Egoizm groźny i zaraźliwy niczym koronawirus

0
1636
- reklama -

 Polska i Polacy nieśli bezinteresowną pomoc ludziom w potrzebie na całym świecie. Na kartach historii zapisywaliśmy się jako naród gościnny, dający schronienie wielu wykluczonym, szukającym bezpieczeństwa. Postawa w obliczu koronawirusa zaskoczyła nas jednak równie groźnym i zaraźliwym egoizmem.

Koronawirus wywołuje wiele emocji, ale i wyzwala w jednych to co dobre, a w innych egoizm i cwaniactwo. Naszą największą narodową zaletą od wieków była gościnność. Teraz staje się ona mitem ubranym w urzędową propagandę sukcesu. W naszym przygranicznym położeniu możemy obserwować wielogodzinne kolejki ludzi, chcących wjechać lub wyjechać z Polski. Niby z pozoru niezauważalny problem jednak dla wielu staje się barierą nie do pokonania. Choć cała sprawa nie dotyczy przejścia granicznego w Cieszynie, to my jako przygranicznicy rozumiemy ten problem i słuchamy docierających do nas informacji ze zdziwieniem, a nawet poczuciem wstydu za decyzje władz centralnych.

Polacy czują się bezpieczniej dzięki zamknięciu polskich granic. Decyzję ogłosił w piątek 13 marca premier Mateusz Morawiecki, uzasadniając ją potrzebą natychmiastowego ograniczenia rozprzestrzeniania się groźnego koronawirusa. Okazuje się jednak, że szybkie i radykalne decyzje pogłębiły również wiele problemów, choćby naszych unijnych przyjaciół. Polityka zastosowana wobec wjeżdżających do naszego kraju dotknęła wielu obywateli Estonii, którzy przez granicę niemiecko-polską chcieli wrócić z podróży do domów, ale utknęli w środku drogi. Nie zostali wpuszczeni na teren naszego kraju. Estoński dziennik „Postimees” wydrukował na pierwszej stronie w języku polskim i estońskim odezwę do rządu Mateusza Morawieckiego, prosząc o pomoc swoim rodakom. Rząd nie odpowiedział na apel, a podróżującym pomógł rząd Niemiec umożliwiając podróż swoimi promami.

„Wstydź się Polsko !” – to tytuł z pierwszych stron estońskiej prasy.
A mogły pojawić się słowa wdzięczności za pomoc w tak trudnym dla wszystkich okresie. Zapominamy o Polakach, którzy podróżują przez inne kraje europejskie bez problemów. Nasza krótkowzroczność jest nie tylko smutna, ale rysuje obraz naszego państwa w bardzo złym świetle.
Opór Polski zirytował władze w Tallinie tak bardzo, że poskarżyli się Amerykanom i NATO, słusznie wskazując potencjalne zagrożenie dla zaopatrzenia stacjonujących w Estonii wojsk sojuszu. 

- reklama -

Postawę polskich władz, przy akceptacji lub milczeniu dużej części społeczeństwa, można zaobserwować od początku kryzysu spowodowanego koronawirusem. Pomieszana obojętność z lekceważeniem, bezduszność z  polskim „jakoś damy radę”, a wszystko to okraszone propagandowym przekazem, którym próbuje się znieczulić opinię społeczeństwa. Na takim gruncie PiS może bez lęku stawiać ludzi przy wyborczych urnach, w sytuacji, gdy kolejne kraje na świecie odwołują referenda i wybory.

Czy rząd francuski stanie przed Trybunałem Stanu?

Właśnie przez wybory kolektyw lekarzy i pracowników medycznych złożył do francuskiego Trybunału Stanu (Cour de Justice de la République), skargę na premiera Edouarda Philippe’a i byłą już minister zdrowia Agnès Buzyn.
Pierwsza rzecz o która oskarża się rząd dotyczy skandalu związanego z brakiem masek ochronnych. Rząd informował jeszcze pod koniec lutego, że maski będą. Na początku marca, kiedy okazało się, że masek nie będzie, mówiono ludziom, że ich nie potrzebują.
Sprawę o maski wniesiono już wcześniej, bo 4 marca do sądu administracyjnego. Gniew lekarzy i personelu był tym większy, że wyszło na jaw, że owe maski produkowała też firma francuska, ale na zamówienie ministerstwa zdrowia rządu… brytyjskiego.
Detonatorem skargi złożonej do Trybunału Stanu stał się też wywiad, którego Agnès Buzyn udzieliła „Le Monde” 17 marca. Powiedziała w nim, że rząd posiadał wiedzę o rozwoju epidemii i nic z tym nie robił. Mało tego, organizował jeszcze wybory i propagował normalny tryb codziennego życia.

Buzyn została za ów wywiad mocno skrytykowana przez samego prezydenta Macrona. Prawnicy grupy C19 uważają jednak, że w tej sprawie należy nawet wszcząć śledztwo. Powinno ono ustalić zakres informacji ukrywanych przed Francuzami i ewentualne skutki tego faktu dla rozprzestrzenienia się epidemii. Prawnicy chcą np. „przeszukania serwerów departamentu zdrowia”.
Nie wiadomo, czy Trybunał Stanu skargę przyjmie. Na razie jej zasadność bada komisja odwoławcza, która skargę sklasyfikuje. Może ją odrzucić, ale może też np. powołać komisję śledczą do zbadania sprawy.

