Czas na zmiany

0
1625
despositphotos.com
- reklama -

W życiu każdego człowieka co jakiś czas coś się zmienia. Nic na to nie poradzimy.
Czasem ze wszystkich sił próbujemy zostawić rzeczy takimi jakimi są. Staramy się ze wszystkich sił ale i tak niczym Edyp próbujący uniknąć swego przeznaczenia, pędzimy prędkością dopasowaną do naszych osobistych koni mechanicznych ku kolejnym
zmianom. Nie ma w tym nic złego.

Szykuj się i pakuj plecak

W życiu każdej rodziny, planowanie kolejnego – lub pierwszego – dziecka:), zmiana mieszkania, pracy, wyjazd do innego miasta, kraju. Kolejna podróż, zakup samochodu, wybór przedszkola dla pociechy. To tylko kilka przykładów zmian, które często planujemy. Zakładamy różne scenariusze, dokonujemy – według naszego postrzegania rzeczywistości – trafnych wyborów. Zakładamy możliwe trudności lub widzimy wszystko w jasnych barwach. Liczymy kłody, które przyjdzie nam przekroczyć na naszej drodze i pakujemy plecak doświadczeń. Zapinamy je dokładnie. Wewnątrz tobołka znajdziemy nasze poglądy na żywienie, politykę, religie. Jak już umościmy je ciasno na dnie, przyjdzie kolej na delikatne sprawy. Moralne wybory, tematy tabu, trudne relacje. Układamy je nad i obok pierwszej warstwy tak, by się nie potłukły, niczym cienkie szklane filiżanki barwione tureckim słońcem, przywiezione w zeszłym roku ze Stambułu. Sprzedawca gonił nas z jedną z nich
w prawej dłoni, bo lewej używał do przepychania się przez tłum turystów płynących Istikial Caddesi ku kolejnym doznaniom miasta. Szklanka połyskiwała wszystkimi kolorami świata. Słońce załamywało się w ręcznie wyciętych zdobieniach przedstawiających roślinność cieśniny Bosfor i Dardanele. Tej samej, na której 100 lat temu młodzi chłopcy ginęli w imię króla, sułtana, wolności i republiki.

Coś na górę, by nic się nie potłukło

- reklama -

Dwie warstwy Twojego plecaka są już gotowe. Wrażliwe tematy trzeba przykryć czymś, co je ochroni i nie narazi na zniszczenie i pomieszanie z naszymi poglądami zbyt dokładnie, by przypadkiem nie skierować się ku dowolnej skrajności – a to, jak wiadomo, nie prowadzi do niczego dobrego. Co zatem teraz trafi do plecaka? Myślę, że trochę garderoby z serii tej bezpiecznej, na każdą okazję. Parę koszulek, zapasowa bielizna, trochę skarpetek. Mają okryć delikatny ładunek przed innymi, światem, zagrożeniami, a czasem… przed nami samymi.

Coś podręcznego

Na samą górę wrzucamy parę rzeczy, które w naszym mniemaniu będą nam najbardziej potrzebne przynajmniej na początku drogi. Do najbliższego postoju gdzieś po przekroczeniu pierwszych kłód o nazwie zwątpienie, strach i frustracja. Co to będzie? Każdy ma tam coś swojego. Mądrość, zapał z domieszką młodzieńczej – mimo wieku – determinacji. Może różowe okulary mocno osadzone na nosie, mimo tego, że generalnie nie nosimy okularów. Jest to taki nasz mały podręczny magazynek do przeładowania duchowego karabinu, którym torujemy sobie drogę.

Boczne kieszenie

Każdy porządny turystyczny plecak ma boczne kieszenie. Ma też kilka schowków na spodzie, na przodzie. Czasem są puste, ale warto je napełnić. Zapasową ładowarką, butelką wody czy karteczkami z imionami bliskich. To tam sięgniemy najpierw w chwili zwątpienia, czy podczas odpoczynku. Imię córki na różowej karteczce, synka na niebieskiej, żony na zielonej i psa… na białej. Litery układające się w fonetyczny zapis dźwięku mogą działać niczym magia wprost z filmu o młodym czarodzieju z blizną w kształcie błyskawicy na czole. Tylko zamiast zaklęcia – Lumos – powiemy – Amelka.

Nie ważne co, osłaniam Cię

Na wyprawę warto udać się w towarzystwie kogoś na kim możemy polegać. Naszym towarzyszem będzie partner, przyjaciel, kolega z pracy, rodzic, brat, sąsiad czy nieznajomy, który w chwili naszego upadku jest przy nas – np. gdy na środku skrzyżowania zgaśnie nasz wysłużony samochód, a my skaczemy dookoła sądząc, że to pomoże w jego uruchomieniu. Tańczymy niczym szamani wzywający bogów wiatru i deszczu, by łaskawie zesłali nam chwilowe wybawienie od kłopotu. Śnieg zesłany przez bogów nie pomaga, ale w końcu za nami zatrzymuje się czerwony nissan, a jego kierowca – niski brodacz
w puchowej kurtce – z uśmiechem podchodzi do nas –i co kolego, jak mogę Ci pomóc? – pyta odsłaniając rząd idealnie białych zębów. Są tak samo białe jak śnieg dookoła.
Może się również wydarzyć inna nieprzyjemna przygoda. Nasz pieczołowicie spakowany i przygotowany plecak jest tak nabity, że po pewnym czasie jedno z ramion urywa się. Jak wtedy, gdy wracając ze Sri Lanki, wysiadając z pociągu w Ostrawie, próbowałeś zarzucić go sobie dziarsko na ramię. Zamach się udał, ale tania chińska konstrukcja, która przetrwała monsunowe deszcze, tłok lankijskich autobusów, 50 kg ziemniaków, żar tropikalnego słońca, sól niemal turkusowego oceanu, ostatecznie przegrała z grawitacją i nadmiarem dodatkowego bagażu. Bo pamiętaj – w czasie podróży kupujemy
i zdobywamy pamiątki i nowe doświadczenia. Ważne, byś miał siłę je unieść. Nie bądź wtedy sam i idź ku zmianom z uśmiechem na twarzy.