Erwin Marekwica – żołnierz spod Monte Cassino

0
1398
Stefania i Erwin Marekwica, fot. arch. autora
- reklama -

Pod koniec sierpnia 1939 roku, harcerze z czechowickiego hufca, znajdowali się na ćwiczeniach wojskowych na terenie Prus Wschodnich, biwakowali nad Bugiem. Wśród szkolących się znajdował się Erwin Marekwica, syn Powstańca Śląskiego Józefa Marekwicy. Oprócz szkoleń wojskowych, pomagali miejscowym w żniwach. Wybuch wojny zaskoczył uczestników ćwiczeń. Erwin wraz z kolegami przedarł się do Lwowa. Wziął udział w walkach w obronie Lwowa. Po kapitulacji miasta trafił do obozu jeńcow wojennych nr 1 w Zimnej Wodzie, niedaleko Lwowa. Pracował przy budowie autostrady Lwów – Kijów.

Kiedy w czerwcu 1941 roku Niemcy napadają na ZSRR, obóz, w którym przebywał Marekwica, został przeniesiony aż do Kazachstanu. Pracuje w kołchozie, wśrod Polaków. Po podpisaniu umowy Sikorski-Majski, Erwin wraz z wieloma jeńcami i zesłańcami wyrusza do Tatiszewa, gdzie była formowana 5 Dywizja Piechoty WP. Zostaje przyjęty na kurs podchorążych. W 1942 roku, na rozkaz gen. Władysława Andersa, następuje ewakuacja polskiej armii wraz z kobietami i dziećmi. Erwin przebył trasę, najpierw statkiem przez Morze Kaspijskie, potem koleją, samochodami i na piechotę przez Iran, Irak Syrię do Palestyny, gdzie zatrzymał się na dłużej, szkoląc się w wojskowym rzemiośle. Wstępuje do Szkoły Oficerskiej w Aleksandrii, którą kończy, 14 sierpnia 1943r., w stopniu kaprala podchorążego i dostaje przydział do 18 Batalionu 6 Brygady 5 KDP.
W Palestynie poznaje 17-letnią Stefanię Wasylczyk, pielęgniarkę szpitala polowego, która po syberyjskiej poniewierce, także wstąpiła do armii gen. W. Andersa. 12 września 1943 roku, w kaplicy polskiej w Tel-Aviwie, zawierają związek małżeński. Kilka miesięcy później, w Jaffie, przychodzi na świat ich córka Krystyna. Święta Bożego Narodzenia 1943 roku spędza z żoną i córką.
W lutym 1944 roku, wraz z Korpusem przepływa przez Morze Śródziemne do południowych Włoch. Walczy nad rzeką Sangro, a następnie zostaje przeniesiony w rejon masywu Monte Cassino. Od 11/12 do 17 maja 1944 roku bierze udział w walkach o zdobycie klasztoru (raczej jego ruin) na Monte Cassino, walcząc w 18 Lwowskim Batalionie Strzelców. 17 maja 1944r., w przeddzień zwycięstwa, ginie na polu walki.
Fragment z ostatniego listu Erwina do swej żony Stefanii:
„Najukochansza Seni – donoszę, że jestem zdrów i cały. Nie jestem w stanie napisać nic więcej. Całuję tysiąckrotnie Ciebie i Krystynkę. Wierz i ufaj, jesteśmy na drodze do zwycięstwa. Wierz i ufaj mi w najcięższych chwilach życia. Słońce szczęście już blisko. Twój na zawsze. Erwin.”
Z listu podchorążego Mariana Radzika do żony Erwina Marekwicy, dnia 27 czerwca 1944r.: „… kiedyśmy przechodzili z „Widma” na San Angelo, był silny ogień. Erwin szedł jak na żołnierza przystało. Los jednak sprawił, że został ranny pociskiem moździerza. Chłopcy skoczyli do niego. Ja opatrywałem sąsiada. Musiałem jednk polecić to drugiemu, bo Erwin zawołał mnie do siebie. Kazał bym wyciągnał zdjęcia, które nosił na sercu w kieszeni, ucałował je i powiedział – „Marian napisz Stefie, że umieram dla Ojczyzny, żony i Krysi”. Potem został odtransportowany na punkt sanitarny i do szpitala.”
