Hokejem trzeba się cieszyć

0
1209
Fot. Robert Kania
- reklama -

Marian Adámek (rocznik 1997) jest wychowankiem HC Oceláři Trzyniec. W Ekstralidze debiutował  20 lutego 2015 roku w wyjazdowym meczu przeciwko Mounfield Hradec Kralove, wygranym przez Stalowników 3:0. W swoim dorobku ma mistrzostwa Republiki Czeskiej zdobywane z zespołami młodzieżowymi i juniorskimi. Grywał również w kadrach młodzieżowych Republiki Czeskiej do lat 18, 19 i 20. Z reprezentacją do lat 18 pojechał w 2015 roku na mistrzostwa świata do Szwajcarii. Jest obrońcą, w tym sezonie grającym w pierwszym składzie Oceláři. Jest pierwszym hokeistą w rodzinie.

Jak chyba każdy hokeista chciałbym spróbować swoich sił w NHL. Prowadzi tam długa droga, jednak w życiu wszystko się może wydarzyć. W głowie każdego marzącego o tym zawodnika zawsze tli się nadzieja. Chciałbym również zagrać w reprezentacji narodowej, bo już miałem okazję „posmakować” gry w reprezentacyjnym trykocie w zespołach juniorskich – mówi Marian Adámek, 20 – letni obrońca HC Oceláři Trzyniec.

Marcin Mońka: Pamiętasz swoje hokejowe początki?

Marian Adámek: Zawsze interesowałem się wieloma sportami. Jako młody chłopak chodziłem z tatą na mecze Oceláři i od razu spodobała mi się ta dyscyplina. Na tyle mnie pociągała, że dość szybko trafiłem na pierwsze treningi w Trzyńcu. Pamiętam, że na pierwszym nie miałem jeszcze żadnego hokejowego stroju, trenowałem jedynie w bluzie, miałem wówczas 5 lat, a na nogach łyżworolki. Treningi jednak szybko weszły do mojego kalendarza, woził mnie na nie codziennie rano tata, i tak się to zaczęło. Pamiętam też każde lato i czas wakacji, gdy w Trzyńcu zaczynały się przygotowania. Wtedy zostawałem w Czeskim Cieszynie i grałem w piłkę nożną. Bo futbol też zawsze mi się podobał, i w przeciwieństwie do hokeja w meczach piłkarskich występowałem na pozycji  napastnika. Myślę, że hokej wybrałem dlatego, że jest to szybszy sport, i miałem już chyba wtedy więcej kolegów uprawiających tą dyscyplinę.

- reklama -

W którym momencie zrozumiałeś, że hokej to jest to, co chcesz robić w życiu?

Zawsze miałem takie marzenie, aby walczyć za Oceláři i zagrać kiedyś w NHL. To chyba sen każdego hokeisty. Grałem więc od najmłodszych lat, a kiedy zaczęły pojawiać się pierwsze wyniki uświadomiłem sobie, że jest szansa grać na wysokim poziomie. 

Uprawianie sportu wymaga wielu poświęceń, tutaj nic nie przychodzi samo. Z wielu rzeczy musiałeś w życiu rezygnować aby być w miejscu, w którym teraz jesteś?

Przede wszystkim największą trudnością było łączenie treningów ze szkołą, dlatego bardzo często musiałem rezygnować ze szkolnych zajęć. A może nawet nie z samych zajęć, ale z nauki. Po szkole przecież zawsze mieliśmy trening, gierki, ćwiczenia na siłowni, i czasu na naukę nie pozostawało zbyt wiele. Jednak dużo wsparcia otrzymałem od szkolnych kolegów, którzy pomagali mi w kilku przedmiotach. Musiałem też rezygnować z wielu innych rzeczy, jak choćby nie mogłem nigdy poświęcać rodzinie tyle czasu, ile bym chciał. Każdego dnia człowiek jest albo na treningu, albo na stadionie, albo w busie wiozącym na kolejny mecz. 

Zeszły rok szkolny był dla ciebie najtrudniejszy? Kończyłeś przecież naukę w gimnazjum, zdawałeś maturę, a przecież wciąż maiłeś do wypełnienie hokejowe obowiązki…

Wszystkie cztery lata w gimnazjum były dla mnie trudne, na szczęście miałem bardzo dobrych nauczycieli, którzy mocno mi we wszystkim pomagali. Do dziś jestem im za to wdzięczny. Nie było to wszystko łatwe, ale maturę, z wcale nie najgorszymi ocenami, udało mi się zdać. Wszyscy byliśmy zadowoleni, bardzo ucieszyli się rodzice, którym zależało, abym zakończył egzaminy z pozytywnymi wynikami.

Właśnie, rodzice. Często bywa tak, że zwłaszcza na początku kariery rodzice mogą wywierać ogromną presję na wchodzących w świat sportu dzieciach. Jak było u Ciebie?

