Dokąd idzie Podbeskidzie?

0
1286
logo podbeskidzie
- reklama -

Podbeskidzie drugi rok z rzędu spędziło w Nice I lidze. Podbeskidzie drugi rok z rzędu zmieniło trenera w trakcie rozgrywek. Podbeskidzie drugi rok z rzędu mogło pochwalić się jedną z najlepszych frekwencji. A mimo to – Podbeskidzie drugi rok z rzędu nie awansowało do ekstraklasy.

Przed sezonem 2017/18 prezydent Bielska-Białej zadeklarował jasno, że celem Podbeskidzia jest awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Dlatego też dokonano rewolucji kadrowej, za którą w dużej mierze odpowiadał dyrektor sportowy, Andrzej Rybarski. Niedługo po zatrudnieniu Rybarskiego nadeszły informacje o jego rzekomym konflikcie z coachem, Janem Kocianem. Duże poruszenie wywołały wydarzenia z początku minionego sezonu, gdy Słowak udał się na zwolnienie lekarskie. Władze klubu skrytykowały Kociana za niesubordynację, a ten nie pozostał im dłużny publikując oświadczenia godzące w zarząd klubu. W tak napiętej atmosferze przyszło pracodawcom szukać nowego trenera. Wybór padł na byłego pracownika m.in. Beskidu Skoczów – Adama Noconia. Przejął on pieczę nad drużyną przed 4. kolejką, gdy ta prowadzona tymczasowo przez Dariusza Fornalaka ugrzęzła w strefie spadkowej. Sytuacja po kilku tygodniach uległa znacznej poprawie, o czym świadczy choćby seria czterech zwycięskich spotkań z rzędu. Później nadszedł mecz z GKS Katowice. Mecz, który miał potwierdzić wysokie aspiracje Podbeskidzia. Mecz, który przyciągnął na trybuny stadionu w Bielsku – Białej ponad 11 tysięcy widzów. Kibice doznali upokorzenia. W ostatniej minucie Podbeskidzie straciło bramkę, która dała zwycięstwo zespołowi z Katowic.

Reszta rundy jesiennej to przeciętne rezultaty, które nie pozwalały myśleć optymistycznie. Po nastaniu rundy wiosennej okazało się, że poziom ligi jest na tyle niski, iż ciągle można walczyć o najwyższe cele. Rywalizacja o promocję do wyższej ligi przypominała wyścig żółwi. Z tym, że bielski klub nawet żółwia nie przypominał, a ślimaka afrykańskiego. Podbeskidzie notorycznie remisowało, co uniemożliwiało udany pościg. Defensywa funkcjonowała relatywnie dobrze, lecz siła rażenia w ataku była mała. Kiedy pojawiły się porażki, wtedy miast o awansie zaczynano myśleć o spokojnym utrzymaniu. Przynudzająca gra zespołu i niewielkie rotacje w składzie dostatecznie zniechęciły fanów do trenera, który dopiero pod koniec sezonu zaczął nieco odważniej stawiać na lokalną młodzież, np. Kacpra Kostorza. 

Ostatni mecz okraszony okazałym zwycięstwem 4:0 nad Stalą Mielec nie przesłonił problemów, jakie pojawiają się wokół klubu. W maju światło dzienne ujrzały informacje o zaległościach finansowych wobec BBTS Podbeskidzie (osobny podmiot, związany umową na szkolenie młodzieży) czy Pasjonata Dankowice (klub udostępniający bazę treningową), które pojawiły się w okresie prezesury Tomasza Mikołajki. Nie budzi on sympatii kibiców, podobnie jak Andrzej Rybarski. Obecna sytuacja klubu budzi głębokie zaniepokojenie zasłużonych dla Podbeskidzia byłych zawodników, takich jak Marek Sokołowski albo Bartłomiej Konieczny. Przed dwoma laty zakładano, iż w ciągu 2 najbliższych lat ma nastąpić powrót do ekstraklasy. Niestety to nie nastąpiło, więc problemy finansowe stają się coraz bardziej odczuwalne. 

- reklama -

Idzie, idzie Podbeskidzie. Pytanie – dokąd?