Wybory w Polsce się odbędą mimo sprzeciwu społeczeństwa i zagrożenia epidemiologicznego.

Wszystko to odbywa się w trudnym do zaakceptowania politycznym i społecznym dyskursie, który akceptuje hańbiące słowa polityków. Minister rozwoju Jadwiga Emilewicz bez skrupułów powiedziała, że „Polska gospodarka może tylko skorzystać na kłopotach Chińczyków”. Niewielu oburzają również słowa kierowane do pracujących na tzw. śmieciówkach, że „ warto się ubezpieczać, a nie wyciągać teraz ręce po pomoc państwa”.
Rząd i partia kierują się wewnętrznymi sondażami. Cel, by wygrać wybory i dobrze wypaść w opinii publicznej, zastąpił sumienia i dobro ogółu. Regularnie rząd odrzuca apele społeczeństwa o wykonywanie większej liczby testów. Ważniejsze jest, by nie dokładać argumentów zwolennikom przełożenia wyborów.
Jak w ogóle można brać jeszcze pod uwagę przeprowadzenie wyborów 10 maja, gdy wszyscy wiemy, że jednych narazi to na infekcję, innych pozbawi w ogóle możliwości głosowania. W momencie gdy zamyka się kina, teatry, szkoły i uczelnie, a nawet kościoły, lokale wyborcze mają zostać otwarte! Pytanie, czy obecna władza weźmie na siebie odpowiedzialność za setki tysięcy zagrożonych zakażeniem? Czy weźmie pod uwagę ludzi starszych, dla których koronawirus stanowi śmiertelne zagrożenie? Jak ma się w tym przypadku prawo, jakie daje konstytucja do głosowania? To jawne łamanie konstytucji, na którą rząd w przypadku wyborów dość często się powołuje. Szans na prowadzenie kampanii wyborczej nie mają również kandydaci startujący w wyborach. Sprzeciw wobec wyborów 10 maja wyraził także niezależny kandydat na prezydenta Szymon Hołownia.
– To jest karykatura kampanii wyborczej. Nie jest meczem granym według zasad fair play, to mecz, w którym tylko jeden zawodnik może biegać po boisku i strzelać gole, gdy cała reszta zawodników jest przez sanepid zamknięta w szatni, a publiczność opuściła trybuny, bo rzeczywiście ma prawo zajmować się czym innym – powiedział.
W polityce niestety  przyzwoitość nie ma większego znaczenia. Widać to w wielu sprawach – nie tylko małych, ale i dużych. Jak ocenić postępowanie polskiego rządu zapewniającego w styczniu i lutym, że jesteśmy przygotowani na koronawirusa, wobec permanentnego dziś braku masek, rękawiczek i kombinezonów w szpitalach? Jak wierzyć statystykom skoro jesteśmy okłamywani w wielu innych sprawach?
Jak zachowa się rząd, czy wesprze ludzi na umowach śmieciowych i pomoże przetrwać małym firmom? Jak będzie wyglądał egzamin ósmoklasisty i rekrutacja do szkół? Czy to nie jest odpowiedni moment by w tym roku egzamin zawiesić? Jakie będą rządowe rozwiązania na ten najbliższy i ten bardziej odległy czas? Jak będzie wyglądać Polska kiedy zabójczy wirus zniknie, o ile w ogóle to się zdarzy?

Zdaję sobie sprawę, że ten tekst uruchomi lawinę krytyki oraz oskarżenia o stronniczość czy lewactwo. Jednak bez względu na to kto stoi za sterem, prawa czy lewa strona, nam nie wolno zapominać o tym co jest teraz najważniejsze, o bezpieczeństwie ludzi. Każdy z nas siedząc w domu i przeglądając wiadomości, jedyne co odczuwa to strach, o siebie i swoich najbliższych. Patrzymy na słupki statystyczne, na działania rządu, a izolacja pozbawia nas niejednokrotnie racjonalnego spojrzenia na sprawę. I nic w tym dziwnego, bo kiedy walka toczy się o zdrowie człowieka nie stosuje się półśrodków. Nie wolno nam robić selekcji, kto ma być zdrowy, a kogo możemy spisać na straty.
Przyszło nam żyć w czasach, w których egoizm rozprzestrzenia się szybko i jest równie groźny jak wirus, z którym prowadzimy walkę. Skutki takiego egoizmu dla naszej państwowej, ale również europejskiej wspólnoty będą bardzo złe. Kraj, który słynął z solidarności przypomina kraj bezduszny. I tylko jakoś smutno, że zamiast przyjmować podziękowania, słyszymy: „Wstydź się, Polsko!”.
Z nadzieją jeszcze patrzę na Śląsk Cieszyński, miejsce w którym przyszło mi mieszkać, miejsce w którym dobre odruchy i solidarność jest jeszcze cechą ważną. Na banery nad Olzą, które mają nie tylko krzepić, ale świadczyć o jedności dwóch narodów. Akcja społeczna „ Tęsknię za Tobą Czechu” podyktowana zapewne tęsknotą za otwartymi granicami i za przyjaciółmi, nabrała dzisiaj zupełnie innego znaczenia. Stała się, w obliczu problemów jakich doświadczyli Estończycy, wymownym przekazem o jedności i wsparciu w tych trudnych czasach. Tylko napis skierowany do Estonii powinien brzmieć trochę inaczej: „Przepraszamy Cię Estończyku !”