Nigdy nie będziesz szła sama…

0
624
fot. arch. autora
- reklama -

Wydawać by się mogło, że Strajki Kobiet w Cieszynie są już przeszłością. Jednak nadal uwierają one „konserwową” część społeczeństwa, a przede wszystkim urzędników różnego szczebla. Nie wiem, czy to źle, czy jednak warto doszukać się w tym czegoś pozytywnego. Ostatnie wydarzenia bowiem pokazują wielką siłę kobiet, która, choć trudna przez niektórych do zaakceptowania, jest faktem. Aż chce się powtórzyć moje ulubione hasło: „Kobieta jest faktem, a z faktami się nie dyskutuje”.

Starsza część cieszynian pewnie jeszcze pamięta strajki i represje z nimi związane, jakie serwowała nam komuna. Za udział w protestach czy w tajnych grupach opozycyjnych można było stracić pracę czy trafić do więzienia. Historia jak widać zatoczyła koło, tylko jakby role się zmieniły, bo ci, co walczyli w opozycji, teraz sami opozycję zwalczają.

O co chodzi? O konkurs na Dyrektora Zamku Cieszyn.

Tak naprawdę konkursu mogło nie być, dobra wola urzędników zarządzających miastem stała się karykaturą samej siebie, co dało się w sumie przewidzieć. Trudno bowiem w ostatnich czasach mówić w tym mieście o dobrze przeprowadzonych konkursach. Zwracaliśmy na to uwagę, choćby podkreślając brak kobiet w zespole komisyjnym. Konkurs odbył się w niezmienionym składzie komisyjnym, a burmistrzyni miasta postanowiła nie słuchać głosu cieszyńskich kobiet. Spore obawy budził również fakt, że powołana przez burmistrzynię komisja związana jest mocno z klubem CRS. To, jak wiadomo, klub samej zarządzającej. Zatem powstała kolejna obawa o partyjny wybór spośród kandydatów na to stanowisko.
Partyjnego wyboru jednak nie było, za to nietrudno nie zauważyć, że mąż nowo wybranej dyrektor Zamku jest pracownikiem cieszyńskiego magistratu. Pan Sławomir Suchy jest pracownikiem Urzędu Miejskiego w Cieszynie od 1.09.2020 r. Zatrudniony jest w Referacie Informatycznym Wydziału Organizacyjnego na stanowisku ds. administracji sieci komputerowej, bazami danych, aplikacjami i sprzętem. O nowej dyrektor wiemy również niewiele i trudno szukać jej dotychczasowego lokalnego zaangażowania czy udziału w wydarzeniach związanych z Zamkiem Cieszyn.
Jednak sposób przeprowadzenia samego konkursu budzi spore kontrowersje i jeszcze więcej pytań. Na stronie facebookowej jednej z kandydatek, Ewy Trzcionki, pojawił się wpis. Dowiadujemy się z niego, że oprócz kiepskich i mało merytorycznych pytań, padło również takie, które dotyczy jej prywatnych przekonań i działań.
Zasiadający w komisji Jan Kawulok – przewodniczący Sejmiku Województwa Śląskiego, rozdał pozostałym i samej kandydatce zdjęcie z jej prywatnego profilu, w którym umieściła modne ostatnio hasło, towarzyszące Strajkom Kobiet.

- reklama -

„ – Czy poznaje się Pani na tym zdjęciu!? Czy to Pani wartości?
– Tak, Szanowna Komisjo, wolność przekonań to moja wartość.”

Ciśnie się więc na usta hasło z PRL-u : „Jest Pani z partią czy przeciw partii?” Pani Ewa okazała się więc tą niezwiązaną z partią i konkursu nie wygrała.
Osobiście, ale również w imieniu wielu cieszyńskich, kobiet takim zachowaniom mówimy zdecydowanie NIE. Nie ma przyzwolenia na kiepskie historie rodem z komuny. I tu już nie chodzi o płeć, ale o samo traktowanie prawa do wyznawania własnych wartości. Dlaczego wartości wyznawane przez radnego Kawuloka są lepsze od tych wyznawanych przez Panią Ewę?!

