Festiwal Granatowe Góry zakończony

0
943
Festiwal Słowa im. Jerzego Pilcha to ponad setka wydarzeń w rodzinnym mieście pisarza. fot. Rafał Soliński/materiały prasowe
- reklama -

Przez trzy dni – od piątku do niedzieli – Wisła stała się centrum życia kulturalnego na Śląsku Cieszyńskim. Wszystko za sprawą Festiwalu Słowa im. Jerzego Pilcha, który zagościł w rodzinnym mieście pisarza.

Choć festiwalowa historia jest na razie bardzo krótka – po raz pierwszy fani literatury w mieście Jerzego Pilcha spotkali się przed rokiem, to jednak tegoroczny powrót dla wielu z nich okazał się nie tylko duchową koniecznością, ale również wielką przyjemnością. Zeszłoroczne doświadczenia festiwalowych gości sprawiły, że organizatorzy wydarzenia w tym roku jeszcze wyżej postawili sobie poprzeczkę, dołączając do dwóch istniejących scen – głównej na pl. Hoffa i sceny w bibliotece – tę trzecią, nad rzeką Wisłą. Przez trzy dni te przestrzenie były centralnymi punktami wydarzeń literackich i okołoliterackich. Festiwal to przecież nie tylko spotkania autorskie, choć w głównej mierze to one przyciągają publiczność. Zainteresowaniem festiwalowiczów cieszyły się również inne programowe punkty – jak warsztaty, spacery czy koncerty.

Jednym z najczęstszych głosów, jakie można było usłyszeć wśród publiczności, to deklaracja związana z dobrym klimatem dla literatury w tym beskidzkim kurorcie. Wisła to już nie tylko skoki narciarskie czy Tydzień Kultury Beskidzkiej, lecz również poważna lekcja literatury. – Wisła to oczywiście folklor i skoki narciarskie, ale okazuje się, że Wisła to także literatura. A zatem w jej postrzeganiu pojawiła się wartość, która może wzmacniać wizerunek miasta jako ośrodka przyjaznego bardzo różnym działaniom – mówi Andrzej Drobik, organizator Festiwalu im. Jerzego Pilcha.

Skala Granatowych Gór doskonale wpisuje się w możliwość recepcji słowa pisanego i mówionego w kameralnej i niewymuszonej atmosferze. Miasto przez trzy dni sprawiało radość nie tylko czytelnikom,  zadowoleni opuszczali je również zaproszeni twórcy różnych gatunków literackich. Festiwal od początku postawił na różnorodność, gdzie na równych prawach funkcjonuje proza, reportaż, poezja czy badania literackie. W sumie Wisłę odwiedziło  kilkudziesięciu pisarzy, a wśród nich m.in. Zbigniew Rokita, Ilona Wiśniewska, Jacek Hugo-Bader, Ewa Winnicka, Wojciech Tochman, Monika Sznajderman, Natalia Fiedorczuk, Waldemar Bawołek, Mikołaj Grynberg czy Paweł Łoziński.

- reklama -

– Udowodniliśmy, że książki potrafią żyć też poza książkami. Z jednej strony oczywiście festiwalowe życie koncentrowało się na spotkaniach autorów z czytelnikami, z drugiej strony zaprosiliśmy uczestników na warsztaty, gdzie słowo przeistaczało się w czyn. Mieliśmy zatem warsztaty koronki koniakowskiej z Grzegorzem Kasdepke, były warsztaty fotografii na rowerze, mieliśmy warsztaty z kuchni greckiej, z kolei spotkanie z Witoldem Szabłowskim, autorem książki „Jak nakarmić dyktatora” wiązało się z gotowaniem zupy Saddama Husajna. Udało się wyjść spoza książek i opanować przestrzeń Wisły, która okazała się bardzo przyjazna i twórcza. Wisła odniesie też wyjątkowe korzyści, choćby taką: reporter, poeta i przyrodnik Michał Książek dostrzegł, że jedno z drzew zaczyna umierać, obiecał więc, że już w sierpniu powróci do nas i przeprowadzi kurację jednego z bardzo ważnych dla nas drzew – dodaje Andrzej Drobik.

Organizatorzy już teraz zapewniają, że kolejna edycja imprezy odbędzie się w przyszłym roku w tradycyjnym terminie, czyli na przełomie maja i czerwca.