O jeden most, za daleko…

1
5142
- reklama -

Bitwa pod Skoczowem (28-30 stycznia 1919 r.) największe starcie czechosłowacko-polskiej wojny o Śląsk Cieszyński, została taktycznie przegrana przez nasze wojsko.  Polska obrona linii frontu na rzece Wiśle została przerwana, ponieważ Czesi zajęli Ustroń i jego mosty.

Atak wojsk czeskich na Śląsk Cieszyński rozpoczął się 23 stycznia 1919 r. Po pierwszych 5 dniach wojny wojska czechosłowackie, wygrywając prawie wszystkie większe starcia, zajęły Cieszyn.  Polskie siły, zdziesiątkowane stratami bojowymi i dezercjami, zdemoralizowane kolejnymi przegranymi i błędami głównodowodzącego płk Latinika, odeszły na nową linię obrony. Front biegł od Strumienia do Ustronia, a na odcinku od Wiślicy do Kisielowa otaczał od zachodu Skoczów, wykorzystując pasma wzgórz. Na szczęście do Skoczowa zaczęły także napływać większe posiłki z Galicji i Kongresówki i w ostatnim dniu bitwy, 30 stycznia, siły polskie liczyły ok. 5 tysięcy żołnierzy. W tym samym czasie Czesi mieli na Śląsku Cieszyńskim ok. 15 tysięcy żołnierzy, z czego w pierwszej linii i na bezpośrednim zapleczu frontu ok. 10-12 tysięcy. 
Pierwsze walki bitwy skoczowskiej rozpoczęły się 28 stycznia starciami patroli na całej linii frontu, głównie na szosie cesarskiej z Cieszyna do Skoczowa. Mimo użycia dużych sił i intensywnego ostrzału artyleryjskiego, Czechom udało się jedynie posunąć z Gumien do Ogrodzonej. Rozpoczęto intensywny ostrzał artyleryjski pozycji polskich w Kisielowie. Próby atakowania polskich pozycji w innych miejscach frontu również kończyły się niepowodzeniami. 29 stycznia dowództwo czeskie dalej wykonywało sondażowe ataki siłami pojedynczych kompanii, wzdłuż całego frontu, starając się rozpoznać, gdzie w polskich liniach są słabiej obsadzone miejsca. Trwał silny ostrzał artyleryjski z obu stron, ale polska artyleria, choć mniej liczna, doskonale wykorzystywała swoje wyżej położone pozycje na wzgórzach wokół Skoczowa. Jedną z nielicznych przewag polskich wojsk była bateria ciężka – 2 haubice wz. 14 kalibru 15 cm, która zajęła stanowisko na Kaplicówce w Skoczowie. Na granicy Cieszyna i Krasnej stała wprawdzie czeska 6-działowa bateria kal. 15 cm, ale czekała na amunicję, która miała być dowieziona dopiero 31 stycznia.
Od południa na Skoczów (na odcinku od Kisielowa do rzeki Wisły) atakował 35 pułk strzelców czechosłowackiej legii włoskiej, dowodzony przez kpt. Melichara. Legie, sformowane z jeńców i dezerterów z armii austriackiej, dobrze wyszkolone i uzbrojone przez Włochów, wróciły do Czechosłowacji w grudniu 1918 r. i styczniu 1919 r. 35 ps. legii włoskiej należał do elitarnych jednostek, a w swoim składzie miał także oddziały szturmowe, wyszkolone i uzbrojone na wzór „Arditi” – słynnych włoskich komandosów. Stopniowo napływające na ten odcinek kompanie II i III batalionu 35 ps. legii włoskiej obsadziły górę Chełm, a próbując rozpoznać drobnymi atakami polskie pozycje w rejonie Kozakowic Górnych, przesuwały silne patrole na wschód w stronę Ustronia. Na tym odcinku obronę polską stanowiła tylko 6 kompania wadowickiego 12 pp, dowodzona przez por. Lachete. Osłabiona stratami marszowymi w czasie ciężkiego odwrotu przez góry z Jabłonkowa, musiała utrzymać linię od Bładnic do rzeki Wisły. Do Ustronia posłano więc tylko ubezpieczenie liczące kilkunastu żołnierzy. Kiedy 29 stycznia przed południem do Ustronia weszli Czesi, polskie ubezpieczenie szybko wycofało się w kierunku Skoczowa. Na szczęście akurat w Nierodzimiu znalazł się 5-osobowy konny zwiad baterii ciężkiej, pod dowództwem chorążego Tadeusza Bielskiego, który przekonał cofających się żołnierzy piechoty do wspólnego obsadzenia południowego skraju Nierodzimia i utrzymania go do czasu nadejścia posiłków ze Skoczowa. Czesi kilkukrotnie próbowali słabymi siłami atakować z Ustronia, ale niewielka grupka polskich żołnierzy utrzymała swoje pozycje do wieczora.
30 stycznia nastąpiło generalne uderzenie wojsk czeskich na całej długości frontu. Rano atakujący prawie weszli na most kolejowy w Drogomyślu, ale zostali odparci przez szarże polskiego pociągu pancernego „Hallerczyk”, przysłanego z frontu ukraińskiego. Po ciężkiej walce utrzymano pozycje w Simoradzu i atakowane po osi szosy cesarskiej Kisielów i Międzyświeć. Czeski
