Jak przeżyć remont bez rozczarowań? Umowa to fundament

0
648
- reklama -

Zaprzyjaźniony Architekt po przeczytaniu tekstu zapytał – To taki poradnik dla Kowalskiego, jakie drukują w Muratorze? Tak, taki jest plan. Zamysł obejmuje życzliwą poradę, choć w czasie własnych remontów moje słownictwo ograniczyło się do trzech niecenzuralnych słów, a czas wolny spędzałam studiując sztukę budowlaną, by móc właściwie ocenić pracę „fachowców”. Ale co tam, najgorsze za mną, więc zgodnie z planem tekst jest politically correct. I tak, historie remontowe krążące wśród Kowalskich wywołują niedowierzanie i uśmiech zwątpienia – hola, nie mogło być tak źle, myślą. Do czasu, aż sami zdecydują się na mniejszy lub większy remont we własnym domu lub mieszkaniu. Skala problemów nie jest proporcjonalna do skali prac, czasem duże zlecenie wykonane jest niemal bezbłędnie a niewielka praca sfuszerowana w każdym calu. Jak powinien zabezpieczyć się Kowalski, by marzenia o pięknie w najbliższym otoczeniu i pieniądze oszczędzane często przez długi czas, nie zostały zmarnowane?

UMOWA to FUNDAMENT

Przede wszystkim podpisujemy umowę. Zdecydowanie dziękujemy firmom lub zespołom remontowym, które umowy podpisać nie chcą. Taka wstępna weryfikacja, pozwala odrzucić tych kontrahentów, którzy być może sądzą, że jeśli nie ma umowy, to nie ma zobowiązań do terminowości i rzetelności w wywiązaniu się z prowadzonych prac – czytamy na portalu prowadzonym przez architektów. Dobrze skonstruowana umowa zabezpiecza przed rozczarowaniem i frustracją, oszczędza zdrowie i pieniądze zleceniodawcy. Na stronach internetowych biur projektowych lub prawnych za sumę kilkuset złotych (400 – 600 zł) można kupić opracowany przez prawników zapis umowy, która zapewni nam maksymalny komfort. Zdecydowanie nie warto żałować tych pieniędzy. Brak umowy lub źle skonstruowana narazi nas na straty finansowe i ogromny stres. Podpisana, rozwiąże problemy pojawiające się na różnych etapach prac i co ważne będzie chronić interesy obu stron, ponieważ – umowa z wykonawcą powinna nam służyć jako narzędzie do budowania relacji i poczucia zaufania pomiędzy obydwoma stronami, już na samym początku współpracy – informuje portal. Pomoże ona także w organizacji całego procesu i będzie stanowić wstęp do komunikacji wzajemnych oczekiwań pomiędzy stronami. Odpowiednie zapisy w umowie mogą być odpowiedzią na ewentualne scenariusze, które być może pojawia się podczas współpracy. Dzięki temu, w przypadku ich wystąpienia nie będziemy zastanawiać się nad sposobem rozwiązania konfliktu, ponieważ gotową odpowiedź znajdziemy w podpisanej umowie, w której możemy także zawrzeć zapisy dotyczące kar umownych.
By zachęcić Państwa do takiej formy ochrony inwestycji, przytoczę kilka punktów, które generują najwięcej konfliktów na linii wykonawca-zleceniodawca, a które obowiązkowo powinny znaleźć się w umowie:
– szczegółowy spis czynności remontowych i wykorzystanych materiałów, omówiony wspólnie z wykonawcą i uwzględniony w umowie, pozwoli na wykonanie adekwatnego i przemyślanego kosztorysu, oszczędzając przykrych dodatkowych, wysokich kosztów,
– określenie do kogo należy transport i wnoszenie materiałów. Zdarza się że firma remontowa odmawia wnoszenia. Możemy wnieść sami, co np. w blokach czteropiętrowych bez windy jest sporym wyzwaniem dla osób o słabej kondycji fizycznej,
– punkt dotyczący odpowiedzialności za materiały, przechowywanie i odbiór dostarczanych na miejsce remontu przez firmy zewnętrzne. Wykonawca powinien wziąć na siebie odpowiedzialność za przechowywanie i poszanowanie materiałów, tak by nie traciły na wartości a zużycie zgadzało się z kosztorysem. Niestety wiele ekip odnosi się bez szacunku dla własności klienta, zamawiając zbyt dużo, psując, wyrzucając. Zdarza się też, że pewna ilość znika z „placu budowy”. W tym przypadku bardzo ważny jest kosztorys materiałowy, o którym piszemy w punkcie 1,
– standard wykonywanych prac jest największa bolączką i punktem spornym, dlatego gdy zależy nam na podwyższonym standardzie należy umieścić stosowny zapis w umowie. Zgodnie z kodeksem cywilnym wykonawca zobowiązany jest wykonać swoje zlecenie z przeciętną, należytą starannością. Wyrażenie z przeciętną, należytą starannością wykonawca może interpretować dość swobodnie, dlatego warto zaznaczyć, że zależy nam na perfekcji. Tu trzeba sie liczyć z faktem, że słówko perfekcja odstraszy większość fachowców 🙂
