę, mały i lekki śpiwór, karimatę, aparat fotograficzny, telefon z ładowarką, taśmę klejącą, leki przeciwbólowe i na problemy żołądkowe, mleczko do opalania, bandaż oraz maści na bóle mięśniowe. Koniecznie w naszym plecaku musi się znaleźć mapa Beskidu Śląskiego, którą możemy kupić na miejscu, bądź przez Internet. Do ekwipunku, polecam także cukierki np. miętówki i czekoladę:-). Obowiązkowo musimy zabrać, ze sobą wodę (nam wyszło na 1 dzień – 1,5 – 2,5 l. na osobę w czasie marszu). Do górskich eskapad niezbędne są również dobre buty za kostkę z grubą podeszwą. Wszystkim polecam także kije trekingowe, które znacznie ułatwiają wędrówkę po górach. 

Przyjazd do Ustronia, gdzie rozpoczniemy naszą wyprawę, tratujemy jako dzień „Zero”. Zmotoryzowanym polecam serdecznie malownicze miejscowości – Cieszyn, Brenną, Wisłę, Koniaków. Na miejscu znajdziemy również szeroką ofertę tanich parkingów strzeżonych, gdzie można bezpiecznie zostawić samochód na kilka dni.

Przejdźmy zatem do szczegółowego opisu pieszej wyprawy dookoła Beskidu Śląskiego, którą miałem przyjemność odbyć w towarzystwie rodziny i przyjaciół.

Dzień I

Po zaopatrzeniu się w podstawowe artykuły spożywcze (chleb, wodę, czekoladę, itd.), szlakiem żółtym z centrum Ustronia kierujemy się na szczyt Czantorii Małej – 866 m.n.p.m. Dwugodzinne podejście jest wymagające, ale widoki rekompensują trudy wędrówki. Po odpoczynku na szczycie kierujemy się czarnym szlakiem na Wielką Czantorię 995 m.n.p.m. Po drodze podziwiamy piękną panoramę północnej części Beskidu Śląskiego. W godzinę czarnym szlakiem docieramy do szczytu, gdzie po czeskiej stronie wznosi się czterokondygnacyjna wieża widokowa. Za drobną opłatą możemy podziwiać wspaniały, zapierający dech w piersiach widok. Gdy nasycimy się już krajobrazami, kierujemy się czerwonym szlakiem (Głównym Szlakiem Beskidzkim) w kierunku szczytu Wielki Stożek – 979 m.n.p.m. Zejście z Wielkiej Czantorii jest dość wymagające i kamieniste (po drodze mijamy bacówkę Światowid), zachowując ostrożność docieramy do Przełęczy Beskidek – 684 m.n.p.m. Trzymając się czerwonego szlaku przechodzimy przez szczyt Soszów Mały – 764 m.n.p.m i po kolejnych 45 minutach robimy przystanek przy zabytkowym schronisku PTTK pod Soszowem Wielkim. Po zebraniu sił wchodzimy na szczyt Soszowa Wielkiego – 886 m.n.p.m, a po kolejnych 45 minutach, przyjemną trasą docieramy do Cieślara – 918 m.n.p.m. Ze szczytu rozpościera się wspaniały widok. W oddali widać miejscowości – Koniaków i Istebna, a u naszych stóp, gdzieś przez bukowy las słychać gwar centrum Wisły. Po zejściu ze szczytu naszym oczom ukazuje się charakterystyczny szczyt Wielkiego Stożka. Podejście pod górę jest niezwykle wymagające, ale to już ostatni etap pierwszego dnia trasy. Na szczycie mieści się schronisko PTTK na Stożku. Obiekt został oddany do użytku 9 lipca 1922. Jest to najstarsze istniejące polskie schronisko w Beskidzie Śląskim. W schronisku spędzamy noc. Polecam pokoje od wschodniej strony, gdzie rozpościera się przepiękny widok na góry. Gdy trafimy na wiosenną burzę, przeżyjemy niesamowite widowisko, zakończone wspaniałą tęczą. Kiedy mamy pewność, że pogoda nie pokrzyżuje nam planów, ustawiamy budzik na wschód słońca. Spektakl, który proponuje nam natura nad szczytami gór, z pewnością warty jest zobaczenia.