Marian Radzik, w liście do swego kolegi Brody, tak uzupełnił informację o postrzeleniu i śmierci Marekwicy – „… Erwin stękał. Zbliżyłem się do niego i zapytałem, co mu jest. On pokazał ręką w pasie z tyłu i mówił, że tak go bolało jakby był przecięty w pół. Podniosłem jego koszulę i zobaczyłem, że w jego plecach tkwiły drobne kawałki kamieni i odłamki z rozprysku pocisku. Jedna rana była trochę większa, więc ją zalepiłem plastrem z osobistej apteczki. Erwin dał mi swój portfel ze zdjęciami i adresem żony i poprosił żebym jej to przesłał. Uspokajałem go, że nic groźnego nie ma. Wkrótce sanitariusze zabrali go do tyłu, łazikiem, do Polskiego Szpitala Wojennego w Casamassima. Tam niestety zmarł.”.
23 lipca 1944 roku, Naczelny Wódz WP., gen. K. Sosnkowski, na wniosek dowódcy 5 KDP, specjalnym rozkazem z dnia 23 lipca 1944r., zatwierdza stopień podporucznika dla śp. Erwina Marekwicy i nadaje mu Krzyż Srebrny Orderu Wojennego „Virtuti Militari” V klasy, w uznaniu czynów męstwa i wybitnych czynów bojowych w okresie walki II Korpusu Polskiego o Monte Cassino. Został pochowany na Cmentarzu Wojennym na Monte Cassino.
Z listu por. Wł. Przybylskiego do żony E. Marekwicy, Stefanii: „… Droga Stefo! Twój Erwin już nie żyje. … Byłem na grobie Erwina, koledzy mu pięknie oprawili grób, który się znajduje na niskim wzgórzu na cmentarzu. Kapelanem asystującym przy jego pogrzebie był ksiądz Michał Szymankiewicz. Nr grobu 16, działka I, rząd C…”.
Jego córka, Krystyna, dopiero w 1985 roku, uklękła przy jego grobie, uczestnicząc w pielgrzymce oo. Pallotynów do Rzymu.
Erwin Marekwica, urodził się 25 maja 1921r., w Hermanicach koło Skoczowa, jako syn Józefa Marekwicy i Otylii z d. Kotas. Rodzina Marekwiców przeniosła się do Dziedzic. W 1927 roku, Erwin rozpoczął naukę w Szkole Podstawowej na Grabowicach (dziś SP nr 2).
W tejże szkole działał w organizacji „Orlęta”. Kiedy rozpoczął naukę w gimnazjum, wstąpił do drużyny harcerzy wodnych. Kurs harcerzy wodnych ukończył w Naroczy, w 1938 r. Po ukończeniu gimnazjum wstąpił do Wyższej Szkoły Przemysłowej w Bielsku, na kierunek chemiczno-farbiarski. W dalszym ciągu działał w harcerstwie i w drużynach wodnych, aż do wybuchu II wojny światowej.
Jego ojciec Józef Marekwica, legionista i działacz społeczny, ostani raz widział syna pod koniec lipca 1939 roku, kiedy wyruszył na harcerski obóz nad Bug. Józef Marekwica trafił do niemieckich więzień już w listopadzie 1939 roku, a ostatecznie trafił do Dachau. O losach syna dowiedział się dopiero po wojnie. Przez całą wojnę tęsknił za synem i cierpiał z powodu tak długiej z nim rozłąki. Nigdy nie dotarł na grób syna pod Monte Cassino.
Gorycz cierpienia osładzała mu jego jedyna wnuczka, Krysia, córka Erwina, która jako najmłodsza repatriantka wróciła, sama, do kraju, w lutym 1949 roku. Dziadek Józef i babcia Zofia to była jej jedyna i najwspanialsza rodzina.

Bibliografia:
Krogulski Z., Wojenne losy,
Materiały archiwalne córki E.Marekwicy, Krystyny Drzewieckiej,
Śląsk pamięci Monte Cassino, pod red. Prof. Witolda Żdanowicza, Katowice, 1999

- reklama -