Okres zimowy to czas, w którym polscy piłkarze muszą ustąpić miejsca skoczkom narciarskim. Ich zmagania są bacznie obserwowane przez kibiców, gdyż posiadają największe szanse na zdobycie medali podczas zbliżających się igrzysk olimpijskich w Pjongczang. W szczególności dwójka: Kamil Stoch i Piotr Żyła. Dla Stocha ewentualny krążek olimpijski byłby jednym z wielu, natomiast Żyła wciąż wyczekuje tak spektakularnego sukcesu.
Wiślanin w świecie narciarskim zaistniał 5 lat temu, gdy wygrał wspólnie z Gregorem Schlierenzauerem konkurs Pucharu Świata w Oslo oraz zdobył z kadrą polskich skoczków brązowy medal na Mistrzostwach Świata w Predazzo. Wspomniane sukcesy wzbudziły spore zainteresowanie mediów, a dla nich Żyła zawsze udzielał barwnych wypowiedzi. Ludzie docenili jego poczucie humoru i szczerość. Przez tą zwyczajność, obcą niejednemu celebrycie, zaczęli się z nim utożsamiać. Skoczek z Wisły pojawiał się właściwie wszędzie, nawet popularne paluszki firmowały się poprzez jego postać. Popularność niestety nie szła w parze z wynikami, a te zaczynały wyglądać coraz gorzej.
W 2014 r. na igrzyskach olimpijskich w Soczi Żyła nie wystartował nawet w konkursie skoków na normalnej skoczni, a na dużej zajął dopiero 34 lokatę. W rozgrywkach Pucharu Świata również nie zachwycał. Często nie kwalifikował się do II serii. Miewał przebłyski, ale po piorunującej końcówce sezonu 2012/13 oczekiwania wobec niego wzrosły do tego stopnia, że nie potrafił im sprostać.
Kiedy właśnie spisano go na straty, znów zaczął błyszczeć. Duża w tym zasługa Stefana Horngachera, który na stanowisku trenera polskich skoczków zastąpił Łukasza Kruczka. Horngacher zdołał przekonać Żyłę do zmiany pozycji najazdowej, czego nie potrafił uczynić jego poprzednik. Wiślanin przeszedł niesamowitą metamorfozę, ustabilizował formę i zajął 2 miejsce na prestiżowym Turnieju Czterech Skoczni. Co ważne, nie zamierzał się zatrzymywać. W konkursach Pucharu Świata zazwyczaj nie schodził poniżej poziomu pierwszej piętnastki, a podczas Mistrzostw Świata w Lahti, kiedy wszystkie oczy były skierowane na Kamila Stocha, to on zdobył brązowy medal w zawodach indywidualnych na dużej skoczni. W zawodach drużynowych obaj poprowadzili Polskę do złotego medalu, a następnie walnie przyczynili się do zdobycia Pucharu Narodów.
Obecny sezon rozpoczął nieźle, pojawiając się zazwyczaj w pierwszej dziesiątce. Trudno narzekać, bo pamiętamy, gdzie Żyła znajdował się jeszcze 2 lata temu. To nie jest skoczek, który zawsze będzie okupował podium, jednak może „odpalić” w najlepszym momencie. Żyła dojrzał do tego, by godnie reprezentować Polskę na igrzyskach olimpijskich. Choć Małyszem nigdy nie zostanie, jest w stanie nawiązać przynajmniej częściowo do jego sukcesów. Adam Małysz już za życia stał się legendą ale niewykluczone, że i Żyła postara się o swoje miejsce na kartach historii polskiego sportu.
Na razie postarał się o obronę pracy licencjackiej na temat: „Pewność siebie sportowców na przykładzie reprezentacji Polski kadry A w skokach narciarskich”. I miejmy nadzieję, że tej pewności siebie nie zabraknie przez najbliższe miesiące.