Szpitale Powiatowe, nagła śmierć czy powolna degradacja?

0
1726
- reklama -

Ministerstwo Zdrowia coraz głośniej przyznaje, że mamy w Polsce za dużo szpitali. Ta konstatacja wynika także z map potrzeb zdrowotnych. Od lat mówi się o tym, że problem dotyczy przede wszystkim szpitali powiatowych. Tymczasem – nic się w tej sprawie nie dzieje, szpitale te ledwie wiążą koniec z końcem, wiele z nich znajduje się w sytuacji rozpaczliwej.

W zasadzie zarabiają „za dużo, by umrzeć, a za mało, by żyć”. Co lepsze – wprowadzić plan ich koncentracji, zamiany w szpitale regionalne, czy patrzeć na ich powolną degradację?

„Nasze szpitale umierają powoli” – z takimi hasłami 2 kwietnia w Warszawie protestowali przedstawiciele szpitali powiatowych. Protest przed Ministerstwem Zdrowia zorganizowali dyrektorzy szpitali, pracownicy medyczni, pacjenci i samorządowcy. Do protestu dołączyli również przedstawiciele Cieszyńskiego Szpitala. Dyrektorzy placówek zgodnie podkreślali, że sytuacja szpitali powiatowych jest naprawdę dramatyczna.
Protestujący domagali się 15-procentowego wzrostu wyceny wszystkich procedur realizowanych przez szpitale funkcjonujące w ramach sieci, a także podwyżki płac pracowników nieobjętych wcześniej porozumieniami.
Ministerstwo Zdrowia proponuje tylko 5-procentowy wzrost procedur z zakresu interny, SOR i NPL. To jednak stanowczo za mało.
Dyrektorzy szpitali powiatowych podkreślają, że ich placówki są na skraju bankructwa. Winą za dramatyczną sytuację obarczają w dużej mierze złą wycenę świadczeń, która tylko w 2018 roku doprowadziła do zadłużenia na 500-600 milionów złotych. W styczniu Minister Zdrowia zapowiadał podwyżki, jednak NFZ tłumaczy, że nie ma pieniędzy na ten cel.
Protestujący domagali się spotkania z ministrem, finalnie wyszli do nich przedstawiciele MZ, w tym wiceminister Sławomir Gadomski, który zapewnił, że ministerstwo analizuje sytuację i prowadzi dialog ze środowiskiem szpitali powiatowych. Do tej pory ten dialog jak się okazuje był nieskuteczny.

Ministerstwo Zdrowia świadomie dąży do ograniczenia liczby szpitali powiatowych, jednak metoda służąca osiągnięciu tego celu jest skrajnie nieodpowiedzialna i zagraża bezpieczeństwu pacjentów.

- reklama -

Sytuacja finansowa szpitali uległa dramatycznemu pogorszeniu po wprowadzonych rządowych zmian.
W ostatnim czasie wprowadzono trzy regulacje prawne, które nakładają na szpitale powiatowe obowiązek poniesienia wydatków. Ustawa z 8 czerwca 2017 r. o wynagrodzeniach zasadniczych w ochronie zdrowia i ustawa o minimalnym wygrodzeniu za pracę podnoszą płace, jednak nie wskazują źródeł finansowania podwyżek w szpitalach.
W lipcu 2018 r. w ten sam sposób podniesiono pensję lekarzy specjalistów – także bez zabezpieczenia finansowania. Zmieniono także normy zatrudnienia pielęgniarek, co skutkuje ograniczeniem liczby łóżek na oddziałach.
Z informacji ministra zdrowia, podanej w styczniu, wynika, że zlikwidowano 3 tys. łóżek w szpitalach. Te dane rozmijają z tymi, które posiadają przedstawiciele szpitali powiatowych. Z przeprowadzonej przez nich ankiety wynika, że tylko w 84 szpitalach zlikwidowano 3 tys. łóżek. Podobny los czeka kolejne placówki. Łóżka likwidowane są na oddziałach priorytetowych, czyli internistycznych, a więc te, których tak naprawdę brakuje.
Jak zaradzić tej sytuacji? OZPSP wielokrotnie apelował, aby zawód opiekunki był pomocniczym i został wpisany do koszyka świadczeń, żeby uzupełnić pielęgniarki. Ale bezskutecznie.

Czy Szpital Śląski w Cieszynie ma równie duże problemy?

