„Przyglądaliśmy się im z szacunkiem i podziwem, pytając się w duchu skąd posiedli sztukę latania? Gdy więc tego lata rozeszła się wieść, że harcerze-szybownicy rozłożyli swoją szkołę pilotażu na górze Chełm, koło Goleszowa na Śląsku, „Na Tropie” nie byłby sobą, żeby nie zobaczyć co się tam dzieje” – czytamy w artykule z 1934 roku w Piśmie Młodzieży Harcerskiej „Na Tropie”. Do 1939 roku szkoła na Chełmie była największym ośrodkiem szkolenia szybowcowego na terenie Śląska, a w początkowym okresie swojego istnienia także jednym z najważniejszych w Polsce. W poniedziałek, 15 lipca, minęła 85. rocznica powstania szkoły, i choć od jej zamknięcia minęło 68 lat, to pamięć o niej jest wciąż żywa.
W 1933 roku towarzystwo lotnicze z Katowic zorganizowało w Cieszynie kurs latania na szybowcach kategorii B (lot jednominutowy z czterema zakrętami), kategorii C (lot żaglowy – utrzymanie się w powietrzu wyżej niż start przez co najmniej 5 minut) oraz kategorii D (utrzymanie się w powietrzu przez 5 godzin, uzyskanie na szybowcu wysokość jednego tysiąca metrów i wykonanie przelotu na odległość co najmniej 50 km). Na kurs w Cieszynie-Gułdowach wysłani zostali Karol Czudek i Gustaw Kożdoń – entuzjaści latania z Goleszowa.
Loty w kat. A wykonywane były na placu ćwiczeń wojskowych, jednak by wykonać loty w kat. B, kursanci musieli przenieść się na wyższy pułap. Wówczas, Karol Czudek wysunął propozycję góry Chełm. W ten sposób szybowiec szkolny „Wrona” przewieziono do gospodarstwa pana Dudy pod Chełmem. Do szkoleń górę dopuścił inż. Kula z Warszawy, choć była ona terenem trudnym – rosły tam dwa pasy drzew, nad którymi trzeba było przelecieć, robiąc zakręty. Pierwszą kat. B na Chełmie uzyskali właśnie Karol Czudek, drugą Gustaw Kożdoń.
W następnym roku Chełmem zainteresowało się harcerstwo. Harcerzy szkolił instruktor Derengowski, mieszkając w tym czasie pod namiotami. Później zbudowany został tam pierwszy hangar.
„Zachodnie zbocze Chełmu ogołocono z lasu. Zielona hala, dość stromym stokiem spuszcza się ku polom, leżącym u stóp góry. U jej szczytu miejsca mocno wydeptane świadczą o ruchu, jaki tu panuje. W głębi, pod ścianą lasu bieleje duży hangar, przed nim leży szereg pod linię ustawionych szybowców. Są to świeżo właśnie z warsztatów harcerskich w Warszawie wypuszczone „Wrony”, na których jeszcze się nie lata, gdyż brak ostatecznego pozwolenia lotu. Dwie starsze „Wrony” i „Czajka” opatrzona w kabinkę są na starcie. Wokół nich grupa uczestników kursu. Właśnie na siodełko „Czajki” wsiada jeden z harcerzy, posiadający prawa pilota B, a więc wyga powietrzny. Ogon szybowca przytwierdzony jest przy pomocy specjalnego zamka do mocno w ziemię wbitego kołka. Czuwa przy nim jeden z harcerzy, gotów na sygnał zamek drobnem pociągnięciem linki otworzyć. Do przodu szybowca zahacza się linę, wpół złożoną. Nie jest to byle zwykła lina, składa się na nią bowiem niezliczona ilość pasemek gumy, pokrytych wspólną, elastyczną powłoką. Za oba końce liny chwyta po czterech druhów, którzy ustawiają się twarzą ku pochyłości stoku, tak, że lina tworzy kształt litery V. Pilot opasuje się paskiem, nogi opiera o orczyk, kierujący sterem, w ręce ujmuje drążek sterowniczy. Usadowiwszy się dobrze, zapytuje:
– Ogon?
– Gotowy! – pada styłu odpowiedź.
– Liny?
– Gotowe!
– Naciągaj!
– Raz, dwa, trzy, cztery… – liczą rytmicznie harcerze, naciągający linę.
– Biegiem! – Puść!!
Zwolniony nagle z uwięzi, siłą napiętej liny gumowej wystrzela biały ptak w powietrze. Lekko zahaczona lina opada, wężowym ruchem zwijając się po ziemi. Szybowiec uniósł się w górę, stracił sztucznie nadaną mu szybkość i teraz, wziąwszy wiatr pod skrzydła zatacza łuki i wiraże, opadając coraz to niżej, aż lekko osiada na łące u stóp góry” (fragment artykułu „Skrzydlaci Harcerze” w Piśmie Młodzieży Harcerskiej „Na Tropie”).
Teren Chełmu został szybko przejęty przez L.O.P.P. (Liga Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej). Zbudowany został budynek szkolny z sypialnią i biurem oraz kuchnia i warsztat naprawczy. Kuchnię prowadziła pani Kałużowa z Goleszowa, a w warsztacie pracowali Kral, Balcar i Tajner. Szybko też wybudowano dwa następne hangary i większy warsztat. Doczekano się lepszych szybowców do lotów treningowych – nie tylko szkolnych „Wron”. Pojawiły się „Czajka”, „Czajka-bis” – do lotów żaglowych, „Sroka” i bardzo lubiany „Komar” – do lotów treningowych. Dokonywano też tu lotów próbnych szybowca szkolnego ze skrzydłami do tyłu typu CWJ. Z kolei, pod koniec roku szkoła otrzymała szybowiec kabinowy „Salamandra”.
W połowie lat trzydziestych zbudowano drogę na Chełm. Na szczycie góry znalazł się również kiosk „Ikar” pana Lisztwana z Godziszowa. Urządzane tutaj były zawody modeli szybowców w różnych kategoriach, które stały się atrakcją mieszkańców całego Śląska Cieszyńskiego. Podczas organizowanych na górze festynów lotniczych przelatywały tutaj samoloty z Aleksandrowic, czasem nawet lądowały. W niedziele na Chełmie przebywało mnóstwo ludzi – to miejsce tętniło życiem.
Obecnie szkołę szybowcową upamiętnia Kamień Pamięci, który stanął tam dzięki staraniom Bielskiego Klubu Seniorów Lotnictwa przy Aeroklubie Bielsko-Bialskim. Możemy na nim znaleźć informację o ilości wyszkolonych pilotów – w latach 1934-1939 było ich ok. 1 300, a w latach 1945-1951 ta liczba sięgała ok. 2 800 osób.
„Tym co na zboczach Góry Chełm k/Goleszowa po raz pierwszy oderwali się od Ziemi, a w latach II Wojny Światowej podjęli bohaterską walkę o wolność Polski i Europy” – można przeczytać w centralnym punkcie Kamienia Pamięci.
Dominika Rychły
Artykuł oparty został na publikacji hm. Rudolfa Fobera „Skrzydlaty Harcerz” wydanej z okazji 70. rocznicy powołania I Harcerskiej Szkoły Szybowcowej na górze Chełm k. Goleszowa.