Stalowników droga do finału

0
1132
fot. Robert Kania
- reklama -

Gdy oddawaliśmy ten numer „Tramwaju Cieszyńskiego” do druku, trzynieccy Stalownicy rozpoczynali finałową batalię w czeskiej Ekstralidze. I choć walka o złote medale jest zawsze najbardziej elektryzującą częścią sezonu, to jednak warto pamiętać, że trzyniecka hokejowa stal wykuwała się już od września. Aby wyjechać na lód jako jedna z dwóch najlepszych drużyn sezonu 2018/19, gracze spod Jaworowego mieli już w nogach, rękach i i przede wszystkim w głowach 63 spotkania!

Gdy w Werk Arenie pojawiają się jęzory ognia, możemy być pewni, że właśnie rozpoczęła się faza play off. Stalownicy przystępowali do niej jako… prawie najlepsza drużyna po sezonie zasadniczym. Prawie, bo odrobinę lepsza okazała się ekipa Białych Tygrysów z Liberca, z którą Stalownicy mierzą się w finale. Czy tym razem lepsi będą gracze śląskiego klubu? Wątpliwości nie ma napastnik Jiří Polanský, legenda klubu z Trzyńca, który trykot z popularnym „Draczkiem” przywdziewa od niemal dwóch dekad, a który w tym sezonie stał się najlepszym strzelcem w historii klubu. Gola nr 210, dzięki któremu wyprzedził inna klubową legendę – Richarda Krála, zdobył w styczniowym meczu z Dynamem Pardubice. Trudno wyobrazić sobie zespół Oceláři bez tego 37-letniego napastnika w składzie, który w tym sezonie nie tylko zdobywał cenne bramki, ale potrafił także stoczyć niejedną zwycięską bitwę na pięści z młodszymi od siebie rywalami.
W bójki raczej nie wdawał się Aron Chmielewski, a mimo to do rywalizacji w ćwierćfinałach przystępował w specjalnym ochronnym kasku. Tuż przed rozpoczęciem play-offs reprezentant Polski zainkasował tzw. „kanapkę” z krążka, i przez kilka spotkań musiał dodatkowo chronić twarz. Dla napastnika rodem z Gdańska obecny sezon był najlepszym w historii jego występów w zespole Oceláři – zdobywał ważne gole, a trener Václav Varaďa  zaufał mu, wystawiając w pierwszej, elitarnej formacji ataku.
Pierwszym przeciwnikiem Stalowników w fazie pucharowej był HC Vitkovice Ridera, czyli lokalny rywal, z którym derbowe mecze zawsze wyzwalają dodatkowe pokłady energii zarówno u zawodników, jak i kibiców. I choć zawodnicy z Witkowic nie unikali nawet najbardziej ekwilibrystycznych popisów na lodzie, to jednak Stalownicy nie dali im żadnych szans, pokonując ich czterokrotnie i nie ponosząc żadnej porażki. Zwycięstwa cieszyły wszystkich zawodników, a szczególnie kolejnego z trzynieckich weteranów – Martina Adamskiego, który pod nieobecność kontuzjowanego obrońcy Lukáša Krajíčka pełni funkcję kapitana zespołu. Ci dwaj zawodnicy wraz z Jiřím Polanskim, Martinem Růžičką i Erikiem Hrňą oraz obecnym trenerem Václavem Varaďą i dyrektorem sportowym Janem Peterkiem pamiętają jedyny jak dotąd tytuł mistrzowski, wywalczony wiosną 2011 roku.
Niezwykle trudną półfinałową przeszkodą okazał się zespół HC Škoda Pilzno, z którym Stalownicy musieli stoczyć aż siedem pojedynków. Ku uciesze trzynieckich kibiców w decydującym o losach tej rywalizacji pojedynku okazali się lepsi i to oni zameldowali się w wielkim finale.

- reklama -