Rodzice od początku szalenie mnie wspierali. Bez ich pomocy nie byłbym tam, gdzie teraz jestem. Nie naciskali na mnie, bo wiedzieli doskonale, że to ja muszę podjąć decyzję, co chcę robić w życiu. Hokej jednak od początku stał się moją pasją, więc też nie mieli powodu, aby wywierać na mnie jakieś dodatkowe ciśnienie. I jestem im za to bardzo wdzięczny. Oczywiście tata po każdym meczu oceniał mój występ i tłumaczył mi, co mogłem zrobić lepiej i nad którym elementem gry powinienem popracować więcej na najbliższym treningu. 

Od początku jesteś obrońcą?

Trener wstawił mnie na jeden mecz do obrony, i chyba nie wypadłem najgorzej, skoro na tej pozycji od tej pory gram już regularnie (śmiech). Oczywiście, że czasami chciałbym zagrać w ataku, jednak jestem dość ofensywnym obrońcą, lubiącym zagrać bliżej bramki rywala, i wymyślić jakieś  rozwiązanie w ataku. Jednak przede wszystkim pilnuję swojej pozycji na lodzie – staram się nie popełniać błędów w obronie.

Od tego sezonu trzyniecki klub realizuje plan „Stalowniczej drogi”, który polega na wprowadzaniu młodych graczy do zespołu. Czujesz dodatkowe wsparcie ze strony trenerów?

Oczywiście, że wraz z innymi młodymi graczami czujemy wparcie. Ale również doskonale zdajemy sobie sprawę, że nikt nam nie zapewni miejsca w składzie tylko dlatego, że jesteśmy młodzi. Musimy grać na tyle dobrze, aby własną grą przekonywać trenerów, że zasługujemy na miejsce w składzie. Bez pracy nie ma kołaczy – dlatego pracujemy nad sobą każdego dnia.

Jesteś wychowankiem HC Oceláři, trenowałeś w Trzyńcu we wszystkich grupach wiekowych.  Jakie znaczenie współcześnie dla sportowca ma przywiązanie do barw klubowych?

Od początku grałem w Trzyńcu i naprawdę trudno byłoby mi znaleźć powód, aby grać gdzieś indziej. Czuję wparcie ze strony kibiców, bo chyba rzeczywiście fani lubią, gdy w zespole grają wychowankowie. Poza tym mam tutaj rodzinę, przyjaciół i kolegów, dorastałem tutaj. Sam region zresztą dał mi bardzo dużo. Pochodzę ze śląskiej rodziny, wszyscy w domu mówimy „po naszymu”, tak jak w wielu rodzinach w tym regionie. Urodziłem się w Trzyńcu, jednak od narodzin mieszkam w Czeskim Cieszynie.

Największy twój dotychczasowy sukces w hokeju to…

Bez wątpienia to tytuł mistrzowski zdobyty z zespołem juniorskim w sezonie 2015/16. To było coś niesamowitego. Tworzyliśmy świetną drużynę, w której grali naprawdę dobrzy zawodnicy. Często do tego mistrzostwa wracam we wspomnieniach. Drugim takim ważnym wydarzeniem była nominacja do kadry narodowej do lat 18 na Mistrzostwa Świata w 2015 roku.

A Twoje marzenia sportowe?

Jak chyba każdy hokeista chciałbym spróbować swoich sił w NHL. Prowadzi tam długa droga, jednak w życiu wszystko się może wydarzyć. W głowie każdego marzącego o tym zawodnika zawsze tli się nadzieja. Chciałbym również zagrać w reprezentacji narodowej, bo już miałem okazję „posmakować” gry w reprezentacyjnym trykocie w zespołach juniorskich. 

Pamiętasz swój debiut w barwach pierwszej drużyny HC Oceláři?

Tak, był to mecz przeciwko Hradcu Kralove, miałem wówczas 17 lat i wygraliśmy wówczas 3:0. A ja ten sezon dobrze pamiętam, bo nie tylko pojechałem wówczas na mistrzostwa świata „osiemnastek”, ale również z zespołem młodzików starszych wywalczyliśmy mistrzowski tytuł. 

Masz ulubioną drużynę, której meczowy trykot chciałbyś przywdziać w przyszłości?

To Florida Panthers. I nie ma to absolutnie związku z tym, że barwy tego klubu reprezentował Jaromír Jágr. Klub z Florydy po prostu zawsze wydawał mi się sympatyczny. Już chyba od sezonu 2007 grałem tym zespołem na play station (śmiech). 

Jest zawodnik, na którym starasz się wzorować?

Pewnie każdy zawodnik w Czeskiej Republice za kogoś takiego uważa Jaromíra Jágra. Jednak ja, jako obrońca, staram się wzorować na Marku Židlickim. To świetny obrońca, który przez lata grał w NHL. I myślę, że obserwując jego grę, można się wiele nauczyć.