Pomimo niepokojącej sytuacji i problemów z jakimi mierzy się również Szpital Śląski w Cieszynie jest nadzieja, że uda się uchronić nasz szpital przed likwidacją oddziałów, czy zmniejszaniem ilości łóżek. Nie oznacza to jednak, że nie ma powodów do zmartwień i obaw. Nie wiemy jakie kolejne zmiany zafunduje nam Ministerstwo Zdrowia i czy uda się im finansowo sprostać. W przeciwieństwie do mniejszych placówek Szpital Śląski ma bardzo dobrze rozbudowany i wyposażony SOR. Ważną decyzją była również budowa lądowiska dla śmigłowców. W dużej mierze zadecydowały o tym względy prawne – bez lądowiska placówka straciłaby szpitalny oddział ratunkowy, co oznaczałoby wstrzymanie ryczałtu na ten oddział. Dzisiaj swoim zasięgiem SOR obejmuje prawie 33 tysiące osób.
Koszt inwestycji to 7,4 mln zł, z czego dofinansowanie do tego zadania z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego wynosi 3,1 mln zł, a z budżetu państwa – 1,5 mln zł. W tej kwocie zawiera się zarówno wybudowanie samego lądowiska, jak i dostosowanie szpitala do surowych wymogów przeciwpożarowych.
Przed dyrekcją szpitala jednak kolejne wyzwania i nieustanne szukanie sposobów, by przetrwać obecny kryzys. Jak wszyscy wiemy problemy szpitala, to przede wszystkim problemy mieszkańców. Z pomocy medycznej w naszej placówce korzysta niemalże cały powiat. Z powodu złożonych wypowiedzeń przez lekarzy zawieszono pracę Oddziału Chirurgicznego dla Dzieci. Już dzisiaj wiadomo, że zawieszenie tego oddziału będzie przedłużone a dyrekcja nadal szuka do pracy lekarzy o tej specjalizacji. Jak zapewnił dyrektor szpitala Czesław Płygawko, już niedługo Poradnia Chirurgii Dziecięcej zostanie znacznie rozbudowana, co daje możliwości na przyjęcie większej ilości małych pacjentów. W obecnej sytuacji – dobre i to.

Szpital potrzebuje wsparcia lokalnych władz.

By przetrwać tą trudną sytuację w pomoc powinni włączyć się również samorządowcy. Jak się okazuje Cieszyn jest jednym z niewielu miast, które nie zwalnia szpitala z obowiązku płacenia podatku. Rocznie to 342 tys. zł. Należy zastanowić się co można by za tą kwotę zrobić. Tu potrzeba konkretnego planu ale i wskazania najważniejszych potrzeb. Odkąd dyrektorem szpitala w Cieszynie jest Czesław Płygawko, czyli od 2013r. wyliczona kwota podatku, to 2 mln 295 tys. zł. To koszt nowego Tomografu Komputerowego lub zrobienia wzorcowego Oddziału Dziennego Psychiatrii Dziecięcej wraz z poradnią. Jest szansa, że jeszcze zostałyby środki na remont np. Oddziału Pediatrii.

Oddział Dzienny Psychiatrii Dziecięcej – czy jest potrzebny w Cieszynie?

To naprawdę palący problem, bo opieki psychiatrycznej wymaga coraz więcej dzieci. Co szósty polski nastolatek okaleczał się, a 7 proc. przebadanych podjęło próbę samobójczą – tak wynika z właśnie opublikowanego raportu fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. Dzieci muszą mierzyć się z przemocą ze strony rówieśników, bliskich, obciążającymi doświadczeniami seksualnymi. Przynajmniej jednego z tych problemów doświadczyło aż 72 proc. przebadanych nastolatków. Dostęp do specjalistów nie jest jednak łatwy. Z danych wynika, że obłożenie na oddziałach psychiatrycznych dla dzieci i młodzieży wynosi 165 proc. To oznacza, że często nawet mimo braku miejsc dzieci są przyjmowane, jednak przydzielane są im łóżka na korytarzach albo materace leżące na podłodze.
Cieszyn ma pilną potrzebę stworzenia takiego oddziału, ale ma też na to szansę. Jednak jak nie wiadomo o co chodzi, to zawsze w grę wchodzą pieniądze. W tym konkretnym przypadku ich brak.