Historia mlekiem płynąca… cz. 3

0
962
- reklama -

Wiele powojennych miesięcy to nie tylko czas niepokoju i niepewności wywołanych przez grasujące bandy legitymujące się jako funkcjonariusze milicji czy urzędu bezpieczeństwa, dopuszczające się nawet rewizji mieszkań i kradzieży, ale również fałszywych oskarżeń, donosów czy roszczeń nawet ze strony państwa.

Pod koniec 1945 roku Tymczasowy Zarząd Państwowy wystąpił do Spółdzielni z roszczeniem o uregulowanie czynszu za rzekomo porzucony poniemiecki majątek składający się z budynku produkcyjnego wraz z wyposażeniem oraz magazynu technicznego. Mimo wyjaśnień, w lutym 1946 roku zjawili się w zakładzie rzecznicy celem spisania mienia poniemieckiego. Zarząd Spółdzielni odrzucił roszczenie, uzasadniając, że Okręgowa Mleczarnia Spółdzielcza jest kontynuatorką spółdzielni noszącej w okresie okupacji niemiecką nazwę „Molkerei genossenschaft in Skotschau”. Zabiegi o uznanie mleczarni działającej pod niemiecką nazwą za polską przez Tymczasowy Zarząd Państwowy trwały aż do 1950 roku.  

Spółdzielnia oprócz skupu mleka rozszerzała swoją działalność, nie tyle z chęci co z konieczności. Prawie we wszystkich zlewniach prowadziła skup jaj. Była to nie tylko kontynuacja tradycji z okresu międzywojennego, ale społeczna potrzeba – bowiem w pierwszych latach po wojnie nie było jednostki, która podjęłaby się tego zadania. Również przejęła zadania świadczenia usług w zakresie zaopatrzenia w podstawowe artykuły przemysłowe – węgiel, nawozy mineralne, pasze i drobny sprzęt gospodarski. 

Spośród wielu trudności okresu powojennego należy wymienić brak środków płatniczych. Gospodarstwa nie miały pieniędzy na zakup bydła wyniszczonego w czasie działań wojennych. Instytucji do udzielania pożyczek na ten cel jeszcze nie było. Okręgowa Mleczarnia Spółdzielcza, która jako pierwsza wznowiła działalność gospodarczą w regionie skoczowskim, dysponowała już w czerwcu 1945 roku pewnym funduszem obrotowym. Spowodowało to jej oblężenie przez aktualnych i przyszłych dostawców mleka, zabiegających o pożyczki na zakup krów. Udzielane zaliczki dynamizowały rozwój gospodarki mlecznej. Jednak doprowadziło to do sytuacji, że w kasie spółdzielni zamiast gotówki były rewersy zaliczkobiorców. Ten stan rzeczy zrodził pomysł zorganizowania przy OMS w Skoczowie kasy spółdzielczej, do udzielania pożyczek na cele rozwoju gospodarki mlecznej. Powołano ją do życia w lutym 1947 roku pod nazwą „Powszechna Kasa Spółdzielcza w Skoczowie”, ale potocznie i tak nazywano ją „kasą mleczarską”. 

- reklama -

Skoczowski zakład sukcesywnie poszerzał swój teren gospodarczy, rozwijał się i rozbudowywał. Ze względu na brak konwi dla rolników niemal w każdej wsi zorganizowano zlewnie mleka.  Zarząd  uruchamiał nowe sklepy i bary mleczne. Oprócz mleka spożywczego, śmietany, masła i twarogu zakład produkował również ser tylżycki (nagrodzony na Krajowej Ocenie Serów najwyższym krajowym wyróżnieniem za jakość). W sprzedaży były wyroby uboczne –  maślanka i mleko chude. W 1947 roku wprowadzono na rynek kefir. Później skala wyrobów została poszerzona o lody spożywcze i ciastka wypiekane w ciastkarni wydzierżawionej od Augustyna Mikuszewskiego przy ul. Wałowej. Spółdzielnia podjęła też udane próby wprowadzenia do produkcji sera ementalskiego i cheddar. 

W maju 1948 roku Sejm wprowadził Ustawę o Centralnym Związku Spółdzielczości i Centralach Spółdzielni. Zawarte w niej postanowienia ograniczały samorządy spółdzielni i wypaczały spełnianie przypisanej ruchowi spółdzielczemu właściwej roli. Ich konsekwencją był zanik spontanicznej aktywności zarówno organów samorządowych spółdzielni jak i samych członków. Mimo dobrych wyników zarówno w realizacji zadań gospodarczych, jak i finansowych, władze polityczne zaczęły ingerować w formowanie organów samorządowych i wymuszały zmiany osobowe w Radzie Nadzorczej i Zarządzie. Przedstawiony program na kolejny rok zawierał wręcz utopijne wizje, zwłaszcza, że rekomendowani przez władze polityczne pracownicy, nie zawsze posiadali odpowiednie kwalifikacje. Odrzucanie oferty było traktowane jako wrogość wobec władz politycznych. W atmosferze nieustannych podejrzeń i nieufności, przy akompaniamencie prowadzonych przez milicję – na skutek różnych informacji anonimowych donosicieli- licznych dochodzeń, przypadło kierownictwu spółdzielni realizować zatwierdzony pod presją wielki plan rozwoju gospodarczego. Między innymi OMS w Skoczowie została wyznaczona do zorganizowania w swoim rejonie tuczarni gęsi w Górkach. Mimo, że jej prowadzenie było bardzo uciążliwe, Spółdzielnia wywiązała się z podjętego zadania wzorcowo. Wielu członków nie wytrzymywało jednak propagandy i rezygnowało ze swoich funkcji. Oczywiście powiatowa instancja PZPR była przygotowana na zmiany w składzie osobowym kierownictwa spółdzielni. Odgórne decyzje nie liczące się z wolą organów samorządowych wróżyły zmierzch spółdzielczości mleczarskiej. Rysujące się przewidywania sprawdziły się wkrótce. Uchwałą Prezydium Rządu z dnia 6 grudnia 1950 roku oraz postanowieniem Zarządu Centralnego Związku Spółdzielczego z dnia 18 grudnia 1950 roku, spółdzielczość mleczarska uległa z dniem 31 grudnia 1950 roku likwidacji, a jej zakłady zostały przejęte z dniem 1 stycznia 1951 roku przez Państwowe Przedsiębiorstwo Wyodrębnione „Centralny Zarząd Przemysłu Mleczarskiego” w Warszawie. 

Nieoczekiwane upaństwowienie spółdzielczości mleczarskiej naruszyło wypracowany przez lata porządek, zasady i tradycje. Powstał zamęt, którego negatywne skutki zaciążyły na gospodarce mlecznej. Pogrzebano ogromny potencjał społecznego zaangażowania, dzięki któremu skoczowska Mleczarnia Spółdzielcza rozwinęła na szeroką skalę w trudnym okresie powojennym działalność gospodarczą. Upaństwowienie nastąpiło wbrew woli członków spółdzielni. Jej główni działacze odsunięci od swojej własności żyli odtąd nadzieją na upadek panowania bezprawia i wiarą w przywrócenie stanu spółdzielczości mleczarskiej.