Przeklinamy – wulgaryzm słowny i wulgaryzm myślenia

0
908
- reklama -

MĘSKI PUNKT WIDZENIA

Jest godzina 1.05 wtorek 19 grudnia 2017 i właśnie uświadamiam sobie że zobowiązałem się napisać parę słów do „Tramwaju cieszyńskiego”. I co ? I nic. Pustka w głowie, a to już na dziś. Rano i wieczorem spektakl w Trzyńcu. No to piszę.

Są takie kluby, o wejściu do których decyduje ochroniarz według jakichś tam kryteriów. Własnego „widzi mi się”? Ubioru? Koneksji? . Jak trzeba być psychicznie skonstruowanym, jakie „zaległości” mieć w psyche, aby ryzykować upokorzenie nie wpuszczenia do klubu. Stać w długiej kolejce, i z zazdrością patrzeć, jak niektórzy wybrańcy wchodzą bez kolejki z powodów…, różnych. Jakich? Czy ktoś zorientowany mógłby rzucić trochę światła na tego rodzaju praktyki?

Jak pamiętam w mym dzieciństwie, w mojej rodzinie nie klęło się lub klęło się okazjonalnie. Ponadto, każdy z nas, oczytanym będąc przynajmniej w lekturach szkolnych, posiadał większy zasób słów niż nakazane 300, od której to ilości można się już porozumieć z drugim człowiekiem. Naturalnie, że uniwersalne słowo „kurwa”, którym obecnie można zastąpić każde inne, też było znane. Pamiętam, że mama parę razy go użyła. Babcie i dziadkowie nigdy. Ja używam go bardzo często, dla podkreślenia wagi wypowiedzi. Boleją nad tym wszyscy „wrażliwcy”. Ale ja, nie za bardzo.

- reklama -

Wulgaryzm ten nie jest dla mnie najbardziej obrzydliwy, czy szokujący. Gorszym jest wulgaryzm myślenia. Najbardziej ohydne przekleństwo nie jest tak paskudne, tak prymitywne, jak paskudnym bywa właśnie sposób myślenia.

Śnieg za oknem lekko prószy, może będzie biało na święta?

Życzę wszystkim i optymizmu w 2018 roku.