Oto cały wpis kandydatki:

„Od momentu ogłoszenia wyników na Dyrektora Zamku wiele osób, znajomych i nieznajomych, dopytuje mnie: „Co się stało???”
Przypomnę. Wspierana przez środowiska: kultury, designu, biznesu, szkolnictwa wyższego i rozwoju społecznego, wystartowałam do Konkursu na stanowisko Dyrektora Zamku Cieszyn. Było to dla mnie ogromne wyróżnienie i czułam kredyt zaufania społecznego, choć wiedziałam, że zarządzanie tą instytucją to będzie trudna materia i ogrom pracy.
Nie wygrałam konkursu. Wygrałam jednak coś innego – mam świadomość, że otoczenie, w jakim funkcjonuje Zamek Cieszyn to nie jest miejsce dla moich ideałów: dialogu, tolerancji i transparentności.
Przygotowałam program – odważny, ale logiczny i realistyczny, może nawet nieco przyziemny. Jesteśmy bowiem w trudnych czasach. Jednak był oparty na potrzebach współczesnych społeczeństw i spójności ze strategiami nadrzędnymi: kraju, województwa i Europy.
Przeszłam weryfikację formalną i stanęłam przed Komisją Konkursową.
Zrównoważony rozwój i sprawiedliwa transformacja społeczna oraz nieustanne badanie potrzeb interesariuszy mogły się nie spodobać Komisji. Oczywiście. Mogła się też nie spodobać moja 15-minutowa prezentacja. Była raczej rzeczowa i wizualnie prosta.
Nie ukrywam – denerwowałam się, zwłaszcza kiedy niektórzy Członkowie Komisji nie zwracali uwagi na moje wystąpienie. Szykowałam się bowiem na 5 lat pracy w wymagającym środowisku, a nie na 15-minut obietnic.
Czekałam na 30 minut dociekliwej i merytorycznej rozmowy. To mało czasu, więc każde pytanie miało być wyciśnięciem ze mnie ostatnich soków i sprawdzenia mojego wizjonerstwa i kompetencji, jako przyszłego lidera instytucji o tak znaczącym w skalach miasta, regionu i kraju potencjale.
Niestety większość czasu zajęło mi… tłumaczenie (się)…
– Na wniosek jednego z Członków Komisji tłumaczenie z j. angielskiego schematu zarządzania organizacją opartą na wartościach „7S McKinseya”… choć znał ten język – przyznał na końcu.
– Tłumaczenie się kolejnemu Członkowi Komisji, z uczniackiego błędu (w miejsce piramidy potrzeb Maslowa wsadziłam schemat ERG, który traktuje się jako uproszczenie tej poprzedniej – Mea culpa). Pomyłka nie zmieniła sensu strategii zarządzania ogromną instytucją, ale to już nie było istotne dla pytającego, bo hak został zagięty.
– Tłumaczenie, dlaczego nie będę odpowiadać na pytanie: „Co sądzę o stylu pracy odchodzącej ze stanowiska Ewy Gołębiowskiej?”
Na koniec jednak został wyciągnięty królik z kapelusza, a dokładniej zostały rozdane całej Komisji wydruki z moim zdjęciem profilowym z Facebooka z hasłem Strajku Kobiet – pisanym słynną solidarycą słowem „Wypierdalać”…
Ja również dostałam jedno. Członek Komisji położył je przede mną bez słowa, bez spojrzenia w oczy… a potem krótkie: „czy poznaje się pani na tym zdjęciu?”, „czy to są pani wartości?” I oczekiwanie na tłumaczenie się… Konsternacja i niedowierzanie.
Z komisji wyraźnie zaprotestował tylko Pan Bartosz Tyrna, przeprosił mnie również za ten incydent. Dziękuję.
Tymczasem czas na „przesłuchanie” się skończył… zamieciono.
Mechanizm oceny kompetencji i programu jest mi nadal obcy i niezrozumiały. W to zagłębiać się nie będę. To zostawiam zainteresowanym sprawą niezależnym obserwatorom.
Nie złożę wniosku o unieważnienie konkursu, bo już nie zależy mi na wygranej. Może Miasto Cieszyn to zrobi, dysponując w/w wiedzą i oświadczeniem, dla własnego dobra i zachowania twarzy?
Nie będę ponownie startować na stanowisko Dyrektora Zamku Cieszyn.
Nie będę współpracować z Zamkiem w zakresie designu, mimo propozycji ze strony Pani Burmistrz Cieszyna. Po przemyśleniu – byłoby to urągające dla nowej Pani Dyrektor oraz zamkowego zespołu fachowców.
Jednak nie godzę się na pytania o poglądy moralne przy wyborze na jakiekolwiek stanowisko publiczne. Bo to nieprzyzwoite i niedopuszczalne.
„Nie bój się być przyzwoitą” – tak kiedyś powiedział do mnie Pawel Potoroczyn.
Tak widzę przyzwoitość – sygnalizuję.
Ewa Trzcionka”.