II batalion 35 ps. legii włoskiej uderzył od południa na Kisielów i wzgórze 340 na wschodnim krańcu tej miejscowości, które udało mu się zająć. Wdarcie się sił czeskich
w polską obronę aż za Bładnice, oznaczało okrążenie Kisielowa. Do kontrataku ruszył batalion 28 pp. „Strzelców Kaniowskich”, dowodzony przez kpt. Skwarczyńskiego, który wraz z atakującym bardziej na wschód batalionem 7 pp. legionów mjr Godziejewskiego, odrzucił Czechów na pozycje wyjściowe. W tym czasie czeski III batalion 35 ps. legii włoskiej przesunął się bardziej na wschód i wyparł polskich żołnierzy z Nierodzimia oraz zajął most przez Wisłę w Lipowcu. Sytuacja stała się krytyczna. Do kontrataku po zachodnim brzegu Wisły ruszyły ze Skoczowa 5 i 7 kompania cieszyńskiego 10 pp., wsparte baterią artylerii, strzelającą na wprost z odległości kilkuset metrów do tyralier czeskich. W ciężkiej walce zmuszono czeskie oddziały do wycofania z Nierodzimia do Hermanic i Ustronia.
Po wschodniej stronie Wisły czeskie patrole dochodziły już pod folwark Woleństwo. Przeciwko nim ruszył 5 szwadron 2 Pułku Ułanów Grochowskich z Kalisza, dowodzony przez rotmistrza Rowińskiego, który kilka godzin wcześniej wyładował się na stacji w Skoczowie. 
Klęska w Nierodzimiu zmusiła jednak oddziały czeskie na wschodnim brzegu Wisły do szybkiego wycofania. Następując na pięty cofającym się Czechom, ułani odbili most w Lipowcu.
Do doliny Wisły, na obu jej brzegach, wprowadzono kilka dodatkowych kompanii cieszyńskiego 10 pp., żeby tymczasowo „załatać” tę dziurę w polskiej obronie. W trakcie tych walk, koło godz. 15:00, pojawił się czeski samolot zwiadowczy (prawdopodobnie Hansa-Brandenburg C.I (Ph) 26.70), który rozpoznał polską linię obrony i siły na zapleczu frontu.  
Mimo utrzymania pozycji, w dniu 30 stycznia utrata Ustronia i jego mostów przez Wisłę oznaczała fiasko całego polskiego planu utrzymania linii obrony, opartej
o tę dużą przeszkodę naturalną. Gdyby Czesi przeprowadzili uderzenie większymi siłami po obu brzegach rzeki już 30 stycznia, mogli odciąć od wschodu siły polskie, broniące Skoczowa. Na szczęście czeski I batalion 35 ps. legii włoskiej miał opóźnienie w przemarszu do Ustronia. W dodatku część jego oddziałów w czasie marszu z Goleszowa do Ustronia musiała udzielić wsparcia kolegom, cofającym się przed polskim kontratakiem spod Bładnic. Tak więc cały I batalion zebrał się w Ustroniu dopiero po zapadnięciu zmroku. Jednak następnego dnia, przy równie silnym nacisku na całej linii frontu, uderzenie
z Ustronia na Skoczów mogło skończyć się dramatyczną klęską wojsk polskich. Dowództwo polskie wiedziało, że przeciwnik ma jeszcze silne odwody (w tym elitarny 21 ps. legii francuskiej), które po walkach 26 stycznia  o Stonawę, Zebrzydowice i Kończyce Małe pozostawały w drugiej linii. Zdawano sobie także sprawę, że czeska bateria artylerii ciężkiej, która zajęła pozycję na granicy Cieszyna i Krasnej swoimi 6 działami kalb. 15 cm, mogła 31 stycznia doprowadzić do przełamania obrony w Kisielowie. Płk Latinik, uznając przegraną, wieczorem 30 stycznia wydał więc rozkaz przygotowania wszystkich wojsk do nocnego wycofania się na nową linię obrony, biegnącą od Bielowicka przez Grodziec aż na wschód od Górek Wielkich. Decyzja ta wywołała rozgoryczenie żołnierzy, szczególnie tych z cieszyńskiego 10 pp., którzy mieli już za sobą odwroty z Zagłębia Karwińskego i Cieszyna.
Na szczęście późnym wieczorem do sztabu polskiego przybyli czescy parlamentariusze, proponując zawarcie rozejmu.  Rząd czeski, pod presją Konferencji Pokojowej w Paryżu, w obliczu okrzepnięcia polskiej obrony i rosnących strat, zdecydował się wstrzymać dalsze działania wojenne. Wojska czeskie osiągnęły też wszystkie zakładane cele, tzn. zajęły Karwińskie Zagłębie Węglowe oraz linię kolejową Bogumin-Czadca. Mimo porozumienia, zawartego w Paryżu 3 lutego 1919 r., wojska czeskie nie wycofały się od razu za Olzę i większość Śląska Cieszyńskiego wraz z Ustroniem była okupowana do 26 lutego 1919 r. Czeskie oddziały okupacyjne (prawdopodobnie III batalion polowy Slovácké Brigády) zakwaterowały się w obu ustrońskich szkołach, a po 3 tygodniach „gospodarowania” narobiły wiele szkód, które tylko w szkole nr 1 oszacowano na 3680 koron.

- reklama -

1 KOMENTARZ