W zeszłym sezonie byłeś podporą farmerskiego klubu Stalowników, czyli HC Frydek-Mistek. Gra na zapleczu Ekstraligi to chyba bardzo ważne doświadczenie dla młodego gracza?

W naszym wieku jest bardzo ważne, aby grać dużo spotkań. I rzeczywiście, zeszły sezon bardzo mocno ogrywałem się we Frydku, miałem wysoki icetime, na lodzie ok. 20 minut w czasie jednego spotkania. Dzięki temu złapałem formę, ale i wypracowałem niezłą kondycję. We Frydku-Mistku grało mi się bardzo dobrze, szczególnie drugą część sezonu miałem bardzo udaną. Stanowiliśmy monolit jako zespół, zresztą zebrała się tam mocna ekipa młodych graczy.

A jak wygląda to w Trzyńcu? Jest podział na „młodych” i „starych”?

Zwykle tak w szatniach bywa, że młodzi trzymają się razem i częściej ze sobą rozmawiają. Myślę jednak, że w naszej trzynieckiej szatni takiego podziału nie ma, staramy się wszyscy trzymać ze sobą dobry kontakt, dużo ze sobą rozmawiać. To zresztą przekłada się na sytuację na lodzie – w naszym manszafcie wszyscy reprezentują bardzo wysoki poziom, i dlatego gra mi się dobrze z każdym z zawodników. 

O co chcecie powalczyć w tym sezonie?

Chcemy zrobić jak najlepszy wynik w każdych rozgrywkach, w których uczestniczymy, zarówno w Ekstralidze jak i Champions Hockey League. Mamy naprawdę dobrą drużynę, aby osiągać dobre wyniki i stawiać sobie ambitne cele. 

Co mógłbyś powiedzieć wszystkim adeptom hokejowym, którzy od najmłodszych lat trenują hokej i marzą o grze w profesjonalnym klubie w najlepszych ligach na świecie?

Na pewno trzeba dużo pracować, poświęcać hokejowi jak najwięcej czasu. Z drugiej jednak strony taki młody człowiek musi się tym hokejem cieszyć, musi w codziennych treningach odnajdywać elementy radości. Co ważne, każdy powinien myśleć również o tym, co na lodzie może dać od siebie – nie tylko stosować się do taktyki, ale także tworzyć własne rozwiązania. Myślę, że ważna jest wszechstronność i otwartość na inne dyscypliny. Dobrym zawodnikiem nigdy nie będzie ktoś, kto po treningu od razu wraca do domu, siada przy komputerze i gra w gry. Ten czas lepiej poświęcić na uprawianie innych sportów, które również mocno rozwijają. 

Masz jakieś życie poza hokejem, czy wszystko jest już podporządkowane grze?

Staram się spędzać jak najwięcej czasu ze swoją dziewczyną oraz z rodzicami. Czas wolny od hokeja najczęściej więc spędzam w domu, odpoczywając po treningach i meczach. W wolnych chwilach oglądam dobre seriale a także sport. Jestem wielkim fanem piłkarskiej Barcelony i obserwuję każdy jej mecz. Oczywiście również lubię czytać, zwłaszcza biografie wielkich sportowców. Ostatnio poznawałem biografie kolarskiego mistrza świata Petra Sagana oraz Pavla Nedvěda, legendy czeskiego futbolu. 

Miewałeś już kryzysy, gdy pomyślałem o tym, by rzucić hokej i zająć się czymś innym w życiu?

Kiedy jakieś mecze się nie powiodą, to po głowie chodzą różne myśli, a człowiek jest wtedy bardzo krytyczny względem siebie. Czasami jest tak, że tyle rozmaitych rzeczy się wydarza, że trudno odnaleźć źródło błędów, które się popełnia na lodzie. Jednak nigdy nie jest tak, że kariera sportowa to zawsze pasmo sukcesów. Człowiek musi czasami mocno upaść, aby się podnieść i grać jeszcze lepiej. 

Są mecze, które wyzwalają w Tobie dodatkowe emocje?

Na pewno czujemy dodatkowe emocje w meczach derbowych przeciwko HC Vitkovice Ridera czy też takim rywalom, jak chociażby Sparta Praga. Zawodnik na lodzie czuje wtedy, że jest jeszcze bardziej zmotywowany. Jednak podkreślę, że zawsze chcemy wygrać każdy mecz bez względu na rywala, to naturalna sprawa. 

Rodzina jeździ na każdy Twój mecz?

Oczywiście, tata z mamą i siostrami są niemal na każdym spotkaniu, wspierają mnie z trybun.

A tata wciąż po meczu tłumaczy, co mogłeś zrobić lepiej, a nad czym musisz popracować na treningach?

Teraz już raczej nie. Tata dobrze wie, że jestem graczem świadomym tego, jakie błędy popełniam i co mam jeszcze do skorygowania. I wprowadza po meczu pozytywną atmosferę, stara się zawsze pochwalić i znaleźć dobre strony każdego mojego występu.