W Tramwaju z Tatą – balon

0
1086
- reklama -

Niepewne czasy, codzienne troski, trudny klient i by dołożyć nam zadań – kolejny konflikt w pracy z kolegą z biura. Nikt już za bardzo nie pamięta o co właściwie poszło, ale On nadal się gniewa i kwaśna atmosfera unosi się w klimatyzowanym biurowcu.

Po pracy wcale nie jest lepiej. W domu czeka na Ciebie lista priorytetów przygotowana przez Panią Prezes
i oczywiście wszytko musi być na „wczoraj”.

Jak już zdejmiesz buty i skierujesz się do stołu, by coś przekąsić, okazuje się, że małe człowieczki już czekają, by zbombardować Cię różnego rodzaju zadaniami.

– Tato!!! Patrz, co narysowałam – krzyczy córeczka. Serio, krzyczy i to tak jakbyś stał 100 metrów dalej. – Blee ble bziu, bam – pokazuje coś malec z pełną buzią zupy ogórkowej. Krople tłustego płynu kapią na Twoje nowe spodnie dorwane na przecenie w galerii. Szkoda, że już nie wyglądają tak fajnie jak dziś rano.

- reklama -

Gdy w balonie jest za dużo powietrza

Powyższy wstęp jest pełen skrajnych odczuć, jakie może mieć każdy tata po dniu pracy. Mama oczywiście też :). Kochamy nasze dzieci i partnerów, ale czasem wszystkiego jest za dużo. Nasza frustracja rośnie dzień po dniu. Jeden wytrzyma lata, inny pęknie po jednym dniu. Jak wygląda balon, który na siłę nadmuchujemy?

Początkowo jest lekki opór – gdy wkładamy ustnik do buzi i próbujemy przepchać pierwszą porcję powietrza do środka. Potem, gdy już udało nam się zacząć, idzie coraz lepiej. Nasze płuca wtłaczają kolejne centymetry sześcienne powietrza do gumowego woreczka. Rośnie
w oczach i jeśli się zagapimy…trzask!!! I po balonie. Dzieci płaczą, a pies połyka strzępki niedoszłego niezbędnika dziecięcych imprez.

Zostaw trochę wolnego miejsca

Aby balon mógł spełniać swoje zadanie; niezależnie, czy jest to balon-gruszka czy jakiś konkretny kształt, nasz balonik potrzebuje trochę swobody. Nie będziemy mogli go uformować w pieska dla synka czy kwiatek dla żony, która właśnie biegnie z miską pełną chrupek dla małych gości.

Jeśli nasz balon będzie zbyt rozdęty, nie będzie można do ściskać i jeśli jeszcze nie pękł, to z pewnością niedługo to nastąpi. Niemal wszystko może go przebić – roztargniony maluch, lekkie trącenie łokciem czy małe rączki, które wyrywają go sobie, by móc pobiec do reszty dzieci.

Spuść powietrze

Co zrobić, gdy czujesz, że Twój balon zaraz pęknie? Musisz wypuścić z niego trochę powietrza lub nie dodawać kolejnych wdechów do środka. 

Michał wrócił późno z pracy. Jego zespół pracował nad nowym projektem i od niego zależało, czy część osób zachowa pracę. Stanowisko, które sprawował nie było jednym z kluczowych w firmie, lecz niejednokrotnie „góra” bazowała na opinii czy doświadczeniu Michała.

Nie inaczej było tym razem. W obliczu kryzysu wiele się zmieniło i należało opracować działania dla firmy na nowo – jakby założyć ją na nowo.

Nie było to łatwe i przez ostatnie tygodnie Michał wracał póżniej z pracy. Dodatkowa godzina czy dwie, stały się normą. Gdy pewnego dnia przekroczył próg, jego głowa nadal liczyła, analizowała i odpisywała na maile klientów.

Nie zauważył córki, która podała mu herbatę, nie dostrzegł synka pokazującego nowy samochodzik. Mały Tymek dostał go od mamy, bo tego dnia były jego urodziny. Nie kupowali nic drogiego, bo czasy były takie,
a nie inne i trzeba było oszczędzać.

Michał przeszedł przez salon i zamknął się w biurze, by dokończyć ostatnie obliczenia przez spotkaniem z szefostwem. Wiele od niego zależało. 

Zjesz coś? – zapytała Basia stojąc pod drzwiami. Wiedziała, że gdy jej mąż szybko kieruje kroki do biura, ma coś ważnego do załatwienia.

Michał milczał i ściskał kurczowo długopis. Miał dość. Chciał krzyczeć i uderzyć pięścią w stół. Dlaczego? Bo wiedział, że zlekceważył syna i córkę. Wiedział, że nie chciał taki być. Wiedział, że praca może poczekać. Zdawał sobie sprawę, że mimo starań może się nie udać i jego projekt i tak nie wypali. Wiedział to wszystko i dlatego chciał… płakać. 

Miał dwa wyjścia: dać upust swej frustracji lub pomilczeć przez chwilę i zadać sobie pytanie: Co się stanie jeśli zjem obiad? Co się stanie. jeśli wyjdę do dzieci i poświęcę im te 10 minut uwagi?

A Co się stanie jeśli tego nie zrobię?! 

Życzę Wam moi drodzy, abyście zawsze spuścili powietrze i zadali sobie te pytania:

Co się stanie, jeśli to zrobię? Co się stanie, jeśli tego nie zrobię?

Mam nadzieję, że znajdziecie parę minut, by złapać oddech i zostawić trochę miejsca w Waszym Balonie.