Na placu zabaw z Tatą

0
1680
depositphotos.com
- reklama -

Sam!!! Fam, fam!!! – głośno krzyknął Wojtuś i pobiegł w kierunku najbliższej kolorowej atrakcji na placu zabaw. Wcześniej spędził już na huśtawce dobre 15 minut i tylko dzięki licznym obietnicom, ekstra lizaka, zgodził się na ustąpienie miejsca małej dziewczynce w zielonej sukience.

Mamy górą
Zauważyłem po licznych obserwacjach oraz wizytach na różnych placach zabaw, że osobami, które przyprowadzają tam swoje pociechy są, w zdecydowanej większości, mamy. Takie z całkiem małymi dziećmi, które jeszcze mniej lub bardziej spokojnie, leżą w wózkach. Takie z brzdącami w wieku moich pociech – 2-4 lata, które juz raczej nie chcą siedzieć i dziarsko biegają po każdej wolnej przestrzeni wyłożonej miękkim gumowym podłożem.
Podobno upadek na taką „wykładzinę” boli mniej… Wolę nie sprawdzać i lepiej by Twoje dzieci też tego nie sprawdzały.
Część mam lubi spędzać czas razem, w małych grupkach, po dwie, trzy. Razem wesoło szczebioczą na temat swoich dzieci, pandemii czy tego jakie auto dostała ich koleżanka od męża – jak dla mnie całkiem normalne tematy.
Ich dzieci są już bardziej „samoobsługowe” i również tworzą swoje grupki. Na ławeczce obok żywopłotu często przesiadują chłopcy. Większość z nich gra
w lokalnym klubie piłkarskim i żywo dyskutują o grach komputerowych i rowerach.
Trochę dalej, na kamiennych krzesełkach, niespełna dziesięcioletnia Kamila, właśnie opowiada o koncercie, który widziała online w ubiegły weekend. Dookoła niej zgromadziły się inne małe przedstawicielki płci pięknej i z uwagą słuchają opinii małej mówczyni na temat tancerzy.

No i jestem JA
Zazwyczaj sam, czy jako woli mój syn – fam. Rzadko widzę innego tatę. Skoro nie mogę wymienić moich uwag na temat urody mam uśmiechających się do mnie czy wyższości starych samochodów nad nowymi z innym rodzicem płci męskiej, rzucam się w wir zabawy.

Tatowe przedszkole
Gdy jestem na placu zabaw z dziećmi staram się ze wszystkich sił skupić na nich. Zostawiam pracę, problemy, zadania na wieczór, terminy tekstów do napisania, moje wyrzuty… na potem. Teraz, będąc w to piękne letnie popołudnie na spacerze z dziećmi, chcę poświęcić się całkowicie im.
Oczywiście nie jest to ani łatwe, a też nie zawsze mi się to udaję.
Jest jednak sposób by skupić swoją uwagę na dzieciach. Ja organizuję wokół mnie małe przedszkole.
Amelka radośnie bawi się w berka ze starszymi dziećmi. Co jakiś czas podbiega do wysokiej dziewczynki o rudych włosach i krzyczy – berek!!! Wojtuś woli stateczne zabawy i spokojnie buduje z piasku nowe figury. Przygotował mi już piaskowy obiad, taki nie za gorący bo już dwa razy ostudzony przez młodego kucharza. Dziś w menu – zupa z piachu i trawy, a do tego piachowo-ziemny kotlet – palce lizać!!!
Biegając z Amelką co jakiś czas kontroluje czy Wojtek sam nie próbuje swoich dań i czy przypadkiem nie próbuje karmić innych dzieci.
Po kilku rundach dookoła wieży i zjeżdżalni, ekipa zbiera się w piaskownicy. Razem z Amelką, Ewą, Leną i Hanią, budujemy kopiec kreta:). Pomaga nam mały blondynek o turkusowych oczach. Młody co jakiś czas pokazuje swoją budowle i porównuje jej kształt do dzieła dziewczynek.
Co mnie dziwi, jestem jedynym rodzicem zaangażowanym w zabawę z dziećmi. Inni siedzą z poważnymi minami na ławkach i tylko czasem można usłyszeć – uważaj Basiu!!! Albo – Karol nie pchaj się tak!!!
Ja się świetnie bawię i nieraz moja żona komentuje kolejne wygłupy słowami – ty to chyba masz więcej zabawy z tego niż te dzieciaki.
I tak czasem jest. Dla nich bieganie, skakanie, wspinanie się na zawsze za wysokie drabinki jest czymś normalnym. To ich świat. Plac zabaw to dla nich takie miejsce jak dla nas – dorosłych – miejsce pracy, sklep, urząd.
Tylko, że my nie mamy tyle frajdy przebywając w naszym „dużym” świecie.
Dlatego polecam zjeść piaskowe ciasto, napić się piaskowej herbaty i pamiętać o tym by potem dobrze wypłukać ziarenka piasku podczas wieczornej kąpieli.

- reklama -