Dzień II

Po obfitym śniadaniu wyruszamy na drugi dzień wyprawy. Naszym celem jest dotarcie do schroniska PTTK na Przysłopie pod Baranią Górą. Trzymając się przez cały czas czerwonego szlaku dochodzimy do niesamowitych skał u stóp szczytu – Kiczory – 990 m.n.p.m. Z tego miejsca czerwony szlak prowadzi nas przez cały czas w dół przez gęste świerkowe lasy i malownicze łąki, a w tle góruje imponujący masyw Baraniej Góry. Po około 3 godzinach trekingu przez szczyt Beskidu – 824 m.n.p.m., docieramy do Przełęczy Kubalonka (761 m.n.p.m). Po kilkugodzinnym marszu należy nam się zasłużony odpoczynek. W zabytkowej karczmie możemy odpocząć, a część ekipy może się udać drogą w kierunku Koniakowa po zakupy. Za pięknym góralskim, drewnianym kościółkiem św. Krzyża, zakupy zrobimy w lokalnym sklepie spożywczym (uwaga – kolejny sklep na trasie napotkamy w Szczyrku, następnego dnia wieczorem).

Gdy zregenerujemy siły, ruszamy w dalszą drogę (czerwony szlak), przez Przełęcz Szarcula, mijając malownicze szczyty docieramy do pięknie położonego schroniska PTTK na Stecówce (760 m.n.p.m). Osobiście polecam pyszną kawę, którą serwuje bufet. Popijając „małą czarną”, podziwiamy panoramę Koniakowa i zachodniej części Beskidu Żywieckiego. Nieopodal na wzgórzu malowniczo wznosi się drewniany kościółek pod wezwaniem Matki Boskiej Fatimskiej (obecnie odbudowany po pożarze). Przed nami ostatni etap drugiego dnia wyprawy. Już nieco zmęczeni, lecz w dobrych humorach, pokonujemy czerwonym szlakiem kolejne kilometry górskich ścieżek. Mijamy potok Czarna Wisełka i napierając pod pierwsze ostre podejście, docieramy do Schroniska PTTK na Przysłopie pod Baranią Górą. Tu zamawiamy pokój na III piętrze, z którego rozpościera się wspaniały widok na dolinę. Przy dobrej pogodzie na południu króluje imponujące pasmo Małej Fatry. Schronisko jest dobrze wyposażone, a łóżka dość wygodne.

Dzień III

Trzeciego dnia, gdy bóle i zakwasy nie robą na nas już żadnego wrażenia, ruszamy w dalszą drogę. Naszym celem jest Szkolne Schronisko Młodzieżowe PTSM „Hondrasik” w Szczyrku. Jednak nim po ciężkim dniu ułożymy się wygodnie w łóżku, czeka nas dzień pełen wrażeń. Ze schroniska „Na Przysłopie” kierujemy się czerwonym szlakiem na szczyt Baraniej Góry. Po godzinnej, mozolnej wspinaczce, docieramy do szczytu (1220 m.n.p.m), na którym zainstalowana została stalowa wieża. Wchodząc na górę otrzymamy niezapomniane widoki, nie tylko na Beskid Śląski i Żywiecki. Przy dobrej pogodzie doskonale widać pasmo Małej Fatry na Słowacji, a także szczyty zachodniej części Tatr. Na wschodzie imponujące wrażenie robi Babia Góra (Diablak) 1725 m.n.p.m., której szczyt wysoko wznosi się ponad chmury. Po krótkim odpoczynku ruszamy czerwonym szlakiem w kierunku Magury Wiślańskiej, położonej na wysokości 1140 m.n.p.m. Tu żegnamy się z czerwonym szlakiem beskidzkim i dalej podążamy zielonym w kierunku najwyższego szczytu Beskidu Śląskiego – Skrzyczne 1257 m.n.p.m. Kolejno pokonując szczyty: Gawlasa (1077 m.n.p.m), Zielony Kopiec (1154 m.n.p.m), Malinową Skałę (1152 m.n.p.m.), Kopę Skrzyczeńską (1191 m.n.p.m.) oraz Małe Skrzyczne 1211 m.n.p.m., docieramy do szczytu Skrzycznego. Mieści się tu schronisko PTTK, gdzie możemy się posilić. Po godzinnej sjeście rozpoczynamy dość niebezpieczne, lecz piękne zejście. Zielonym szlakiem kierujemy się do centrum Szczyrku. Wąska ścieżka nad przepaścią dostarcza dużo emocji i piękny widok na Kotlinę Żywiecką oraz Beskid Mały. W niższych partiach masywu Skrzycznego, mamy okazję podziwiać bacówki, które romantycznie wpisują się w krajobraz. Wczesnym wieczorem docieramy zmęczeni do Szczyrku. W Centrum przy nowoczesnym kompleksie skoczni narciarskich – „Skalite” mieści się Szkolne Schronisko Młodzieżowe PTSM „Hondrasik”. W bardzo czystych pomieszczeniach odpoczniemy i nabierzemy sił. Do dyspozycji mamy kuchnie i doskonałe zaplecze. Największym atutem tego schroniska jest cena:-)! Po rozpakowaniu i odświeżeniu, proponuję udać się na wyjątkowo smaczną kwaśnicę lub żurek w bochnie chleba. Lokalna kuchnia szybko sprawi, że wrócimy do pełni sił.

