Godne pożegnanie z Ligą Mistrzów

0
1073
fot. Robert Kania
- reklama -

Na półfinale zakończyła się tegoroczna przygoda trzynieckich Stalowników z Hokejową Ligą Mistrzów. Rywalizacja, a zwłaszcza rewanżowy mecz z fińską ekipą JYP Jyväskylä, przejdą do historii trzynieckiego hokeja, a Stalownicy mimo odpadnięcia z rozgrywek mogą chodzić z wysoko podniesionymi głowami.

Bardzo niewiele zabrakło Oceláři, by zagrać w finale europejskich rozgrywek. Do pokonania została jedynie drużyna z Finlandii, by rywalizować o miano najlepszej ekipy na Starym Kontynencie. W pierwszym pojedynku dwumeczu w Jyväskylä gospodarze zwyciężyli 4:2, o wszystkim zatem miał zadecydować rewanż. I to właśnie spotkanie w Werk Arenie stało się najlepszą promocją hokeja, z niezwykłą dramaturgią, mnóstwem niewykorzystanych szans, fantastycznymi akcjami gospodarzy, wreszcie pomyłkami sędziów, które potrafiły rozsierdzić i najspokojniejszych trzynieckich kibiców. W kuluarach żartowano, że „hokejowy bóg” napisał świetny scenariusz tego spotkania, szkoda jedynie, że to nie Stalownicy, lecz ich rywale trafili do raju. Po 60 minutach gry oraz 10 dodatkowych minutach dogrywki wynik brzmiał 4:2, o wszystkim decydowały rzuty karne, które lepiej wykonali zawodnicy z Finlandii i to oni w wielkim finale w lutym zmierzą się ze szwedzkim Växjö Lakers

Tym samym dla Stalowników i ich kibiców zakończyła się tegoroczna rywalizacja w Lidze Mistrzów. To jak dotąd najlepszy wynik zespołu spod Jaworowego w tych rozgrywkach – poprzednio dwukrotnie kończyli udział na wcześniejszych etapach LM. – Tegoroczna Champions Hockey League była rzeczywiście wielką sportową przygodą. Od początku rozgrywek Ligi Mistrzów czuliśmy, że możemy w niej wiele osiągnąć. I skrupulatnie realizowaliśmy plan, eliminując kolejnych rywali. W meczach półfinałowych wiedziałem, że o wszystkim mogą decydować niuanse, na lodzie daliśmy z siebie wszystko, zresztą kibice, którzy przez cały czas nas fantastycznie dopingowali, zobaczyli wyjątkowe spotkanie. Szkoda, że los uśmiechnął się w decydujących momentach do naszych rywali. Po początkowej złości przyszła mi do głowy refleksja – znów warto powalczyć o awans do tych rozgrywek, i być może w następnej edycji ponownie trafić na zespół z Jyväskylä, i wtedy po prostu wziąć rewanż – mówił nam po meczu Aron Chmielewski, napastnik Stalowników, który w tej edycji LM wystąpił w 8 meczach i zdobył w nich 2 gole, a w decydującym meczu półfinału był jednym z wyróżniających się zawodników. 

Aby jednak znów wystąpić w rozgrywkach Champions Hockey League, trzeba wywalczyć sobie miejsce w sportowej rywalizacji. Kluczem jest zatem dobra gra w krajowych rozgrywkach. Sezon zasadniczy zakończy się na początku marca, kluczowe będą więc lutowe mecze. Stalownicy wciąż znajdują się wśród czołowych czterech-pięciu drużyn ligi, jednak pewne miejsce, gwarantujące udział w CHL, dają dwa pierwsze miejsca, dwie pozostałe drużyny (Republika Czeska ma w tych rozgrywkach zagwarantowany udział 4 drużyn) dołączają po rozstrzygnięciu tytułu mistrzowskiego. 

- reklama -

Oczywiście marzeniem kibiców jest walka o najwyższe trofea, jednak w zespole nikt nie chce składać mistrzowskich deklaracji. Gdyby jednak Oceláři potrafili w każdym meczu powtórzyć formę z meczu Ligi Mistrzów z  JYP Jyväskylä, trudno byłoby im znaleźć się w rodzimej lidze pogromców.