Z Dickensem przy świątecznym stole

0
1084
fot. Karin Dziadkowa
- reklama -

W literaturze nie brakuje nam dzieł ponadczasowych, które pomimo upływu czasu pozostają aktualne i są chętnie adaptowane przez twórców na potrzeby filmu czy sceny teatralnej. Jednym z takich utworów jest „Opowieść wigilijna” autorstwa Charlesa Dickensa, która tuż przed świętami wystawiona została na deskach Sceny Polskiej Cieszyńskiego Teatru. Spektakl w adaptacji i reżyserii Bogdana Kokotka to przyjemny w odbiorze teatr familijny.

Historię najbardziej znanego na świecie starego sknery i zgorzkniałego samotnika – Ebenezera Scrooge’a oraz jego niesamowitej, świątecznej przemiany doskonale znamy. Charakter głównej postaci pozostaje wierny pierwowzorowi –  to materialista goniący jedynie za pieniędzmi i stroniący od ludzi, który obchodzenie Świąt Bożego Narodzenie uważa za głupotę. Dickensowskiej opowieści trzyma się również dalsza część fabuły, zgodnie z którą Scrooge’a nawiedza duch jego zmarłego wspólnika, a następnie trzy Duchy Świąt Bożego Narodzenia, po których wizycie bohater zmienia swój tok myślenia i zachowanie. Gdy Ebenezer Scrooge obudzi się w pierwszy dzień świąt, będzie innym człowiekiem. Wspomoże ubogich, da podwyżkę swojemu pracownikowi, spotka się z siostrzeńcem i jego żoną. Nigdy wcześniej tak nie postępował. Ale, czyż nie po to jest Boże Narodzenie, by przebaczać i zmieniać się na lepsze? 

W rolę głównego bohatera wcielił się Mariusz Osmelak i zrobił to umiejętnie, choć od początku jego postać wywołuje w widowni przede wszystkim współczucie, a przydałoby się, by budziła więcej ambiwalentnych uczuć. Na uwagę zasługuje na pewno Rafał Walentowicz w roli ducha Marleya. Z pewnością ożywił przedstawienie i wprowadził odpowiedni klimat. Za to postać Boba Cratchita w którą wcielił się Dariusz Waraksa trochę mnie rozczarowała. Gra poprawna ale nie wywołała we mnie ani współczucia ani jakichkolwiek większych emocji. Była wręcz mało zauważalna. A szkoda bo to ważna rola. W przedstawieniu udział biorą również dzieci aktorów i od razu widać, że scena nie jest im obca a atmosfera na scenie robi się bardzo rodzinna.

Prawda tej dickensowskiej przemiany podana jest w cieszyńskim spektaklu bez dydaktycznego zadęcia. Reżyser, postawił na dobre, sprawdzone metody. Jeśli dzieciom mówimy, że teatr ma magię, to tutaj ją z pewnością poczują – udanie współgrają bowiem wszystkie elementy. Scenografia wprowadza nas niemal dosłownie na ulice XIX-wiecznego Londynu i do kantorku Scrooga. Kostiumy Agaty Kokotek to wrażenie potęgują, a duchy jej autorstwa są przerysowane i dodają całemu przedstawieniu odpowiedniego, mrocznego nastroju. 

- reklama -

Naiwnością twórców byłoby jednak, gdyby sądzili, że po spektaklu dorośli widzowie zrobią rachunek sumienia i wyjdą z teatru z postanowieniem bycia dobrym, hojnym i uczynnym. Takie rzeczy to tylko w bajkach… Absolutnie jednak nie jest to dla dużego widza zmarnowany wieczór – „Scrooga” ogląda się bardzo przyjemnie i bez zgrzytania zębami. Sztuka wg powieści Charlesa Dickensa idealnie wpisuje się w klimat świąt.