Dzień IV

Wstając rano (czwartego dnia) nie musimy martwić się o śniadanie. Zaraz przy schronisku mieszczą się doskonale wyposażone sklepy spożywcze. Z centrum Szczyrku niebieskim szlakiem – mozolnie, rozpoczynamy podejście pod Klimczok 1117 m.n.p.m. „Piekielnie” trudne podejście rekompensują nam cudowne widoki. Po 1,5 godzinnej mordędze dochodzimy do schroniska PTTK pod Klimczokiem, a dalej kolejnym trudnym podejściem (czarnym szlakiem) docieramy do szczytu Klimczoka.

Po kalorycznym posiłku na szczycie, tym razem żółtym szlakiem ruszamy w „dół”. Przez Trzy Kopce 1081 m.n.p.m i Stołów 1035 m.n.p.m., po dwóch godzinach lekkiego trekingu, docieramy do szczytu Błatnia 917 m.n.p.m. Rozpościera się tu przepiękny krajobraz całego Beskidu Śląskiego. Jak na dłoni widać szczyty, które zdobywaliśmy przez ostatnie dni. Po 5 minutach docieramy do Schroniska PTTK na Błatniej, gdzie możemy odpocząć i posilić się. Następnie rozpoczynamy ostatni etap wyprawy – czwartego dnia. Zielonym szlakiem ruszamy w kierunku miejscowości Brenna. Po drodze mijamy piękne zabytkowe kapliczki, które na stałe wpisane są w krajobraz regionu. Po 50 minutowym zejściu, zielony szlak łączy się z czarnym, rozpościera się tu piękny widok na szczyt Równicy 884 m.n.p.m. My wybieramy czarny szlak. Podążamy ostrym zejściem, które doprowadzi nas do centrum malowniczej miejscowości Brenna. Tu zostajemy na ostatnią noc naszej wyprawy. Do dyspozycji mamy szeroki asortyment miejsc noclegowych. W Brennej szczególnie warta odwiedzenia jest zabytkowa – Stara Karczma, gdzie przy pomocy kija możemy własnoręcznie usmażyć kiełbaskę nad ogniem. Polecam także Kozią Zagrodę, gdzie znajduje się ścieżka edukacyjna opisująca tradycje pasterskie regionu. Tu znajdziemy również wyborne, regionalne specjały.

Dzień V

Ostatni dzień traktujemy wyjątkowo spokojnie. Do przejścia mamy około 4 godziny trasy. Zaczynamy w Brennej przy stacji paliw. Zielonym szlakiem wspinamy się na szczyt Równicy, gdzie według legendy odbywały się sabaty czarownic;-). Po drodze zaglądamy do „zbójnickiej chaty”. Kolejnym punktem jest zdobycie szczytu Równicy. Aby tego dokonać, należy przy schronisku PTTK, wybrać żółty szlak. Podejście zajmuje nam kwadrans. Po zdobyciu szczytu wracamy żółtym szlakiem pod schronisko. Nieopodal mieści się wyjątkowe miejsce – Koliba pod Czarcim Kopytem. Warto wejść do tej karczmy, nie tylko ze względu na walory kulinarne, ale także na wyjątkowy piec – w kształcie głowy diabła (równica to wyjątkowo „mroczne i tajemnicze miejsce”). Po posiłku ruszamy w ostatni etap naszej wyprawy. Czerwonym szlakiem, godzinę schodzimy do centrum Ustronia. Tym sposobem po przejściu około 80 km przez 5 dni długiego, weekendu majowego – tworzymy pętlę, która biegnie dookoła Beskidu Śląskiego. Zmęczeni, lecz szczęśliwi docieramy do parkingu, gdzie kilka dni temu zostawiliśmy swój samochód.