Rower z kierownicą, ale bez napędu został wymyślony i zbudowany w 1817 roku przez Karla von Draisa. Maszyna osiągała zawrotną jak na tamte czasy prędkość 13-15 km/h! Na napęd łańcuchowy, znany z dzisiejszych rowerów, trzeba było jednak czekać jeszcze 50 lat. W międzyczasie koncepcja roweru zaczęła się rozwijać i była doskonalona przez wielu wynalazców. W 1861 roku pojawił się welocyped/bicykl, który przez swój charakterystyczny wygląd jest często kojarzony z pierwszymi rowerami. Wielkie, przednie koło pozwalało uzyskać przełożenie, umożliwiające szybką jazdę. Bicykle były jednak niebezpieczne ze względu na swoją wysokość i utrudnione sterowanie. Lata 1868-1869 przyniosły wynalezienie napędu opartego na łańcuchu, a także wprowadzenie szprych stalowych w miejsce ciężkich i grubych drewnianych. Koniec XIX wieku to okres bardzo szybkiego rozwoju roweru, który doprowadził do koncepcji znanej nam do dziś. W 1885 roku John Kemp Starley zbudował rower, w którym koła były równej wielkości, kierownica skrętna, a napęd przekazywany na tylne koło za pomocą łańcucha. W 1888 roku John Dunlop opatentował oponę pneumatyczną do roweru, dzięki czemu jazda stała się dużo bardziej komfortowa, szybsza i bezpieczniejsza za sprawą lepszej przyczepności.
Dzisiaj rower zna każdy i prawie każdy umie na nim jeździć. W czasach powojennych rower był na wagę złota a każdy kto go posiadał był bogaczem. Czasy komunizmu dla jednośladów też nie były zbyt łaskawe. Pomimo, że rowery produkowano już masowo, to trudno je było dostać i dość często padały łupem złodziei. Były wtedy jednak takie miejsca w Polsce, w których rowery były podstawowym środkiem transportu, a obok dworca PKP znajdowały się stojaki nawet na 200 rowerów. Najważniejszym prezentem komunijnym był właśnie rower, a dzieci nie wyobrażały sobie bez niego życia. Z czasem rozwijającej się mobilności rower porzucano na rzecz samochodów a i dzieci niekoniecznie traktowały go jako dobry sposób na spędzanie wolnego czasu. Duży ruch samochodów na ulicach i brak ścieżek rowerowych też nie był ich sprzymierzeńcem. Na szczęście wracamy powoli do czasów, gdy jazda na bicyklu stała się modna a samorządowcy coraz częściej inwestują w tworzenie tras i ścieżek rowerowych. Doceniamy ten środek transportu nie tylko ze względów ekologicznych ale, ekonomicznych czy zdrowotnych. Dla wielu rower stał się wielką pasją a firmy ścigają się w udoskonalaniu i tworzeniu nowych modeli, które potrafią osiągnąć cenę kilkudziesięciu tysięcy złotych. Bez względu jednak na to ile wydaliśmy na rower, powinniśmy docenić jego zalety i częściej przesiadać się z czterech kółek właśnie na jednoślady.
Miejscem, w którym rower był zawsze powszechnym środkiem transportu jest Chybie. Mała wioska położona między Skoczowem a Cieszynem słynie z ilości rowerów, ale i z liczby osób poruszających się właśnie na nich. Być może płaskie ukształtowanie terenu czy otaczające stawy i piękno przyrody sprawiło, że jeżdżą na rowerze wszyscy, nie tylko rekreacyjnie. Podobno na jednego mieszkańca przypadają 2 i pół roweru więc nie bez powodu to miejsce nazywa się Małym Pekinem. Wystarczy choć przez chwilę postać w centrum stolicy Żabiego Kraju – na przykład przy aptece lub pod pocztą – by przekonać się, że tutaj właśnie rower jest najważniejszym środkiem transportu, a i sam bicykl otaczany jest przez chybian wyjątkową atencją. Stojaki na rowery już dawno wpisały się w charakter tej wioski. Co ważne rowerzyści spotykani są tu w dużej ilości nie tylko latem ale nawet zimą. Nie ma również przedziału wiekowego. Pedałują wszyscy: sędziwe matrony, panie w sukienkach i szpilkach, dzieci od przedszkolnego wieku i dorastająca młodzież. Zarażają się rowerowym życiem nawet Ci, którzy do Chybia wprowadzili się niedawno. Mieszkańcy nie oceniają tego pod względem ekologicznym czy ekonomicznym. Po prostu tak ludzie poruszają się tu z dziada pradziada. Nie mają również wielu udogodnień, jakby się można spodziewać. Ulice są dość wąskie a krawężniki wysokie. Brak ścieżek nie odstrasza jednak nikogo a kierowcy wiedzą, że w Chybiu pierwszeństwo ma rowerzysta, a dopiero później cała reszta. Bez wątpienia to miejsce powinno być stawiane za wzór. Każdy kto uważa, że warunki do jazdy jednośladem w Polsce są złe, niech odwiedzi Chybie. Przekona się, że to nie warunki są priorytetem, ale chęci i z pewnością dostrzeże zalety rowerowego ruchu.