– często mamy różnego typu plany, z którymi związany jest też termin ukończenia remontu. By nie narażać się na stres, gniew i koszty (np. anulacja wyjazdu) w umowie powinien zostać określony termin rozpoczęcia i zakończenia zlecenia. Warto ustalić widełki czasowe, najpóźniejszy czas rozpoczęcia i zakończenia zlecenia. Stworzyć margines bezpieczeństwa oraz ustalić harmonogram poszczególnych etapów, co usprawni kontrolę nad ich terminową realizacją.
– warto ująć w zapisach obowiązek wywiezienia wszelkich śmieci poremontowych. Wprawdzie urząd miasta lub spółdzielnia mieszkaniowa mogą oferować po niewielkich cenach kontenery, ale już ładowanie gruzu zostanie na naszej głowie. Miłośnicy fitnesu mogą pominąć ten punkt w umowie :),
– nieprzewidziane dodatkowe prace. Istotny punkt, w którym wykonawca zgadza się na rozszerzenie zakresu prac, wynikających z uwarunkowań technicznych budynku i mogących pojawić się na każdym etapie remontu. Zlecenie każdej dodatkowej czynności powinno zostać potwierdzone na piśmie, poprzez e-mail lub SMS. Ekipy remontowe nie lubią niespodzianek, gdyż opóźniają one możliwość przyjęcia kolejnego zlecenia. Zdarza się, że „zamalowują” problem, który „wychodzi” już po rozliczeniach finansowych,
– kolejny pożądany punkt w umowie to odbiór prac i sprawdzenie, czy wszystko zostało wykonane zgodnie z umową. Oceniamy wtedy sposób i jakość wykonania. Jeżeli nie mamy zastrzeżeń, obydwie strony podpisują protokół potwierdzając ich odbiór. W przypadku reklamacji strony umawiają się na prace poprawkowe. Kontrolowanie prac na bieżąco uprości odbiór końcowy,
– wynagrodzenie powinno być określone w umowie w precyzyjny sposób. Kwota końcowa to kwota brutto. Powinny zostać określone koszty dodatkowe typu kontenery na gruz i śmieci poremontowe oraz sposób zapłaty. Ująć należy w tym punkcie sposób rozliczenia za materiały kupowane przez wykonawcę w imieniu klienta. Należy ustalić sposób płatności – transze, zadatek, zaliczka czy zapłata po wykonaniu zlecenia,
– zlecenie dotyczące wykonania prac remontowych to typowa umowa o dzieło, dlatego nawet jeśli w umowie nie jest wspomniane o kwestiach rękojmi, to i tak zgodnie z kodeksem cywilnym wykonawca jest do niej zobowiązany. Warto zobligować wykonawcę do udzielenia klientowi np. dwuletniej gwarancji obejmującej wszelkie uszczerbki wynikające niefachowości i nienależytej staranności, a prace prowadzone w związku z gwarancją oraz rękojmią będą prowadzone nieodpłatnie w jej ramach,
– wykonawca powinien być ubezpieczony  na wypadek poczynienia szkód na miejscu remontu (zalanie, zniszczenie materiałów). To samo dotyczy zleceniodawcy.
– bardzo ważna formułka „wszystkie sprawy nieuregulowane niniejszą umową podlegają przepisom Kodeksu Cywilnego”. Dzięki niej łatwiej  wkroczyć na drogę sądową dochodząc swoich praw w przypadku niemożności załatwienia sprawy w sposób ugodowy.
Dobrze napisana umowa dokładnie określi zakres obowiązków zarówno zleceniodawcy, jak i wykonawcy. Dzięki niej unikniemy konfliktów i rozczarowań spowodowanych również sytuacjami niezależnymi od nas, jak wady materiałowe, niespodzianki w ścianach czy podłodze, choroby i wypadki. Z reguły w czasie pierwszych spotkań, tworzenia kosztorysu i wzajemnego pozyskiwania zaufania ekipa remontowa obieca nam wszystko, łącznie z gwiazdką z nieba. Z czasem zapał gaśnie, fachowcy szykują się do kolejnych zleceń, jakość pracy spada. Atmosfera już nie jest tak przyjazna jak na początku, a nawet zaczyna być wroga. Spiesząca się ekipa tuszuje niedoróbki, staje się nieuważna, kończąc w pośpiechu prace, niszczy to, co wykonała wcześniej. Dlatego wydatek rzędu 400-600 zł na dobrą umowę stworzoną przez prawnika, zabezpieczającą inwestycje za 10, 50 czy 100 tys. złotych to podstawowy i najważniejszy krok w kierunku uniknięcia podwyższonego ciśnienia, bólów głowy i strat finansowych na jakie może nas narazić remont domu lub mieszkania.
Zachowajmy też zdrowy dystans w relacjach – dodał Architekt 🙂

- reklama -